PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak przyjmujecie pochwały?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Ja np. głupio się wtedy czuję i zawsze uważam, że są nadmierne. Czasem się zdarza, że ktoś pieje nad jakąś drobnostką. To już jest wtedy dla mnie nie do zniesienia. Potrafię nawet wątpić w szczerość takiego przekazu.
Ja tez, ja tez :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
A ja czuję się wtedy podbudowana :Stan - Uśmiecha się: Tylko nie wiem zawsze jak się zachować... Zresztą zależy kto i co chwali.

Gość

Ja różnie je znoszę, zależy właśnie od tego, kto i za co mnie chwali - gdy np. nauczycielka w szkole pochwaliła mnie, że dobrze napisałem sprawdzian, to czuję się z tym dobrze, ale gdy np. ktoś z dalszej rodziny chwali mnie przy jakimś spotkaniu rodzinnym, to dziwnie się z tym czuję, tak jakbym na to nie zasługiwał i wstydził się tego :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ja normalnie unikam sytuacji, w których ktoś mógłby mnie pochwalić. A jeśli do tego dojdzie to aż się kulę. Ostatnio jednak musiałam nauczyć się z tym funkcjonować na co dzień (świat stanął na głowie!), więc albo staram się obrócić pochwałę w żart (ulubiony tekst "Ja tylko udaję"), albo dziękuję i kończę temat.
Ja nie mam takiego problemu bo nigdy nie dostaje pochwał. :Stan - Uśmiecha się:
Ja lubię być chwalona :Stan - Uśmiecha się: ... a jak się zachowam ? różnie to zależy ... ale czasem po prostu nie wiem co powiedzieć i tylko się uśmiecham i czasem wstydzę :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
Hmmm.... ja lubię jak mnie ktoś chwali, podobnie jak w przypadku strusia tez mnie to podbudowuje. Niestety nie wiem jak sie wtedy zachować, czy powiedzieć "dziękuję", czy "nie przesadzaj". :Stan - Niezadowolony - Zawiedziony:
Myślę, że pochwały bardzo by mi pomogły w zmianie mocno zaniżonego poczucia właśnej wartości. Jestem takim typem, że mi woda sodowa do głowy nie uderzy z nadmiaru pochwał, niestety niewiele ich w życiu słyszałam, w przeciwieństwie do krytyki.
Na pochwały reaguję normalnie. Uśmiecham się i mówię "dziękuję". Tyle.
Mi potrafi uderzyć woda sodowa do głowy i trzeba uważać, żeby nie przesadzać z pochwałami. Z drugiej strony potrafię je odebrać jako nieszczere, ale to już pisałem. Potrzebuję bardzo pochwał.
Ja zazwyczaj mowie "o nie przesadzaj", czy cos w tym stylu. Ale potem w duchu bardzo sie ciesze. Nie umiem przyjmowac pochwal, jestem starsznie wtedy zmieszana i skrepowana.
nienawidze pochwal.....bo kto chwali potrafi tez krytykowac.
pochwaly najlepiej zahcowac dla siebie a wziasc sie za robote i samemu zbierac laury
jak ktos mnie chwali to czuje sie nie to ze nie doceniony ale nie moge tego przyjac doslownie zawsze szukam tego dlaczego wlasnie ta osoba mnie chwali ale za co
Witaj, dawno Cię nie widziałem :Stan - Uśmiecha się:

Mam podobnie. Zawsze szukam drugiego dna. Nie wierzę, że ktoś może chwalić mnie ot tak, z niekłamanego podziwu czy uznania. Nawet jak chcę tak myśleć, to nie wychodzi, po prostu nie.

Nawet jeśli oleję motywy chwalącego, to nie czuję zbytnio szczęśliwy po pochwale, bo od razu pojawia się, jakże błyskotliwa :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:, myśl, że stać mnie na więcej. No a nie stać? Rodzice zawsze tak mówili, a rzadko chwalili. Zresztą pochwały zmiękczają, niszczą ambicję i determinację. Ale za to podnoszą pewność siebie i zadowolenie. Krytyka działa dokładnie odwrotnie. Teoretycznie powinno się to uzupełniać, ale w praktyce wiadomo, wszystko jest mniej piękne i zazwyczaj toniemy w pochwałach albo w krytyce. Dlatego lepiej nauczyć się reagować sceptycznie i/lub obojętnie na jedną bądź obydwie z reakcji.


Myślę, że pochwały są dobre tylko w momencie, gdy już niewiele możemy osiągnąć w danej dziedzinie. Wtedy przydają się wyrazy uznania dla miesięcy/lat/dekad pracy i wysiłku :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
... z nieufnością, bo mało ich jest i było w przeszłości.
Jestem samokrytyczna i jeśli uważam że nie zasłużyłam na pochwałę to mówię, że na nią nie zasługuję bo nie jest tak jak powinno być....
A w ogóle to bardziej ja lubię pochwalić kogoś :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: oczywiście jak jest za co :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
O! Ja też jestem bardzo samokrytyczny. Potrafię siebie tak zjechać, żeby już nikt nie mógł bardziej.
Michał to znaczy, że nie jesteśmy zaślepieni własnymi czynami ale podchodzimy do wszystkiego realnie.
U mnie to odgrywa dodatkowo, nie wiem, czy nie ważniejszą rolę, ochrony przed krytyką z zewnątrz. Jak już powiesz na siebie najgorzej, to kto powie cokolwiek? Czegoś mniej krytycznego nie ma sensu mówić, a czegoś bardziej już się nie da.

edit:
do poniżej:
Nie mogę się nie zgodzić, ale [Obrazek: bezradny.gif]

Użytkownik 219

Samokrytyka na dłuższą metę jest tylko niszcząca, bo w koncu ile razy można sobie powtarzać, że jest się idiotą (lub gorzej nawet). Samemu można odebrać sobie motywację. Ja sobie zdecydowanie za często odbieram :Stan - Niezadowolony - Smuci się: .
U mnie samokrytyka polega na tym, jak mnie ktoś chwali za coś co chciałam lepiej zrobić a wyszło trochę gorzej to zawsze mówię, że chciałam żeby wyszło inaczej i jestem niezadowolona z siebie, nie znaczy to jednak, że zawsze wychodzi źle i zawsze się krytykuję.
A że komuś na przykład coś smakuje lub się podoba mimo mojego niezadowolenia to już inna sprawa.
Nie znoszę pochwał i komplementów na swój temat. Nie dziękuję za nie, a wręcz przeciwnie. Zdaje mi się jednak, to jest mój sposób na droczenie się, które ma na celu sprowokowanie drugiej osoby do większego chwalenia mnie i okazywania czułości.
[...]
Ja nienawidze pochwał. Nie wiem czemu ale zawsze uznaje je za nieszczere. Patrze komuś na twarz i jestem pewien, że robi to z litości dla mnie, żeby mnie pocieszyć. Zawsze też się wstydzę jak ktoś mnie chwali zwłaszcza przy innych osobach bo wtedy zwracają na mnie uwagę :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Jakoś nie są moim problemem, słyszę je rzadko, ale nie przeszkadzają mi. Fajne so iju
Robię się jak buraczek :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12