PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Fobik=maminsynek?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4
Zas napisał(a):jakby tak chcieć dalej się wyzłośliwiać, to można powiedzieć, że o ile mężczyźni mieszkają z mamunią i nie pomagają w niczym, ale pracują, o tyle kobiety, mieszkając z mamunią, pomagają jej, ale nie pracują.

właściwie to synowa znajomej mojej matki jest takim przykładem. chociaż tutaj to i z jej synem dobrali się jak w korcu maku. dawno mogliby sie wynieść, bo maja kasę na mieszkanie, ale mieszkają u tej znajomej. lasce tak wygodnie, NIC nie robi, nie pracuje, tylko co tydzień na weekend jeździ do swojej mamusi.

Haha! Takie przypadki są nawet częstsze niż tytułowi faceci-mamisynki, ale jakoś nikt nie krytykuje i nie pisze o kryzysie kobiecości.

soulmates napisał(a):A nawet gdy w końcu zamieszkają same to zazwyczaj i tak mamusia przychodzi pościerać kurze, czy przynieść domowy obiadek. Potem od życiowej partnerki ( oczywiście zaakceptowanej lub wręcz wybranej przez mamę) oczekują przejęcia tychże obowiązków, bo przecież całe życie ktoś ich wyręczał, bo tak jest po prostu wygodnie.

Dużo jest kobiet, które nie mają prawa jazdy, ale oczekują od swoich ojców i braci, że wszędzie będą je wozić. Potem wymagają od swego partnera przejęcia obowiązków taksówkarza, bo jest im tak wygodnie.

soulmates napisał(a):W końcu nie bez powodu funkcjonuje w społeczeństwie termin "maminsynek", a jego żeńskiego odpowiednika brak.

Żeńskiego odpowiednika brak, bo... nikt o to nie dba. Jeżeli kobieta jest nadmiernie uzależniona od matki to nie budzi to niczyjej dezaprobaty. Tymczasem facet w identycznych warunkach będzie mamisynkiem. No cóż, faceci są bezwzględnie zobowiązani do tego, aby realizować restrykcyjne normy tzw. wzorca męskości. Kobieta zaś może robić cokolwiek, a nikt jej kobiecości nie będzie kwestionował.
ananas filozoficzny napisał(a):Utożsamiasz zyciowa niezaradność i brak samodzielności z egoistyczna postawa i wygodnictwem.
+1

trochę dziwi wnioskowanie na podstawie stereotypów i łatwe uleganie podstawowemu błędowi atrybucji*.


*sorry za terminy z psycholodżio, ale mie się wydawało, że masz coś wspólnego z psychologią soulmates. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
BlankAvatar napisał(a):sorry za terminy z psycholodżio, ale mie się wydawało, że masz coś wspólnego z psychologią soulmates. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

Na szczęście nie mam :Stan - Uśmiecha się:
A wiedza stricte książkowa i używanie mondrej terminologii jakoś mi nie imponuje :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
ok, to się nie czepiam
Mój przypadek: tatuś fobik (wspaniały wzór dla syna) + nadopiekuńcza mamusia = Ja fobik ._.
W jaki sposób tata-fobik poznał mamę?
|Nexon napisał(a):Mój przypadek: tatuś fobik (wspaniały wzór dla syna) + nadopiekuńcza mamusia = Ja fobik ._.
U mnie było dokładnie to samo tatuś fobik + w :Ikony bluzgi grzybek: agresywny kiedyś i nadopiekuńcza mama co wszystko załatwiała za nieśmiałego synka = ja życiowa pierdoła
U mnie też nadopiekuńcza matka, ojciec być może też po części, ale nie tak bezpośrednio. Nie pamiętam nawet sytuacji, żeby mi kiedykolwiek wprost zarzucili, że poza siedzeniem w domu nie robię nic. No może ojciec miał przytyki typu: "nawet d*py nie przeszedłeś przewietrzyć?". Wiem, że chcieli dobrze, ale może już w dzieciństwie powinni mnie wysłać na szkołe przetrwania w rodzaju kolonii. Przed czym zresztą się wiecznie wzbraniałem, właśnie przez fobię.
Za niedługo wkraczam w dorosłość a nawet sam na zakupy do galerii nie mogę pójść. Całe dzieciństwo byłem "pod kloszem" i teraz widać że sobie nie radzę.
tzn. nadal ci nie pozwalają?
Nie, chodzi mi o to że mnie wyręczali w większości rzeczy a jak mam gdzieś sam pójść to umieram w środku
WinterWolf Widać po Tobie, że wewnętrznie umierasz czy skrzętnie to skrywasz? Udajesz, że wszystko gra?
Daje się ukryć. Ogólnie nie pokazuję zbytnio emocji zwłaszcza tych negatywnych
dangerous, mama się przeprowadziła obok ojca i jakoś się poznali. A nasilenie lęku ma widocznie na tyle niskie, że jakoś się dogaduje z innymi, tak samo jak i ja.
fobik = batman.
co wy na to?
fobik=ninja
bardziej
podzielam zdanie obu panów
Ja dzisiaj z Mamą byłem u dentysty. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
eden1 napisał(a):Ja dzisiaj z Mamą byłem u dentysty. :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Myślę, że lepiej tak niż wcale :-)
Proxi napisał(a):fobik=ninja
bardziej

[Obrazek: DSC00551.jpg]
Podbijam temat.
Miałem wczoraj oświecenie.

Czytałem starą książkę o psychologii, Adlera. Wtedy mieli surowe podejście i nie było patyczkowania.

Jestem rozpieszczonym dzieckiem.

To drugi najważniejszy czynnik po wyjściu z rodziny z niskim statusem prowadzący do zaburzeń w funkcjonowaniu, szczególnie typowo fobicznych.

W moim przypadku to największy problem prowadzący do fobiczności.

Zawsze czułem się jak wystraszone dziecko. Tak opisywałem swój problem na terapiach.
W sytuacjach społecznych, wchodząc w nowe ogarniało mnie poczucie jakbym był zagubionym dzieckiem, nieprzygotowanym do wydarzenia.

Zawsze czułem się jak :Ikony bluzgi kotek:.

Oczywiście do tego dochodzą też inne błędy wychowawcze, może bardziej w oczywisty sposób negatywne, dlatego tak trudno jest uznać rozpieszczenie za problem.
Trudno jest przyznać się, że jest się po prostu rozpieszczonym dzieckiem.
Leniwym (matka wszystko robi), nie potrafiący sobie odmówić przyjemności, nieprzygotowanym do życia społecznego, nienauczony radzenia sobie z emocjami, nadwrażliwym, bez wytrwałości, z poczuciem słabości itp. itd. Jakby człowiek był zatrzymany w rozwoju na poziomie dziecka.

Z rozpieszczenia wynika wiele problemów.
Przede wszystkim prowadzi do niskiego poczucia siły (wartości), a to do braku wiary w siebie, do braku pewności siebie, a to do dramatycznie marnego i bolesnego życia.
Wykształca się przez to również unikowy styl życia.

Pomyślcie jak nadopiekuńczość wpływa na tworzenie się obrazu samego siebie u dziecka.

Jedyna wiara jaką w siebie mam to do działań intelektualnych. Bo w szkole byłem najlepszy, po prostu mam do tego głowe. Mówienie to już inna kategoria. Kontakty społeczne też.
Wszystko inne wydaje się trudne i czuję się ciągle nie wystarczający, bez umiejętności.
tak naprawdę mam fundamentalny brak wiary w siebie.

W dodatku jestem najmłodszym dzieckiem, w dodatku mam ambiwalentny styl przywiązania i matka miała patologicznego fioła na punkcie chronienia i doszukiwania się ułomności w dziecku i zagrożeń w świecie.
U mnie to jeszcze tak typowo nie przebiegło, bo miałem wole bycia samodzielnym itp, no ale, rozpieszczenie ryje banie.

