PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak wyglądała wasza studniówka?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
niki11 napisał(a):
karmazynowy książę napisał(a):Idź, baw się, wiruj, świruj, tańcz jakby nie było słońca dnia następnego.
Nie słuchaj tych malkontentów z tematu, będzie dobrze, po prostu, musi być.
U mnie w szkole mało kto miał osobę towarzyszącą, naprawdę. Szukało się jedynie partnerek do poloneza. Ja nie piłem, nie tańczyłem za bardzo, a mimo tego studniówkę wspominam dobrze i Ty też będziesz, jak tylko pójdziesz.
Warto, po prostu, to jeden z takich przełomowych momentów można powiedzieć, symboli dorosłości.

Nie ma co spędzić tego wieczoru w łóżku, płacząc w poduszkę, warto się przeeełamać i iść, a może okaże się ta noc nocą cudów?

Nie ma co dawać jakiś głupich nadziei, że będzie och i ach, jeśli nie ma koleżanek, jest cicha, nie ma osoby towarzyszącej to mi się wydaję, że prawie w 100% będzie tego żałować, takie gadanie idź baw się, świruj, wiruj to dobre dla osoby bez problemów społecznych, moja matka też zawsze gadała idź i baw się dobrze, na pewno będzie fajnie, a ostatecznie i tak było :Ikony bluzgi grzybek: (mimo że się starałam) :Stan - Uśmiecha się:
Zresztą jej decyzja, może się myle i będziesz dobrze się bawiła :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język 2: ryzykuj jak chcesz

Mnie tez wq takie gadanie idź i baw się dobrze. Nikt sie cudownie nie odmienie n studniówce.
karmazynowy książę jednak tanczył, i domyslam się, że nie siedział cały czas samotnie nie odzyajac się.

Ajka, jesli nie masz kontaktu z ludxmi z klasy i masz się tam tylko meczyć
to nie wiem po co tam iść.
Ja nie poszedłem i przykro mi było, ze nie mam zycia towarzyskiego bo studniówka to jego kontynuacja. Kilka innych osób tez nie poszło, ale nie z powodu wyobcowania.
Dzięki za rady, mi również nie wydaje się żeby udało mi się tak nagle przestać wszystkim przejmować. Na początku września byłam na weselu przed którym naiwnie wmawiałam sobie właśnie takie rzeczy, a była jeszcze siostra i kuzynka z którymi jestem w stanie normalnie pogadać. I tak większość czasu spędziłam przy stole, a na parkiet dało mnie się wyciągnąć dopiero po pewnej dawce alkoholu i poszłam tylko dlatego, żeby nie gadali. Potem odliczałam każdą sekundę, żeby jak najszybciej się stamtąd ulotnić. Czyli studniówka będzie jeszcze większą klapą, skoro nawet sobie z nikim nie pogadam. Idę do tej szkoły i chyba z dumną miną oświadczę, że nie wpłacam. No chyba że coś im się odmieni i dam się przekonać, ale...głupia jestem, oni tylko przewrócą oczami xd Trochę mi głupio, że robię z tego taki dramat, ale tu mnie chyba zrozumiecie :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Na studniówce nie byłam chociaż miałam w miarę ok. klasę i mimo, że nie byłam z nikim zaprzyjaźniona, to właściwe mogłam iść, nie poszłam bardziej przez sytuację w domu, coś w rodzaju „fobii” wobec własnych rodziców jakkolwiek to głupio brzmi. :Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:
Potem żałowałam, w sumie do tej pory żałuję.
Nie powtórzyłam już tego na zakończenie studiów i poszłam na pożegnanie absolwentów (chociaż to nie to samo).
Miało być niefajnie , bo prawie z nikim z grupy nie rozmawiałam, trzy osoby mnie wyraźnie nie lubiły i prawie każdy był z osobą towarzyszącą oprócz mnie, a było nieźle. Może dlatego, że byli też ludzie spoza studiów, którzy nie znali mojej izolująco się-milczącej natury więc z nimi rozmawiałam- słabo bo słabo ale jednak rozmawiałam i nawet tańczyłam. Ale szłam z nastawieniem, że może być źle, i że po godzinie, dwóch być może wyjdę z sali.
Też uważam jednak że decyzja powinna zależeć od tego czy chcesz ale się boisz czy po prostu nie chcesz, i nie poszłabyś nawet jakbyś się nie bała.
Nie rozumiem Was, Ciebie niki i Ciebie ananas. Trzeba walczyć z fobią i z lękiem, a nie od niego uciekać na podstawie pierwszych lepszych przesłanek, że może być źle. Może być równie dobrze dobrze, dobrze?

