Eloisee napisał(a):Dla każdego co innego oznacza słowo pracować nad sobą ja np.poszłam na terapię,zaczęłam szukać pracy,starałam się nie poddawać mimo wszystko mimo wielu przeciwności jakie mnie tam spotkały,fakt mimo to zostałam zwolniona bardzo to przeżyłam,ale nie żałuję tego że próbowałam coś robić trochę na przekór sobie, zaczęłam trochę więcej rozmawiać i się przełamywać w stosunku do facetów bo wcześniej był duży hejt Sam piszesz że już ewoluowałeś więc widzisz sam wykonałeś już jakąś pracę,nie widzisz progresu sprzed kilku lat,że Twoja samoocena choć trochę uległa poprawie?
Tak, ale to dla mnie wciąż mało :-) Nie należę do osób, które cieszą się ze status quo.
Eloisee napisał(a):A z tym jak daleko może pójść nasza samoocena to nie mam pojęcia,ale szczerze nie wierze w cuda i jak ktoś całe życie był zamknięty i wszystko dusił w sobie to po prostu jest tak skonstruowany i nie da się z niego zrobić ekstrawertyka po chodzi o to że ekstrawertyk czerpie energie z rozmowy z ludźmi go to wzmacnia ,a introweryka takie rozmowy wymagają od niego dużych poświęceń i nie są mu po prostu aż tak dożycia potrzebne jak ekstrawertykowi, są niby ludzie neurotyczni którzy są ekstrawertykami ale to trochę rzadkość.
Z tym się zgadzam, może z wyjątkiem uwagi o małej liczbie neurotycznych ekstrawertyków (cholerycy są relatywnie często spotykani).
Eloisee napisał(a):Myślę że nigdy się nie dojdzie do tej górnej granicy,ale czy to źle ja nigdy nie pretendowałam do miana najbardziej wygadanej osobie w towarzystwie
Nie to miałem na myśli. Chodzi mi o indywidualną górną granicę, tj. maksymalny poziom kompetencji osiągalny dla danej osoby. To tak jak z bieganiem: przeciętny człowiek, który zaczyna biegać nie ma szansy osiągnąć poziomu etiopskich biegaczy olimpijskich, ale może wykorzystać cały swój potencjał i zwyciężyć np. w lokalnym biegu charytatywnym.
mocart napisał(a):Tak zazwyczaj mówią osoby które nawet nie wiedzą co to jest nlp,
Tak jak bys powiedział - Widelec to smiercionośne narzędzie zbrodni bo jest metalowy i ostry
Ja nie odradzam NLP ze względu na to, że zdarzają się oszuści. Ja odradzam tych metod ponieważ one po prostu nie działają. Trener NLP sam może być przekonany o ich słuszności, ale nie zmienia to faktu, że jedyny sposób w jaki te switch patterny, przeramowania itp. mogą pomóc opiera się na efekcie placebo. Działają jedynie techniki pożyczone z CBT (sporo ich w NLP) pod warunkiem, że są prawidłowo stosowane. Niemniej naciągacze też się zdarzają i nie można ich ignorować. Tutaj przykład:
https://www.youtube.com/watch?v=fsEJGAAtPhg
Rozwój osobisty w akcji :-D
stap!inesekend napisał(a):Divine - praca to ulubione słowo terapeutów i zapatrzonych w terapeutów pacjentów
Prawda, choć nie uważam tego za zupełnie negatywne zjawisko. Zależy czy za nawoływaniem do pracy stoją jakieś konkrety. Gdy ktoś ma problem to często mówi mu się, aby popracował nad sobą. To tak jakby zastosować schemat "problem: zepsuł mi się samochód - rada: napraw go" :-D
bajabongo napisał(a):mam wrażenie, że wielu fobików czy nieśmiałych chce być takimi właśnie przebojowymi ludźmi* (że to jest synonim wyjścia z fobii: dorównanie klasowej królowej karyn albo klasowemu sebixowi, który na pytanie ile jest dwa razy pińć, odpowiada nosowo zmulonym głosem "nooo nie wiem nooo nie wiem" i gorączkowo pociera czoło, jak gdyby był na przesłuchaniu cia, ale to nic, potem przecież wyjmie żubra i będzie panem świata), ale o takimi
http://p8.biztok.pl/6d1812852e5cdb8c262f...3597b8.jpg
; wiecznie uśmiechniętymi podskakującymi samcami alfa z domieszką seby, jeśli chodzi o odpowiedzialność za swoje działanie, traktujący błyskotetkę jako doskonałe miejsce do przełamywania swoich lęków- najlepiej z żelowym jeżozwierzem na głowie i pancerzem z podpieczonych na solarium karyn.
