PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Okazywanie radości
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Pamiętam mój egzamin na prawo jazdy, to było moje 3 podejście. Cud, że w ogóle miałem siłę przystąpić do egzaminu. Wsiadam do auta, zaczynam egzamin, plac zrobiony teraz miasto... 25 min, wracam na plac, zatrzymuje się i słyszę: "Zdał Pan". - powiedziałem dziękuje i wyszedłem z auta. Nic, zero radości, w środku się cieszyłem ale nie było tego po mnie widać. Babcia się mnie pyta:
- nie zdałeś ?
* zdałem !
- to dlaczego się nie cieszysz ?
* cieszę się
- jakoś tego po tobie nie widać.
To była moja pierwsza sytuacja po której uświadomiłem sobie, że nie potrafię się cieszyć nawet z tak dużych rzeczy.
Zaraz, zaraz. "Nie potrafię się cieszyć", powiadasz? W takim razie przesadzasz. To, czy szczęśliwy skaczesz i wymachujesz rękoma jak idiota, czy też nie, wcale nie świadczy o tym, czy faktycznie czujesz radość. Ludzie okazują emocje na różne sposoby. Niektórzy, gdy są smutni - płaczą, albo w jakiś inny sposób za wszelką cenę chcą podzielić się swoim żalem ze światem, a inni wolą zachować to dla siebie. Również złość niektórzy wolą okazywać skacząc, tupiąc nogami, uderzając w co popadnie, manifestując ją do bólu, a jeszcze inni przeżywając ją wewnątrz siebie, co wcale nie świadczy o tym, że w mniejszym stopniu. Z radością jest tak samo.
Chyba jeśli osoba piszę, że nie potrafi, to tak to czuje? Nie wystarczy czuć(gdzieś tam w środku). Ja czuję różne rzeczy, ale nie potrafię ich nazwać ani uzewnętrznić. Bo dopiero wtedy emocje mogą zaistnieć w pełni, jeśli zostaną uzewnętrznione. Złość, radość, jeśli są trzymane wewnątrz, a nie uzewnętrzniane, to nie są w pełni przeżywane, i nie możesz napisać, że to jest ok.
Kolega ma problem z okazywaniem a nie z czuciem.
Ale to i tak chyba trochę lepiej, niż być zamrożonym?
Niedobrze jest nie umieć okazywać i radości i smutku ale chyba jeszcze gorzej jest nie umieć czuć.
Nie jest z Tobą tak źle atf; p
Sosen napisał(a):Chyba jeśli osoba piszę, że nie potrafi, to tak to czuje? Nie wystarczy czuć(gdzieś tam w środku). Ja czuję różne rzeczy, ale nie potrafię ich nazwać ani uzewnętrznić. Bo dopiero wtedy emocje mogą zaistnieć w pełni, jeśli zostaną uzewnętrznione. Złość, radość, jeśli są trzymane wewnątrz, a nie uzewnętrzniane, to nie są w pełni przeżywane, i nie możesz napisać, że to jest ok.

Z tym, że on nie napisał, że niczego nie czuje. Więc jednak potrafi się cieszyć. Gdyby nie odczuwał emocji byłby jakimś socjopatą, psychopatą czy cholera wie czym jeszcze. Stwierdził po prostu, że inni wydają się bardziej to manifestować, przeżywać, niż on... Czyli coś oczywistego, bo jak już pisałem - różni ludzie na różne sposoby okazują swoje uczucia.

Poza tym bardzo często fobii towarzyszy depresja, łagodna lub zaawansowana, co najczęściej ma wpływ na to, w jaki sposób odczuwamy (oraz okazujemy) radość. Nic odkrywczego... Też nie potrafię (albo nie mam ochoty...) przez cały dzień skakać ze szczęścia, bo kolega wnuka babci mojego sąsiada dostał rower na komunię...
Zero. Nic. Wczoraj i dziś zdałam egzaminy klasyfikacyjne i ... nic. Nie potrafiłam tego okazać.. Dopiero w domu odstawiłam taniec rytualny.
cynamonowa napisał(a):Czy macie problem z okazaniem tego że coś Was cieszy, że odnieśliscie sukces, coś Wam się udało, coś się podobało? Ja jakoś nigdy nie potrafię tego okazać, nawet jeśli coś faktycznie sprawia mi radość. A może ja po prostu nie potrafię się cieszyć... :Stan - Niezadowolony - Brak słów:

Potrafię... tylko jak jestem pijany :Stan - Niezadowolony - Płacze: Właściwie juz nic mnie nie cieszy tak ja kiedyś. Gdy zdarzy się coś miłego, zaraz przypominam sobie o moich problemach i uśmiech z twarzy znika...
Zdarzało mi się,że zdałam jakiś trudny egzamin i w środku naprawdę się cieszyłam, ale nijak nie potrafiłam tego uzewnętrznić. Raz miałam wolne mieszkanie, więc włączyłam głośno muzykę, tańczyłam, skakałam po łóżku i śpiewałam. Jednak czułam,że nie mogę z siebie wykrzesać tej radości. Dziwne uczucie.
Nie potrafię okazywać uczuć, radości, gniewu, czegokolwiek, wszystko trzymam w środku. Czasem zdarza mi się puść te emocje gdy jestem sam, ale w obecności innych trzymam wszystko w sobie. Paradoksalnie na przykład przed egzaminem na prawo jazdy w środku się gotowałem, nerwy ogromne, a chyba tego po mnie nie było kompletnie widać... Często gdy się z czegoś cieszyłem w środku to zdarzało mi się słyszeć pytanie dlaczego się nie cieszę. Fajnie by było jakby kiedyś to wszystko puściło i można było okazywać swoje emocje na zewnątrz.
Nie potrafię się cieszyć. Zawsze się czymś martwię i wydaje mi się że nie mam powodów do radości i nigdy nie miałem.
Dziwię się często radością okazywaną przez ludzi z mojego otoczenia. Oni też nie mają powodów i cieszą się czasem z jakichś nieznanych mi powodów. Zastanawiam się czy ja mam jakieś odchylenia , czy może raczej oni. Większość ludzi których na co dzień spotykam prowadzi raczej nędznie marny żywot. Skąd to zadowolenie z życia u nich? Może to ja jestem zdrowy , a oni nie?
Stron: 1 2 3