PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Występy publiczne.
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Cytat:W tym sęk. Nie chcę aby ktokolwiek o tym wiedział, wole tłamsić to w sobie
no właśnie, o moich problemach też nikt nie wie (może oprócz mojego faceta) i myślę że czułabym się jeszcze bardziej "obserwowana" gdyby wiedzieli.
też mam problem z seminarium na studiach, właśnie w tym roku czeka mnie praca dyplomowa :Stan - Niezadowolony - Przewraca oczami: nie tylko ciężko mi zabrać głos ale ciężko mi tam w ogóle wysiedzieć, zwłaszcza że grupa jest "kameralna".
jeszcze nie wiem co mi pomaga, czasami jak jest wcześnie rano i jestem niewyspana to jakoś tak łatwiej mi wytrzymać :]
w ogóle ciągle postanawiam ograniczyć kawę bo ona chyba działa drażniąco na nerwy...
U mnie mogę się zdarzyć somatyczne objawy lęku po wypiciu lury z jednej płaskiej łyżeczki kawy (bardzo lubiłem kawę, właściwie nadal mi smakuje).
Emperor napisał(a):Natomiast klasowe odpowiedzi to były dla mnie murowane 1. Nawet jeśli coś wiedziałem...

To samo miałam.
A ustne na maturze pozdawałam tylko dlatego, że czytałam z kartki to, co wcześniej na niej napisałam przy komisji. Na szczęście czytanie mnie mniej stresuje niż improwizacja...
ja na studiach tylko raz coś referowałam, byłam cegiełkowa, aż się mnie kumpela pytała czy ona tez tak wygląda.To był tylko ten jeden raz, bo potem jak cos takiego miało nastąpić po prostu nie pojawiałam się na uczelni.Przez co miałam ogromne kłopoty.A tak szczerze to wolę rozmawiać z kimś kogo nie znam, kto nie zna moich reakcji.Jest mi wtedy łatwiej opanować nerwy.Ale to tez zależy od wielu czynników, też jest mi łatwiej rano, kiedy jestem troche zamroczona.a tak na ogóle to przeważnie jest bagno
Ja jak już coś czytam publicznie, to takim tempem, że nikt mnie nie rozumie.Raz po wygłoszeniu referatu, moja koleżanka stwierdziła, że moja wypowiedź brzmiała jak bełkot kosmity :Stan - Niezadowolony - W szoku:
Ostatnio w telewizji oglądałam jakąś gale podczas której były rozdawane nagrody. No i jak to zwykle w takiej gali, zwycięzca musi wyjść na scenę i pogadać chwilę do audytorium. I wychodzili w ogromnej większości zwykli, nieprzyzwyczajeni do takich sytuacji ludzie. A, jeszcze zapomniałam, że nadawane to było na żywo (szczegół:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:). Na wszystkich, którzy odbierali nagrody, przypadły tylko 2 (może 3) osoby, po których nie było widać stresu. W większości Ci ludzie byli tak zdenerwowani, że aż mi głupio było patrzeć na nich, bo udzielało mi się ich zdenerwowanie. Niektórzy tak się męczyli, że nie mogłam się doczekać momentu, kiedy już sobie w spokoju usiądą. Taka ciekawostka.

Rady:
1. Najważniejsze jest to, żeby być dobrze przygotowanym.
2. Dystans.
3. Nie patrzeć na ludzi (to rozprasza). Obrać sobie jakiś punkt i tam patrzeć.
4. Mi pomaga to, jak sobie uświadamiam, że Ci wszyscy ludzie, którzy mnie obserwują... niby teraz wydają się tacy twardzi, mocni, ważni i niewzruszeni (bo siedzą! i się gapią!)... więc wyobrażam ich sobie, jak np. wymiotują albo jak siedzą na kiblu i mają rozwolnienie, albo to jak się zachowują jak nikt nie patrzy... i żal mi ich trochę. Od razu łatwiej...:Stan - Uśmiecha się - Wystawia język:

W moim przypadku lęk przed samym występem jest niewyobrażalny. Paradoks w tym, że 100 razy bardziej stresuję się podczas zwykłej rozmowy z ludźmi niż podczas występu przed ludźmi. (Nawet lubię występować.)

Jona23 napisał(a):Raz po wygłoszeniu referatu, moja koleżanka stwierdziła, że moja wypowiedź brzmiała jak bełkot kosmity Shocked

Straszne to jest. Lepiej byłoby usłyszeć, że sie mówi za szybko...albo coś tam jeszcze, a nie takie wymyślne teksty. Zaraz po swojej przemowie, kiedy byłam jeszcze cała podekscytowana, roztrzęsiona... i byłam naprawdę z siebie zadowolona, usłyszałam, że wykonywałam ruchy, jak małpa w cyrku, co wyglądało tak śmiesznie, że nie dało się skupić na tym co mówię. Od razu uszy mi opadły...:Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Ostatni publiczny występ, jaki pamiętam (a przez kilka lat udawało mi się ich unikać) wyglądał tak: miałem przed kilkunastoosobową grupą przeczytać kilka zdań. Pierwsze poszło w miarę płynnie, przy drugim już miałem zmieniony głos, a ostatnie ledwie wycharczałem. A czułem się jeszcze gorzej niż mówiłem.
wisnia_koktajlowa napisał(a):To jeden z moich najgorszych lęków, jak nie najgorszy w ogóle. Na studiach miałam zajęcia 'Komunikacja Publiczna' i wyglądały one tak, że na każdych jedna, dwie lub trzy osoby przemawiały na środku sali do reszty grupy na jakiś zadany temat, a później cała grupa miała cię oceniać, jaka była barwa głosu, tempo, natężenie, co robiłeś z rękoma, nogami itd. KOSZMAR. W ciągu całego semestru byłam na dwóch zajęciach!!! Nie przemawiałam ani razu! Nie chciałam się skompromitować, bo w takich sytuacjach trzęsie mi się głos, zacinam się, trzęsą mi się ręce i wyłącza mi się mózg. Później miałam problemy z zaliczeniem tego przedmiotu. Do dziś nie wiem, jakim cudem dostałam wpis do indeksu!!!
Ja miałam emisję głosu...... Ulubioną torturą wykładowczyni było ćwiczenie wierszyków na środku sali tzn. intonacji, dykcji itd. Masakra, dobrze ,że nie musiałam śpiewać. Zazwyczaj cała oszołomiona odwracałam wzrok , nic sobie nie robiłam z słuchaczy i mówiłam do siebie. Niestety na mojej uczelni takie wystepy na środku są na porządku dziennym, w przyszłym semestrze każdy będzie musiał poprowadzić zajęcia...... Już się boję, choć wiem,że dam jakoś radę , ten stres mnie zabija..... ech........
ja zawsze miałam problemy z takimi publicznymi .... :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
z czasem wprawdzie się nabiera we wszystkim wprawy ... i tak ja nabrałam i w tym :Stan - Uśmiecha się: ... co prawda nie wszystko minęło i dalej mam tremę i nie mogę zasnąć dzień przed :Stan - Niezadowolony - Smuci się: ... ale nie jest już tak źle .... skończyłam studia więc nie ma aż tak wiele okazji do takich wystąpień jak np. referowanie czegoś, odpowiedź na środku sali .... choć jakiś czas temu zapisałam się do pewnego nazwę to "klub" i musiałam na środku sali złożyć ślubowanie !!! to był koszmar cała sala ludzi ... wszyscy się patrzą .... światła .... zdjęcia .... kamera nawet była ... wzięli mnie z zaskoczenia :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: .... jak bym wiedziała że mnie takie "coś" czeka to z pewnością bym się tam nie pojawiła ... ale jakoś to przeżyłam :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
Podziwiam osoby,które występują publicznie! Ja umiem grać na gitarze,ale zawsze gram dla siebie,nigdy jeszcze nie dałem żadnego koncertu dla jakiejś większej grupy ludzi
umrzona napisał(a):W moim przypadku lęk przed samym występem jest niewyobrażalny. Paradoks w tym, że 100 razy bardziej stresuję się podczas zwykłej rozmowy z ludźmi niż podczas występu przed ludźmi. (Nawet lubię występować.)
Ha!!! Mam podobnie, dla mnie obiad z rodziną to koszmar, wolę np. salę ludzi, którzy mnie nie znają....co do Twojego ostatniego zdania( w nawiasie) to niestety ja nie lubię i to bardzo.Unikam jak mogę. :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Przeważnie fobicy tylko na forum rodziny czy bliskich znajomych czują się swobodnie, ja nie mam nawet tego!!! :Stan - Niezadowolony - Diabeł:
Gorzka napisał(a):Ha!!! Mam podobnie, dla mnie obiad z rodziną to koszmar, wolę np. salę ludzi, którzy mnie nie znają....co do Twojego ostatniego zdania( w nawiasie) to niestety ja nie lubię i to bardzo.Unikam jak mogę. :Stan - Niezadowolony - Płacze:
Przeważnie fobicy tylko na forum rodziny czy bliskich znajomych czują się swobodnie, ja nie mam nawet tego!!! :Stan - Niezadowolony - Diabeł:

