7tomas7 napisał(a):...
Tańce raczej są bezwartościowe. Z mojego 2 miesięcznego doświadczenia wiem, że nie nauczysz się tam w zasadzie niczego co pomogłoby w tańcu na dyskotece, weselu czy czymś innym. Chyba, że przyzwyczajenie do dotyku. Jedyny sposób, żeby się nauczyć tańczyć to pójść tam gdzie się tańczy w parach i zaciągnąć jakąś dziewczynę na parkiet, zrobić z siebie debila kilka(dziesiąt) razy i można powiedzieć, że już się coś umie, a taniec nie jest wymuszony.
Odnośnie poznawania na kursie to też jest to nijakie. Zapoznasz się w tym czasie z tylko jedną dziewczyną i to jest kompletna loteria czy nie ma chłopaka, pizzy na twarzy albo czy w ogóle się jej spodobasz.
Dodatkowo podczas tańczenia bardzo łatwo wyczuć niepewność, jeśli stracisz na chwilę czujność to nagle się okazuje, że to kobieta cię prowadzi w tym tańcu, czyli znowu - robisz z siebie ciamajdę, który nie ma za grosz zdecydowania.
Kursy tańca polecałbym na jednym z ostatnich miejsc.
Cytat:Nie wiem czy wystarczy jaj, aby tak wyjść na głęboką wodę. Masz na myśli, wziąć zagadać do dziewczyny powiedzmy w parku i zapytanie o spotkanie? Widzianą w kościele Piękność po mszy zaczepić i jazda
Zagadanie to bułka z masłem, bo jedyne z czym się musisz zmierzyć to same lęki. Problem pojawia się potem, kiedy musisz się wykazać umysłowo, załóżmy, że zagadujesz "cześć, podobasz mi się, wyjdziemy może do cukierni pogadać?" (forma pytania nieistotna tutaj, pewnie są lepsze struktury do zagadania) i ona jakimś cudem odpowie "okej, chodźmy" to co wtedy zrobisz? Przez następne kilkadziesiąt minut będziesz musiał się wykazać umiejętnością rozmowy z osobą o której nic nie wiesz ani ona o tobie. Ja osobiście sobie nie wyobrażam takiego scenariusza. To już lepiej zrobić jak proponuje ananas, żeby jakoś mimochodem zagadać dziewczynę na maks. kilka minut z którą będziesz miał okazję się później zobaczyć. Ja np. tak porozmawiałem z dziewczyną podczas stania w kolejce do dziekanatu przed studiami, wrzuciłem ją miesiąc później do znajomych na fejsie i raz na jakiś czas z nią rozmawiam odnośnie studiów. Musisz znaleźć jakiś wspólny kontekst.
Według mnie najlepszymi miejscami do poznawania dziewczyn są studia, bo po pierwsze jest duży wybór, a po drugie studiuje się długo i wymusza to interakcję między ludźmi. Można się zapisać zaocznie na jakiś idiotyczny kierunek na którym się nie będzie trzeba uczyć i wyjeżdżać w weekendy tylko po to, żeby jakichś ludzi poznać. To jest według mnie najłatwiejszy sposób, żeby poznać dziewczyny dla fobika (można też wyjść do klubu i tam poznać, ale raczej większość ludzi tutaj nie widziała żadnego klubu na oczy). Tylko poznanie dziewczyn, a nawet utrzymywanie kontaktu z nimi na studiach przybliża cię może w kilku procentach do tego, żeby znaleźć się w związku. Tutaj zaczyna się moment, którego nie potrafię rozpracować, zapewne potrzeba dużo pewności siebie i zdecydowania, żeby umówić się bezpośrednio na spotkanie.
Odkąd zacząłem studia poznałem 25 dziewczyn z którymi rozmawiałem na różnych imprezach integracyjnych, w tym także te, które są ze mną w grupie. I co z tego wynikło? Nic. Prawie żadna sama z siebie nie napisała, a te do których ja napisałem szybko mnie zlały. 5 z nich w ogóle mi nie odpowiedziało. Tak więc samo to, że znasz jakieś dziewczyny i utrzymujesz z nimi kontakt jeszcze do niczego nie prowadzi. