PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Okazywanie radości
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Ciezko mi jest okazywac radosc, ale co gorsza ciezko mi znalezc powody do radosci. Jestem strasznie krytyczna wobec siebie. Tak naprawde, potrafie sie szczerze smiac i cieszyc przy kilku (2,3) osobach. Przy pozostalych jestem zawsze spieta i pilnuje zeby nie zrobic czegos glupiego. Strasznie mnie meczy to, ze podchodze do ludzi z dystansem i nie potrafie sie naturalnie zachowywac. Ciagle wydaje mi sie, ze to co robie jest glupie, nieodpowiednie i nie na miejscu. Uff milo by bylo spedzic jeden dzien bez takiej uczuc.
Fistaszku, mam takie same odczucia jak Twoje. :-(
Po mnie również nie da rady poznać, iż odczuwam radość. Tłumię w sobie wszystkie emocje, zachowując kamienny wyraz twarzy nawet jak jestem w euforii. Na szczęście tylko w obecności innych ludzi...

Użytkownik 219

U mnie też wszystko wygląda tak, jak w poprzednich postach. Okazuję radość jedynie przy małej grupie bliskich mi osób (ale takich naprawdę bardzo bliskich). Przy pozostałej części ludzkości nie ma o tym mowy. Ale możliwe, że wynika to też z mojego charakteru. Nie jestem z natury osobą zbyt ekpresyjną i wolę radować się bardziej w duchu niż na zewnątrz :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .
Łączy (czy wynika) się chyba takie przeżywanie z introwertyzmem.
Nie chyba, lecz na pewno. Zastanawiam się, jak to jest być ekstrawertykiem? chciałbym nim się stać na tydzień.
Ja mam wrażenie, że czasem się zachowuję jak ekstrawertyk, ale procentowo dość rzadko. Zastanawiam się, czy mam dwubiegunówkę? Nie, raczej nie. Humor poprawia mi się z konkretnych powodów i wcale nie trwa długo.
To chyba normalne u introwertyków. Może zmagazynowana energia musi mieć upust? I czy ekstrawertycy też miewają czasami introwertyczne zachowania?
Aha, masz rację. Dobrze to zauważyłeś.
[...]
O mnie mówią, że jestem zupełnie bez uczuć. Bo nie umiem np nagle zacząć piszczeć z radości. A może mają rację? Jak myślicie, czy jeśli ktoś jest naprawdę szczęsliwy lub smutny, to zawsze to po nim widać?
Sama nie wiem. Normalni ludzie, raczej okazują swoje uczucia bezwiednie, po prostu o tym nie myślą i je ukazują. Ale z drugiej strony, są różni ludzie, i każdy przeżywa na swój sposób.
Ja tak nie umiem, też nie piszczę gdy inne piszczą, i rzadko się śmieję, bo nie mam z czego :Stan - Niezadowolony - Smuci się:.
Emocje są dla luzerów, każdywie.
Do tego mam jednostajny głos
Potrafię okazywać radość i śmiać się w obecności innych, ale zauważam, że niekiedy jestem zbyt monotonny i mdły. Ostatnio staram się zmieniać to - próbuję być trochę bardziej żywiołowy, spontaniczny.
Kazdy inaczej okazuje uczucia, nie można tu wzorować się na innych.
Ale bądź co bądź, stworzono pewne normy w których należy się mieścić, co poza nimi to objaw chorobowy.
W sumie, to jednak chciałbym umieć jakoś okazywać swe emocje, ponoć świetna rzecz
Fruźka napisał(a):Myślę że fobikom w ogóle ciężko jest okazywać uczucia i emocje, mogą mieć z tym problem... zresztą nie tylko z okazywaniem radości, ale też tych negatywnych emocji...
Dokładnie tak. Ale to nie to, że ja się w tym hamuję, to samo z siebie już tak jest :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Kiedy np. dostanę fajny prezent (czy kiedyś dawniej dobrą ocenę w szkole), to bardzo się cieszę. Tylko nie wiem nawet jak niby miałbym to okazać? Skakać, ściskać tego, kto mi dał taki prezent, czy jak? Więc uśmiecham się i mówię, że super - jak dla mnie to wszystko załatwia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: W szkole pytali mnie czy z oceny się nie cieszę, cieszyłem się, jasne. Tylko w duchu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A w duchu potrafię chyba cieszyć się bardziej niż niektórzy na pokaz :Stan - Uśmiecha się: wiem i czuję czasem, że z drobiazgu cieszę się ogromnie i przez długi czas :Stan - Uśmiecha się:
Jas napisał(a):
Fruźka napisał(a):Myślę że fobikom w ogóle ciężko jest okazywać uczucia i emocje, mogą mieć z tym problem... zresztą nie tylko z okazywaniem radości, ale też tych negatywnych emocji...
Dokładnie tak. Ale to nie to, że ja się w tym hamuję, to samo z siebie już tak jest :Stan - Niezadowolony - Smuci się: Kiedy np. dostanę fajny prezent (czy kiedyś dawniej dobrą ocenę w szkole), to bardzo się cieszę. Tylko nie wiem nawet jak niby miałbym to okazać? Skakać, ściskać tego, kto mi dał taki prezent, czy jak? Więc uśmiecham się i mówię, że super - jak dla mnie to wszystko załatwia :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język: W szkole pytali mnie czy z oceny się nie cieszę, cieszyłem się, jasne. Tylko w duchu :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: A w duchu potrafię chyba cieszyć się bardziej niż niektórzy na pokaz :Stan - Uśmiecha się: wiem i czuję czasem, że z drobiazgu cieszę się ogromnie i przez długi czas :Stan - Uśmiecha się:

Mam dokładnie tak samo! Kiedy ktoś mi daje prezent, to bardzo chciałabym pokazać że się z niego ciesze, ale po prostu nie potrafie i wtedy boje się, że ta osoba stwierdzi, że mi się nie podoba. W duchu potrafie cieszyć się naprawdę bardzo mocno i przez długi czas wspominam sobie jakie coś było przyjemne i miłe i jak wiele radości mi to sprawiło. Tylko, ze chciałabym też potrafić to okazać innej osobie...
Nie każdy potrafi okazywać uczucia. Sam jestem samotnikiem i prawie w ogóle nie okazuję uczuć. Wszystko rozgrywa się w moim wnętrzu, jakby w innym świecie. W szkole też miałem takie sytuacje - napisałem trudny sprawdzian na piątkę, koleżanka na dopa. Akurat miałem zły dzień więc nawet się nie uśmiechnąłem. Koleżanka sie mnie zapytała czy się nie cieszę, że napisałem na piątkę, czy może coś mnie gryzie i dlatego sie nie cieszę? Dziewczyna jest "ludzka", więc uznałem że mogę jej wytłumaczyć jaka jest prawda. Zrozumiała mnie doskonale :Stan - Uśmiecha się: Wtedy poczułem się naprawdę miło, rzadko ktoś mnie potrafi zrozumieć, nawet uśmiechnąłem się sam z siebie bez udawania, co bardzo rzadko mi się zdarza. Szkoda, że dla większości byłbym z+:Ikony bluzgi kochać 2: nie potrafiąc okazywać emocji na zewnątrz. Dlatego nie raz na siłę próbuję się cieszyć, ale czuję że robię wbrew samemu sobie. Kolejna rzecz, która tylko potwierdza dlaczego nie lubię ludzi. Albo jesteś taki jak większość, albo jesteś czubkiem. Kiedyś chyba była większa tolerancja...
Zawsze z zainteresowaniem obserwuję ludzi, którzy spontanicznie okazują radość: podskakują, krzyczą, robią dziwne gesty. Taka reakcja na szczęście wydaje mi się być po prostu...ludzka.
Ja do tych osób nie należę. Nie potrafię np. podskoczyć przy ludziach i krzyknąć 'victory', tak jak nie potrafię płakać przy innych.
Za to, gdy jestem sama, umiem rzucać się po łóżku lub po podłodze zarówno ze szczęścia, jak i z rozpaczy:Stan - Uśmiecha się - LOL:
Taki dziwny człowiek...
Ja też kiedy jestem sam to bardziej okazuję uczucia, ale nie tarzam się po ziemi tylko co najwyżej coś sobie szepnę pod nosem i się uśmiechnę. Aha przy kumplu czy rodzinie bardzie okazuję radość niż wśród dużej grupy osób. To nie kwestia fobii, już w przedszkolu tak miałem, czy nawet jak jeździłem na święta za dziecka. Traktuję to jako część mojej osobowości. Potrafię głęboko i intensywnie odczuwać różne emocje więc nie chcę się narażać na prostacką krytykę płytkich osób, które zwykle reagują szyderczym śmiechem i głupimi docinkami. Swoje wnętrze więc zarazem uczucia potrafię w jakimś zauważalnym stopniu okazać osobom na którym mi zależy.
Nie umiem...w środku się cieszę ale nie umiem tego okazać. Ogólnie mam problemy z okazywaniem uczuć.
Również nie potrafię się cieszyć. Niektórzy się mnie pytają dlaczego jestem taka smutna/poważna. Nieraz usłyszałam też, że mogłabym się chociaż czasem uśmiechnąć. :Stan - Niezadowolony - Smuci się: I wtedy się jeszcze bardziej dołuję.

Gość

emilly napisał(a):Niektórzy się mnie pytają dlaczego jestem taka smutna/poważna
mnie również pytają, tymczasem z okazywaniem radości nie mam problemów, raczej problem z tym, że okazuję ją jedynie w określonej grupie, a np. przy klasowych pajacach nie za bardzo, bo z czego mam się cieszyć? z tego, że po raz kolejny słyszę żart typu: "mówi jabłko do jabłka" poza tym zauważyłam, że ludzie nie widzą kiedy się denerwuję <ja słyszę to w swoim głosie, czy jak ciśnienie mi skacze>, albo kiedy wydaje mi się, że tak często się czerwienię, a ostatnio usłyszałam coś typu "oo julka jest czerwona, jeszcze nigdy nie widziałem, żeby ona się czerwieniła".
Cierpię na fobię społeczną od dawna, ale ostatnio staje się coraz bardziej uciążliwa. Nawet nie wiem dokładnie kiedy zaczęłam mieć problemy z kontaktami z ludźmi. Ostatnio nawet nie przyjęłam zaproszenia na ślub bliskiej osoby z rodziny. Ta osoba się na mnie obraziła. W dodatku cierpię na depresję. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, byłam co prawda u specjalisty, ale poza nim nie mam o tym komu powiedzieć. W zasadzie bałabym się reakcji przyjaciół. Dlatego odwiedzam to forum. Mam nadzieję, że przynajmniej tutaj ktoś mnie zrozumie... :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Stron: 1 2 3