Heh no to możemy uścisnąć sobie dłoń :Stan - Uśmiecha się - Szeroko: Ja również w gronie rodzinnym czuje się jak osaczony :Stan - Niezadowolony - W szoku: Wśród znajomych trochę mniej ale nigdy nie jestem "swobodny" :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
...
Ja także wśród znajomych mam większy luz, ale ostatnio coś z tym też się pitoli. Najgorzej jest kiedy ktoś zaczyna mówić o mnie, czy o coś mnie pytać.Matko, przechodzę katusze...a co do pubklicznych wysta pień to teżmi się niedługo, tzn za ok miesiąc szykuje, a ja już mam stresa i nie wiem jak to wykonam
Jak mam jakieś wystąpienie, to najpierw przez tydzień uczę się całego tekstu na pamięć. Jak przyjdzie co do czego, recytuję patrząc wysoko nad głowy wszystkich (nigdy w oczy!).
I staram się nie zastanawiać, czy ci w ostatnim rzędzie też widzą, że cała się trzęsę, o buraku nawet nie wspominając :Stan - Różne - Zaskoczony:ops:
umrzona napisał(a):W większości Ci ludzie byli tak zdenerwowani, że aż mi głupio było patrzeć na nich, bo udzielało mi się ich zdenerwowanie. Niektórzy tak się męczyli, że nie mogłam się doczekać momentu, kiedy już sobie w spokoju usiądą.
Mam tak samo jak ty. Kiedy oglądam ludzi zdenerwowanych na ekranie telewizji strasznie sie denerwuje, mam ochote przełączyć na inny kanał, a jak trwa to zbyt długo przełaczam bo nie wytrzymuje.

U mnie przemówienie publiczne wygladało następująco: zaczałem czytać referat przed 25 osobami, na początku głośno, potem już coraz ciszej i ciszej i na końcu zamilkłem bez możliwości wypowiedzenia jednego słowa. Poprostu zatkało mnie, zrobiło mi sie słabo, cały sie spociłem. Straszna wtopa :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się:
Cytat:U mnie się to zaczęło we wczesnej podstawówce. Kiedy nauczycielka mnie pytała, to nawet jeśli znałam prawidłową odpowiedź, zawsze bylam zestresowana.
Pamiętam miałem podobne zawszę na matematyce,po kolei każdy rozwiązywał zadania na tablicy,jak pamiętam to zawsze tego nie lubiłem.Rozwiązujesz zadanie póżniej musisz wytłumaczyć.Przeklęstwo.