Jak to widzicie?
Jesteście maminsynkami?
jak to wyleczyć?

Nie słyszałem na tym forum o jakichś negatywnych doświadczeniach z rodzicami, co mnie dziwiło. Nikt złego słowa nie mówi oprócz mnie.
Fobia (taka jak tu na forum) nie powstaje z traumatycznych doświadczeń, ale z rozpieszczenia i nadopiekuńczości.

Fobicy wcale nie boją się, że ktoś ich zaatakuje.
Boją się, że coś im się nie uda i wyjdzie na jaw, że mają małą wartość (myślenie dziecka). Wolą cierpieć niż doznać upadku dumy.
Cytat:Nie słyszałem na tym forum o jakichś negatywnych doświadczeniach z rodzicami, co mnie dziwiło. Nikt złego słowa nie mówi oprócz mnie.


16 stron wyników wyszkiwarki, no odsiejmy z 1% zachwytów, no i taki ładny temat

https://www.phobiasocialis.pl/thread-129...ht=rodzice

Dobra, jeden jedyny odkryłeś wiedzę tajemną że rodzice to rak, i że byliśmy trzymani pod kloszem nieustannego wstydu i poczucia winy, i co teras
(06 Gru 2022, Wto 1:55)AlterEgo napisał(a): [ -> ]Podbijam temat.
Miałem wczoraj oświecenie.

Czytałem starą książkę o psychologii, Adlera. Wtedy mieli surowe podejście i nie było patyczkowania.

Jestem rozpieszczonym dzieckiem.

To drugi najważniejszy czynnik po wyjściu z rodziny z niskim statusem prowadzący do zaburzeń w funkcjonowaniu, szczególnie typowo fobicznych.

W moim przypadku to największy problem prowadzący do fobiczności.

Zawsze czułem się jak wystraszone dziecko. Tak opisywałem swój problem na terapiach.
W sytuacjach społecznych, wchodząc w nowe ogarniało mnie poczucie jakbym był zagubionym dzieckiem, nieprzygotowanym do wydarzenia.

Zawsze czułem się jak :Ikony bluzgi kotek:.

Oczywiście do tego dochodzą też inne błędy wychowawcze, może bardziej w oczywisty sposób negatywne, dlatego tak trudno jest uznać rozpieszczenie za problem.
Trudno jest przyznać się, że jest się po prostu rozpieszczonym dzieckiem.
Leniwym (matka wszystko robi), nie potrafiący sobie odmówić przyjemności, nieprzygotowanym do życia społecznego, nienauczony radzenia sobie z emocjami, nadwrażliwym, bez wytrwałości, z poczuciem słabości itp. itd. Jakby człowiek był zatrzymany w rozwoju na poziomie dziecka.

Z rozpieszczenia wynika wiele problemów.
Przede wszystkim prowadzi do niskiego poczucia siły (wartości), a to do braku wiary w siebie, do braku pewności siebie, a to do dramatycznie marnego i bolesnego życia.
Wykształca się przez to również unikowy styl życia.

Pomyślcie jak nadopiekuńczość wpływa na tworzenie się obrazu samego siebie u dziecka.

Jedyna wiara jaką w siebie mam to do działań intelektualnych. Bo w szkole byłem najlepszy, po prostu mam do tego głowe. Mówienie to już inna kategoria. Kontakty społeczne też.
Wszystko inne wydaje się trudne i czuję się ciągle nie wystarczający, bez umiejętności.
tak naprawdę mam fundamentalny brak wiary w siebie.

W dodatku jestem najmłodszym dzieckiem, w dodatku mam ambiwalentny styl przywiązania i matka miała patologicznego fioła na punkcie chronienia i doszukiwania się ułomności w dziecku  i zagrożeń w świecie.
U mnie to jeszcze tak typowo nie przebiegło, bo miałem wole bycia samodzielnym itp, no ale, rozpieszczenie ryje banie.

