Dziś się okazało że w obecnej pracy będę mieć umowę do sierpnia, ale wygląda na to, że to dzięki moim "plecom", bo patrząc na uwagi jakimi mnie szefowa zarzuciła dzisiaj, to normalnie by mi podziękowała
Po pierwsze ta uwaga że strasznie powoli sprzątam...hmm..wychodziłam z założenia że sala ma być czysta, a co za tym też idzie i zabawki powinny być poukładane w końcu dzieci nie ułożą tego tak jak trzeba. No ale ok, widocznie mam mieć na to wy+
, jak ułożą oni, tak ma być. Trochę się w tym momencie czuje się niesprawiedliwie skrytykowana i generalnie nie ogarniam jak można krytykować kogoś za to, że się przykłada do tego żeby faktycznie było posprzątane, a nie po łebkach, no ale ok. Wychodziłam też z założenia że skoro w innej sali z dziećmi siedzi 4-5 pracownic, to ja mogę wtedy na spokojnie to posprzątać, bo po co nas tam tyle. Po trzecie, gdy mnie proszą żebym do tej i do tej godziny wyrobiła, to się z tego wywiązuje. Za to nie raz była sytuacja gdzie ja dostawałam odkurzacz 20 minut przed moim wyjściem. I wreszcie po czwarte - i dlatego nie lubię pracy z ludźmi, a zwłaszcza z babami. Zamiast przyjść jak normalny człowiek i po ludzku po prostu powiedzieć co i jak, to jakieś skarżenie za plecami. Skoro nikt wcześniej nie robił mi takich uwag, to wychodziłam z założenia że jest ok. Takie rzeczy po prostu mówi się od razu, a nie po trzech miesiącach.
Po drugie nie podoba mi się również to, że skarżyły się na inną z pracownic za jej plecami i szefowa w tym uczestniczyła. Ja uważam że każdy powinien pilnować siebie i nie wtrącać się do pracy innej osoby. A takie "atakowanie" nieobecnej osoby jest po prostu słabe.
Po trzecie delikatne sugerowanie mi, że jestem zbyt mało energiczna, spięta i wyrażanie nadziei że się bardziej na nich otworzę...
Cóż nie jestem przebojową osobą, mało się uśmiecham, jestem małomówna, intro 100%. Zawsze taka byłam, jestem i za pewne będę. Taką mam osobowość, taki mam temperament, taką mam naturę. Nie zmienię tego. Równie dobrze mogłaby się przyczepić do mojego wyglądu, że mam niebieskie, a nie brązowe oczy czy za długi nos. Twarzy sobie też nie zmienię i nic nie poradzę że mam taki, a nie inny wyraz twarzy. Chce nadmienić że w stosunku do dzieci czy rodziców jestem miła, mówię "dzień dobry" itd. staram się uśmiechać jak przyłażą z dzieciakami z współpracownicami mam poprawne kontakty, one ze sobą pracują rok, a ja jestem tam tam dopiero trzy miesiące, więc to chyba logiczne że jakiś super kontaktów z nimi nie mam. Poza tym nie z z wszystkimi mam jednakowy kontakt, bo z niektórymi spędzam o wiele mniej czasu.
Nie będę udawać kogoś kim nie jestem, nie będę srać tęczą, nie będę do urzygu milusia i słodko pierdząca, jak co poniektóre z nich jak i również sama dyrektorka, co jest swoją drogą sztuczne i takie zachowanie jest dla mnie osobiście odpychające, bo to czuć jak ktoś koloryzuje tą swoją serdeczność *i dlatego nie przepadam za niektórymi z nich* Do pracy też przychodzę po to żeby pracować,przyjść i zrobić swoje. Nie zostanę ich psiapsiółką, bo zwyczajnie nie mamy wspólnych tematów, bo większość jest ode mnie starsza ma mężów, dzieci, a ja mam swój Świat i swoje kredki. Poza tym nie uważam żeby to do współpracy było konieczne.
Tak że jeśli ona oczekuje ode mnie tego co wyżej, to będzie mnie w takim razie prędzej czy później musiała mi podziękować, bo oczekuje w tym momencie ode mnie udawania kogoś kim nie jestem, a to jest po prostu nie w porządku. No ale cóż, najwyżej mnie zwolni, aż tak mi nie zależy i tak traktuje to jako pracę na przeczekanie i jestem tam właściwie tylko dla hajsu.
Hmm...w sumie nie wiem czy nie powinnam jej tego wszystkiego powiedzieć...choć pewnie jakby co do czego przyszło, to by mi wyszedł jakiś bełkot bez ładu i składu xD