PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak wyglądała wasza studniówka?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
Nie byłem na studniówce, żałuję tylko tego co wtedy myślałem o życiu i ile czasu potem zmarnowałem. Nie żałuję, że nie poszedłem, bo to niczego by nie zmieniło.
moja wyglądała :Ikony bluzgi grzybek:, długo mnie to męczyło. Teraz mam do tego dystans i nie umiem się już tym przejmować - w pewnym sensie odbieram nawet jak pożyteczną lekcję życia jakim nie należy być

ale tak naprawdę, decyzja czy iść, zależy pewnie od wielu spraw, jak wspomniane w tym temacie: czy masz z kim, a jak nie to czy na miejscu beda jacys o.k. ludzie; jakie masz oczekiwania wobec siebie, tj. jak mialoby byc i jak mialabys sie zachowywac, bys czula sie ok.; jakie masz inne doswiadczenia z imprezami itd

a jak nie pojdziesz, to: jak bardzo bedzie Ci to ciązyc itd
Tak się składa, że jestem w podobnej sytuacji, też pewnie pójdę sam (chyba, że idziesz ze mną, fobik z fobikiem się dogada xd). A tak serio to idź, bo kiedyś możesz żałować, jeśli Ci się nie spodoba to zawsze możesz wyjść :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:. U mnie jest ten + że będę miał się do kogo odezwać (kumpel też idzie bez partnerki).
A czego tam można zalowac? Przeciez z góry wiadomo, ze będzie nie ciekawie i jedyne mysli hakie będą towarzyszyc to kiedy koniec tej udręki. No chyba, ze ktos lubi chlać to owszem, okazja dobra i procentów żal.
Jakby to kogoś interesowało - nie idę na studniówkę. I jestem z tej decyzji zadowolona, właśnie wróciłam z 3-dniowej wycieczki i gdybym jednak wpłaciła to już teraz zaczęła bym płakać nad tą studniówką, tak mi ten wypad dał w kość. Nie ma co oczekiwać cudu, że akurat w tą noc coś się nagle zmieni. Pewnie skończyło by się na wyjściu po dwóch godzinach ze łzami w oczach, w najlepszym wypadku przesiedziałabym całą noc przy stoliku jedząc i śmiertelnie się nudząc. Druga opcja niby nie taka straszna, ale nie warto wydawać na to parę stówek, prawda? Boję się tylko reakcji rodziny, ale muszą zrozumieć...
Nie byłam, fobia. Wszyscy sie dziwili co ja odwalam. Pieniądze na kiecke przepiłam. Nie chciałam żeby mnie nagrywali i tańczyc tych debilnych tańców.
Zuch dziewczyna :-)
Byłem na studniówce i tego żałuję. Nie mam traumatycznych przeżyć ale nie mam też dobrych wspomnień. Było smutno, szaro, byle jak, beznadziejnie.
Ja nie byłem i w ogóle nie żałuję, wtedy mnie stresowało że nie idę, że się trzeba tłumaczyć przed rodziną itp. Teraz po paru latach nadal nie widzę w tej imprezie żadnego sensu i nawet pomijając moją fobię bym się nie wybrał także dziś gdybym mógł.
Nie byłem na studniówce i nie żałuję tej decyzji. I tak nie znałem zbyt dobrze ludzi z klasy, dlatego nie miałem ochoty na zabawę w ich gronie. Zwłaszcza że byłem bez pary, a wychowawczyni innej klasy zaczęła dobierać "swoje" dziewczyny z chłopakami z naszej, więc musiałbym tańczyć z jakąś kompletnie obcą niewiastą. Do tego disco polo i żarcie za gruby hajs. Nie kalkulowało mi się to kompletnie.
A co jeśli nie chcę iść, bo nie lubie tego hałasu, muzyki(nienawidzę), jeszcze będą mnie do jakiegoś alkoholu namawiać, nudzą mnie takie imprezy, słuch sobie zepsuję( tak, myślę o takich rzeczach :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: ) no i pójdę spać strasznie późno, będzie mnie bolała głowa no i niewygodne buty, tłok, a na koniec strach, fobia... :Stan - Uśmiecha się - LOL: Wiem, jestem trochę jak stary dziad, ale myślę też o moim zdrowiu i zepsuciu gustu muzycznego oraz strasznym stresie oczywiście :Stan - Uśmiecha się - LOL:
Nie byłam na studniówce. Tak wtedy postanowiłam i nikt by mnie to tego nie zmusił. Wychowawczyni przy całej klasie się wypytywała czemu nie chcę iść itd. Namawiała mnie żebym szła, gadała że mam się nie przejmować, że pójdę bez partnera itp. Siedziałam jak na szpilkach i czekałam aż ta lekcja wychowawcza się skończy.