Największy stres jaki pamiętam był na rozpoczęciu roku akademickiego,przy rozdawaniu indeksów ,zostałem wyczytany chyba jako piąty.Odebranie indexu,w sumie śmieszna rzecz,tylko jak na auli siedzi na oko z 500 osób,nikogo nie znasz ,a ty idziesz z 30 sekund z końca sali,i czujesz na sobie wzrok prawię każdego to nie maż ochoty już nigdy tego przeżyć :Stan - Uśmiecha się:
,dobrze że to się skączyło bez jakiejś wtopy.
afik napisał(a):
umrzona napisał(a):W większości Ci ludzie byli tak zdenerwowani, że aż mi głupio było patrzeć na nich, bo udzielało mi się ich zdenerwowanie. Niektórzy tak się męczyli, że nie mogłam się doczekać momentu, kiedy już sobie w spokoju usiądą.
Mam tak samo jak ty. Kiedy oglądam ludzi zdenerwowanych na ekranie telewizji strasznie sie denerwuje, mam ochote przełączyć na inny kanał, a jak trwa to zbyt długo przełaczam bo nie wytrzymuje.

To się nazywa wysoki poziom empatii!! :-) Mam identycznie. Nigdy nie oglądam występów "na żywo", nie mogę patrzeć jak ktoś się poniża. Tak samo jest jak na studiach znajomi mają jakieś wystąpienie publiczne. Po prostu nie mogę. Czuję się tak samo jak oni. Jak ktoś się zaczerwieni - ja też... Dziwne uczucie.
O rany też tak macie?! A już się bałam, że to tylko ja się z tym męczę... Ale z tą empatią to już normalnie przesada. Nie dość, że człowiek przejmuje się swoimi wpadkami to jeszcze zaczyna tak samo reagować jak ktoś jest w podobnej sytuacji. Ja wiem, że empatia bardzo pomaga w życiu i w kontaktach z innymi, nawet cieszyłam się z tego, że potrafię postawić się w sytuacji innej osoby, bo łatwiej mi jest ją wtedy zrozumieć, ale kiedy zauważyłam, że wymyka mi się to spod kontroli to się trochę wystraszyłam.
Dobrze wiedzieć, że nie jest się samemu:Stan - Uśmiecha się:
W tym roku (mam nadzieje) czeka mnie obrona:Stan - Niezadowolony - Płacze: nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzę i strasznie się tego boję. Już sobie wyobrażam tą całą komisję lampiącą się na mnie z politowaniem…buuu:Stan - Niezadowolony - Płacze:
Nigdy za darmo nie wygłaszałbym przemówienia, wogóle na scene bym nie wyszedł, nie byłbym nawet w stanie normalnie podejść do mikrofonu :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: , trudno by mi było się wyluzować i powiedzieć coś tak żeby nie brzmiało to sztywno :Stan - Niezadowolony - Zastanawia się: na scenę się nie nadaje i się tam nie pcham..
Nawet nie chodze na takie występy jako widz.
łooo... za+:Ikony bluzgi kochać 2:, zostałem że tak powiem w+:Ikony bluzgi kochać 2: w w durne referowanie jakiegoś pochrzanionego tematu. Pomijając już sam fakt fobii, to nie wiem zupełnie co mam powiedzieć bo za cholerę nie rozumiem tematu... Po prostu za+:Ikony bluzgi kochać 2:! :Stan - Różne - Zaskoczony:

Nadzieja w tym, że nauczyciel o tym zapomni do następnej lekcji :Stan - Uśmiecha się - Szeroko:
i pomyśleć, że w podstawówce recytowałam wierszyki przed wszystkimi bez zająknięcia...a teraz? czy mnie się pogarsza???
Kiedyś, kiedy miałem przygotowania do bierzmowania, ksiądz wyznaczył mnie do przeczytania czegoś na mszy w kościele... Na szczęście nie zapisał mojego nazwiska :Stan - Uśmiecha się - Mrugając:
nie lubię.
gemsa84 napisał(a):i pomyśleć, że w podstawówce recytowałam wierszyki przed wszystkimi bez zająknięcia...a teraz? czy mnie się pogarsza???
Ja w podstawówce grałem w przedstawieniach i jeździłem z grupą teatralną na przeglądy jakiś teatrzyków, występowałem bardzo często przed publicznością... Wydaje mi się, że od+:Ikony bluzgi kochać 2: mi tak koło 6 klasy podstawówki...
Stron: 1 2 3 4 5