To jest zupełnie karykaturalne ujęcie tematu. Czy facet radzący sobie w relacjach z innymi ludźmi będzie sebixem? No nie wydaje mi się. Tu właśnie o to chodzi - być lepszym w relacjach z ludźmi, a poprawiona samoocena jest ku temu stanowczo zalecana.
Eloisee napisał(a):Fakt z wianuszkiem dziewczyn wokół ,a to błędne myślenie .PO 1 tacy faceci nie kręcą wszystkich dziewczyn a po 2.Czy żyjecie tylko i wyłącznie by być wielbionym przez kobiet,więcej życia dla siebie.
Dlaczego wszyscy prędzej czy później muszą sprowadzić rozmowę do tematów damsko-męskich? To nie jedyna dziedzina, na którą trzeba tutaj zwrócić uwagę. Faktem jest, że śmiali faceci lepiej sobie radzą w zasadzie ze wszystkim porównując do nieśmiałych kolegów. Chodzi tu nie tylko relacje damsko-męskie, ale też takie pola jak praca, znajomi, szacunek społeczny, na uczelni - niekoniecznie mają lepsze oceny, ale tak "zagadają" z profesorem, że wyjdą na tym lepiej niż nieśmiały, który zakuwa.
Swoją drogą kiedyś wkleiłem tu link do badania naukowego poświęconego pewnemu plemieniu indiańskiemu z Amazonii, które ma sporadyczny kontakt ze światem zewnętrzynym. Okazało się, że faceci ekstrawertycy generalnie radzą sobie lepiej (np. zajmują wyższy szczebel w hierarchii plemienia) niż faceci introwertycy. Piszę to uprzedzając często spotykany argument, że media szerzą obraz pewnego siebie faceta i to one są winne.
Po co to wszystko napisałem? Po to, aby dowieść, ze jeśli ktoś dąży do tego, aby być bardziej pewnym siebie to jest to co najmniej uzasadnione, a nawet zalecane.
Eloisee napisał(a):Nie no chodzi o to że część facetów na forum myśli że trzeba być macho by dziewczyna zwróciła na Cibie uwagę. Może część dziewczyn na takich typów leci ale bez przesady,mało wiecie o kobietach jak myślicie że wybierają tylko samozwańczych samców alfa.
Wychodzi zatem na to, że cały świat nie wie zbyt wiele o kobietach, bo wyznawcy takich poglądów są niezwykle liczni na wszystkich szerokościach geograficznych. Jesteś pewna, że nie próbujesz zaklinać rzeczywistości?
Soyokaze napisał(a):Ja bym był szczęśliwy jakby jedna poważnie i serio zainteresowała się i myślała o tym poważnie. Harem z dziewczyn mało mnie interesował Rolling Eyes Widać ktoś sobie taki sposobem myślenia próbuje poprawić swoją samoocenę
Gdzie tu ktoś wcześniej pisał o jakimś haremie, skąd w ogóle ten pomysł?
Ta wypowiedź jest ciekawa ze względu na fragment "Widać ktoś sobie taki sposobem myślenia próbuje poprawić swoją samoocenę". Napomknięcie o "próbie poprawy samooceny" jest tu chyba jakimś przytykiem. Często słyszy się zresztą stwierdzenia typu "jego zachowanie wynika z kompleksów", "to przez jego niską samoocenę" itp.. Tak więc posiadanie kompleksów przedstawiane jest jako coś wstydliwego. Powiedzieć komuś "to dlatego że masz kompleksy" to nieomal obelga. Zastanawia mnie dlaczego tak jest. Ta oraz wiele innych konwencji społecznych stwarza wrażenie, że wobec nieśmiałych osób stosuje się coś na podobieństwo apartheidu.