Czy żałuję, że nie byłam na studniówce? Nie, bo wiem, że tylko bym siedziała przy stole i z nikim nie rozmawiała. Dobrze, że nie poszłam bo byłby to dla mnie tylko stres.
Byłam. Ze względu na rodziców. Inaczej słuchałabym o tym do końca życia. Było beznadziejnie. Na szczęście zgubiłam płytę z filmem.
Połowinki i bal dyplomowy olałam :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Ja byłam na mojej studniówce, zawsze miałam kłopot raczej "utajony" w relacjach z ludźmi, nie klasyczną fobię społeczną. Z nikim z tej studniówki nie mam teraz kontaktu. Wszystkie relacje były płytkie, poczucie powinności i poczucie humoru kompensowały mi problemy w dogadywaniu się z ludźmi. Teraz, w dorosłości jest trudniej, bo przydałoby się tworzyć z kimś coś trwałego i prawdziwego, a tu... lipa.
butterfly92 napisał(a):Wychowawczyni przy całej klasie się wypytywała czemu nie chcę iść itd.
Miałem tak samo. Mimo, że u mnie z klasy nie szło kilka osób, wychowawczyni czepiała się tylko mnie. Na dodatek wychowawczyni była polonistką, więc miałem z nią do czynienia kilka razy w tygodniu.
Chłopaki, którzy nie szli na studniówkę, poszli do knajpy na piwo, a ja się nie dałem namówić i siedziałem sam w domu.
Po studniówce wychowawczyni i jeszcze jedna nauczycielka wypominały mi i tylko mi, że nie byłem i się nie bawiłem. Nie żałuję, że nie byłem. Widziałem urywki z filmu i siebie nie widziałbym tam nawet za stołem.
Nijak, nie poszedłem na nią. Wprawdzie nauczycielka mnie namówiła, ale na szczęście udało mi się odmówić i uniknąć dalszego namawiania.
Ja chodziłem do kameralnej szkoły. Było nas w klasie 15 osób. Studniówka pokrywała się z połowinkami klasy młodszej. Łącznie na sali było około 40 osób. Na studniówkę pojechałem pełen entuzjazmu. Nowy garnitur, obcięte włosy, ułożona fryzura. Przed samą studniówką było dobrze... Dojechałem. I... tam właśnie złapał mnie lęk. Czułem się bardzo nie komfortowo. Takie straszne uczucie wyobcowania, paraliż. Postanowiłem sobie że nie zmarnuje sobie tego dnia. Zacisnąłem zęby i pomimo dużego nie komfortu rozmawiałem z ludźmi i sporo tańczyłem. Było ciężko ale za to podwójnie dobrze to wspominam. :-)
Czy będę źle posztrzegany jeśli jako jedyny nie pójdę? Wprawdzie jeszcze dużo czasu ale się raczej nie wybieram
A czy wazniejsze jest to, wilku, jak bedziesz postrzegany, od tego, co sam czujesz i myslisz?
Nie, ale to jest dosyć istotne. Obawiam się tego że ludzie mogą wyrobić sobie o mnie złą opinię i nagle stanę w centrum zainteresowania czego bardzo nie lubię
Wilku, byłam w podobnej sytuacji, a jednak zdecydowałam się ich zignorować, i tak już pewnie mają o mnie niepochlebne zdanie i pewnie specjalnie nikogo to nie zdziwiło. Wolę to niż całą noc przesiedzoną w stresie i okropnym dyskomforcie, którą sama bym sobie zafundowała za spore pieniądze. Jak masz iść i czuć się tak samo i tylko dlatego, żeby nie gadali to uwierz mi, nie warto. Pewnie szybko zapomną.
Dokładnie, zresztą czy pójdziesz czy nie pójdziesz, to przeżyjesz jakiś stres (tak zakładam), lepiej w takim razie postawić na swoim. :Stan - Uśmiecha się: No chyba, że zależy ci na studniówce, ale fobia "nie pozwala" to inna sprawa, może wtedy warto się przełamać.
Studniówka? też mnie to czeka za kilka miesięcy. czy idę? oczywiście. co więcej nikt mnie nie namawiał. idzie moja przyjaciółka i kolega z którym dobrze się dogaduję, mam też już zajefajnego partnera więc nie będzie tak źle :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Oczywiście, że nie byłam, to było 14 lat temu. Byłam asertywna. Powiedziałam NIE.
Nie byłem i nie żałuję. Z klasą nie miałem żadnych głębszych relacji. Nie uśmiechała mi się wizja siedzenia przy stole, ciągłego odmawiania tańca i alkoholu, nieprzespanej nocy, wydania 500 zł. Zresztą parę osób nie poszło i jakaś część klasy nie miała osoby towarzyszącej i nie robili z tego żadnej afery. Wiedzieli, że nie zgodzę się na studniówkę, bo znają mój charakter.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7