Jak nie pójdziesz, to będziesz żałować niepójścia, jak pójdziesz, to albo będziesz zadowolona z pójścia, albo będziesz żałować pójścia.
Sprawa jest jasna, rozrysowałem ją tutaj:
[Obrazek: diagram.png]
Wychodzi na to, że lepiej iść.


Jeśli damy wartości odpowiednie:
żałowaniu, że pójść damy (-1), nie żałowaniu, że pójśc damy (1), żałowaniu, że nie pójść damy -1, to wtedy oczekiwaną wartością pójścia jest 1/2*(-1)+1/2*1= 0, a oczekiwaną wartością nie pójścia jest -1. Decyzją jest (pójść).
Ale można też nie żałować, że się nie poszło, jak ja :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
Nie biorę tego pod uwagę, bo prawdopodobnie jest to skutkiem racjonalizacji :Stan - Uśmiecha się: Z historii użytkowników tutaj pisanych zdecydowanie wszyscy prawie żałują, że nie poszli z różnych względów.
Mnie bardzo często zdarzało się żałować, że gdzieś poszłam, coś zrobiłam, bo kończyło się to traumą. Najgorszy studniówkowy scenariusz może być taki, że przesiedzisz dużo czasu samotnie przy stole. Czy to taka wielka tragedia? Dla mnie by nie była, ale rozumiem, że ktoś może to odbierać inaczej. Oprócz tego możesz wyjść w każdej chwili. Jeśli jednak czujesz, że Cię to przerasta, to nie idź, nie będzie w tym nic dziwnego. karmazynowy książęa wyrywała dziewczyna na studniówce, więc pewnie, że się dobrze bawił, ale nie każdy ma tyle szczęścia. Moja studniówka była słaba, ale bez tragedi. Nie żałuję, że poszłam, ale trochę zmarnowałam czas.
Ja też nie byłem i zupełnie nie żałuję, wręcz przeciwnie. Nie miałem ochoty płacić za ponadprogramowe przebywanie z moją klasą i oczywiście nie miałem z kim iść. Na szczęście nikt nie wywierał żadnej presji bo spora część klasy nie poszła z powodu kiepskiej organizacji ale gdyby ktoś to robił, to i tak bym się nie dał :-D.
karmazynowy książę napisał(a):[Obrazek: diagram.png]

Moim zdaniem bezzasadne jest przypisywanie opcjom "pójść i żałować" oraz "pójść i nie żałować" równego prawdopodobieństwa wynoszącego 1/2. W przypadku fobików dałbym 5/6 na "pójść i żałować" oraz 1/6 na "pójść i nie żałować". Fakt iż występują dwa warianty niekoniecznie oznacza, że prawdopodobieństwo obydwu wyniesie dokładnie po 50%. Uważam iż przypadku nieśmiałych i fobików bardziej prawdopodobne jest, że jeśli pójdą to będą żałować.

Kgg napisał(a):Najgorszy studniówkowy scenariusz może być taki, że przesiedzisz dużo czasu samotnie przy stole.

Niestety to nie jest najgorszy scenariusz. Jest jeszcze jeden: jeżeli mamy "sympatyczną" klasę, w której jesteśmy "lubiani" to bardzo prawdopodobne, że ktoś zechce zabawić się naszym kosztem. Powód do wyśmiewania zawsze się znajdzie. Nie uważam, abym praktykował tutaj katastroficzne myślenie. Jeżeli ktoś na co dzień jest wyśmiewany w swojej klasie to dlaczego na studniówce miałoby stać się inaczej? Przecież w takich okolicznościach normalsy chcą zapewnić sobie jak najwięcej rozrywek. Taki fobik, którego można bezkarnie wyśmiewać nadaje się do tego celu idealnie.

Z drugiej strony, jeżeli w naszej klasie nie jesteśmy wyśmiewani, ale "tylko" izolowani to Kgg ma rację - najpewniej przesiedzimy całą imprezę przy stole. W takich okolicznościach to w sumie też polecałbym iść.
Nadałem prawdopodobienstwo zgodnie z historiami fobikow, którymi podzielili się w tym, jak i podobnych tematach. Z tego co zauważyłem, raczej podobna liczba osób żałuje, jak i nie zaluje pójścia na studniówkę. W nie zalowanie w nie pójście zwyczajnie nie wierzę, dlatego nadałem mu prawdopodobienstwo równe zeru.
Dziwi mnie, że nagle tyle głosów wzywa do zostania w domu, zamiast próby przełamania się.
Na swoją studniówkę poszedłem wiedząc dobrze że tylko alkohol mnie uratuje... kwestia dawki. I tak też było, pamiętam zaledwie jakieś pierwsze 2 godziny, potem robiłem z siebie głupka jeszcze jakąś godzinę, może dwie (to wiem już tylko z filmów i zdjęć), a resztę czasu spałem schlany u kogoś w samochodzie.

Co do Twojej sytuacji Ajka, to ciężko się nie zgodzić z tym:
Cytat:Nie ma co dawać jakiś głupich nadziei, że będzie och i ach, jeśli nie ma koleżanek, jest cicha, nie ma osoby towarzyszącej to mi się wydaję, że prawie w 100% będzie tego żałować, takie gadanie idź baw się, świruj, wiruj to dobre dla osoby bez problemów społecznych, moja matka też zawsze gadała idź i baw się dobrze, na pewno będzie fajnie, a ostatecznie i tak było :Ikony bluzgi grzybek: (mimo że się starałam) Wesoly
Wiadomo, chciałoby się komuś dodać otuchy, podnieść na duchu, ale cóż... jest jak jest i się tego [na razie] nie przeskoczy.
karmazynowy książę napisał(a):Nadałem prawdopodobienstwo zgodnie z historiami fobikow, którymi podzielili się w tym, jak i podobnych tematach. Z tego co zauważyłem, raczej podobna liczba osób żałuje, jak i nie zaluje pójścia na studniówkę. W nie zalowanie w nie pójście zwyczajnie nie wierzę, dlatego nadałem mu prawdopodobienstwo równe zeru.

W takim razie OK, nie podszedłem do tego w ten sposób.
Divine napisał(a):Z drugiej strony, jeżeli w naszej klasie nie jesteśmy wyśmiewani, ale "tylko" izolowani to Kgg ma rację - najpewniej przesiedzimy całą imprezę przy stole. W takich okolicznościach to w sumie też polecałbym iść.
ja przesiedziałem, nic nie pamiętam z tej studniówki, faktycznie w takim wypadku warto iść, może zdarzy się cud i nie będzie źle :Stan - Uśmiecha się:
a może warto się nie nastawiać na cud po prostu, i iść
tak właśnie myślę, najlepiej od razu założyć, że będzie byle jak, i iść. oczywiście z entuzjazmem!
:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

ja nie żałuję, że nie byłem, ponieważ to, jaki byłem, gwarantowało, że byłaby to katastrofa.
Gdyby nie można było już się zapisywać to oficjalnie bym nie szła, ale przedłużyli czas do poniedziałku kurde. Może będę cały weekend rozmyślać, a może dam już sobie z tym spokój, bo to jednak trochę kosztuje. Nie wiem czy warto wydawać tyle kasy na imprezę, która w co najmniej 50% może okazać się beznadziejna. Na cuda bym nie liczyła, bo przeliczyłam się w ten sposób już wiele razy.
są dwie szkoły - zaczynaj od rzeczy, które mogą się udać, idź małymi kroczkami... albo rzucaj sie na głęboką wodę.
Ja nie poszedłem i nie żałuję. Może jeśli miałbym partnerkę przy której czułbym się swobodnie to bym poszedł, ale nikogo takiego nie miałem. W sumie o nie musiałoby być tak źle, gdybym dołączył do dobrych chłopaków, którzy zostawili swoje partnerki na pastwę podrywaczy czy tam innych porzuconych partnerek i chlali wódę. W tym scenariuszu sama impreza niekoniecznie byłaby tragiczna, ale mógłbym z siebie zrobić głupka, pijąc za dużo i jeszcze bardziej żałować.

Ja Ci radzę nie iść jeśli masz tak wielkie obawy. Zaoszczędzisz sobie niepotrzebnych nerwów i ewentualnego upokorzenia, a o tym, że Cie nie było na studniówce za kilka miesięcy juz nikt nie bedzie pamiętać, a po maksymalnie tygodniu już nikt nie będzie nawet wspominać studniówki w Twojej klasie, raczej. U mnie tak było. Może ze 2 dni wspominali studniówkę. Nie tylko mnie z klasy na niej nie było, więc nie przejmowałem się tym bardzo.
Cytat:Nie ma co spędzić tego wieczoru w łóżku, płacząc w poduszkę, warto się przeeełamać i iść

To jest właśnie kluczowe, jak Ty się będziesz z tym czuła. Jeżeli uważasz, że studniówka Cię nie rusza i ten wieczór spędzisz normalnie jak każdy inny to chyba nie ma sensu iść.

Ale jeżeli niepójście na studniówkę będziesz mocno przeżywać, rozmyślając, że inni się świetnie bawią a Ty siedzisz teraz sama w pokoju, to lepiej coś z tym zrobić już teraz. Choćby wybrać się z synem mamy koleżanki, np. mama może Was zapoznać przed studniówką, nie musicie w dniu studniówki być dla siebie obcy. Zresztą to ma być tylko partner na studniówkę, nie wychodzisz za niego od razu za mąż.

Studniówka to tylko jedna z wielu okazji. Nie pójdziesz na studniówkę, ale czy wykorzystasz inne okazje? Czy już zawsze będziesz uciekać od problemów w taki sposób?
Dobre pytanie, uciekać czy jednak się zdecydować przy ryzyku, że to może się bardzo nie udać. Myślę, że faktycznie mogłabym w ten wieczór siedzieć i byłoby mi przykro, że wszyscy oprócz mnie dobrze się bawią, ale jednocześnie miałabym świadomość, że gdybym tam była to wcale nie bawiła bym się dobrze razem z nimi. A iść po to żeby mogło się zaliczyć studniówkę...to chyba nie warto
Nie no, znowu nie ms co zakładać, ze się będzie świetnie bawić szczególnie na parkiecie. Ja tam w ogóle nie wychodziłem, ale traumy nie mialem, bo wszystko ratował alkohol, poprostu to jakos to przetrwalem z kumplami i tyle. Gorzej chyba mają jednak dziewczyny, bo w trupa sie chyba nie zalewają, chociaż może sie myle
Nie byłem na studniówce. Zresztą z mojej klasy kilka osób nie poszło. Klasę miałem spoko, ale i tak bym nie miał z kim iść. Poza tym nie umiałem tańczyć i nie zamierzałem się nauczyć. Tamtego wieczoru oczywiście było mi przykro, ale teraz mi nie jest. Chociaż wstydzę się tego i nikomu postronnemu do tego się nie przyznałem.
Pójść na studniówkę, żeby jakoś ją przetrwać i wrócić szczęśliwym że się przeżyło chyba mija się z celem, szczególnie że to kosztuje nie mało. Nastawiam się coraz bardziej na nie. Za to coraz bardziej boję się reakcji ludzi na moją decyzję :Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Rzecz jasna nie miałem partnerki więc nie tańczyłem tylko siedziałem przy stoliku, oprócz mnie tak robiło kilka osób ale i tak czułem się niezręcznie. Tak się nudziłem, że nawet alkohol nie pomagał. Generalnie patrzyłem jak inni się bawią i masochistycznie napawałem się swoim smutkiem i samotnością.
karmazynowy książę napisał(a):Nadałem prawdopodobienstwo zgodnie z historiami fobikow, którymi podzielili się w tym, jak i podobnych tematach. Z tego co zauważyłem, raczej podobna liczba osób żałuje, jak i nie zaluje pójścia na studniówkę. W nie zalowanie w nie pójście zwyczajnie nie wierzę, dlatego nadałem mu prawdopodobienstwo równe zeru.
Dziwi mnie, że nagle tyle głosów wzywa do zostania w domu, zamiast próby przełamania się.

Nie wiedzę nic dziwnego w nie żałowaniu decyzji o nie pójściu. Wielu osobom może być przykro siedzieć w domu w ten wieczór, ale nie dlatego, że się nie zdecydowały, ale dlatego, że nie mają życia towarzyskiego, nie potrafią się bawić jak "normalni" ludzie wspólnie z innymi.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7