Jak to widzicie?
Jesteście maminsynkami?
jak to wyleczyć?

Nie słyszałem na tym forum o jakichś negatywnych doświadczeniach z rodzicami, co mnie dziwiło. Nikt złego słowa nie mówi oprócz mnie.
Fobia (taka jak tu na forum) nie powstaje z traumatycznych doświadczeń, ale z rozpieszczenia i nadopiekuńczości.

Fobicy wcale nie boją się, że ktoś ich zaatakuje.
Boją się, że coś im się nie uda i wyjdzie na jaw, że mają małą wartość (myślenie dziecka). Wolą cierpieć niż doznać upadku dumy.

Nieogarnięcie życiowe może z tego wynikać, natomiast trudności w kontaktach społecznych mogą mieć różne przyczyny. Znam przypadki ludzi chowanych pod kloszem, a mimo to mających normalne relacje, lubianych i towarzyskich.
Z czysto logicznego punktu widzenia nadopiekuńczość i wyręczanie w różnych kwestiach może sprawić, że dziecko będzie miało trudności w samodzielnym funkcjonowaniu jako dorosły, natomiast nie doszukiwałbym się w tym głównej przyczyny fobii(przynajmniej w moim przypadku)

(06 Gru 2022, Wto 1:55)AlterEgo napisał(a): [ -> ]jak to wyleczyć?
Wychowaj siebie sam na nowo, tak jak chciałbyś być wychowany przez swoich rodziców.

(06 Gru 2022, Wto 1:55)AlterEgo napisał(a): [ -> ]Nie słyszałem na tym forum o jakichś negatywnych doświadczeniach z rodzicami, co mnie dziwiło. Nikt złego słowa nie mówi oprócz mnie.
Kiedyś obwiniałem rodziców, ale mam świadomość, że odkąd skończyłem szkołę średnią sam jestem odpowiedzialny za swoje życie. Każda decyzja, którą podejmuję od tamtej pory jest moją własną decyzją i jeśli okaże się błędna, to mogę za to winić tylko siebie. Nikt za mnie życia nie przeżyje i obwinianie przez kolejne dziesięciolecia rodziców, praprzodków i innych za to, że pierwsze 18 lat życia miałem dalekie o ideału niczego nie zmieni...
Po części pewnie miało to jakiś wypływ. Matka nadopiekuńcza do tej pory, muszę być często niemiły, żeby zrozumiała, że nie musi mnie w niczym wyręczać, ojciec wycofany, raczej fobiczny chodź już nie tak jak za młodu. Dziwię się w jaki sposób doszło do tego , że poznał moją matkę. Nawet dla osoby towarzyskiej było by to raczej nie łatwe :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:  W dodatku matka była ładna, więc na brak adoratorów raczej nie narzekała. Kompletnie do siebie nie pasują, więc nie wiem co się tam odje.bało xd
Co nie zmienia faktu , że za fobię odpowiada głównie skłonności genetyczne. Właściwie , gdy się zastanowić to każdy przodek ze strony ojca z opowieści rodzinnych przejawiał symptomy fobiczne XD. Dziadka po części oswatano  i to z osobą w której w rodzinie też nie brakowało fobików XD Jedna z zabawnych rodzinnych opowieści o przodku mówiła ,że gdy mu przywieźli dziewczynę to on uciekł  :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:  , do tego był dosyć bogaty jak na tamte czasy i nigdy nie potrafił odmówić pomocy , o zwrot pieniędzy też się nigdy nie ubiegał xd, więc raczej był wykorzystywany  :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Rodzeństwo również przejawia cechy przynajmniej introwertyczne.
Ja dzieci mieć nie zamierzam, więc na mnie się to zakończy  :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2:
Stron: 1 2 3 4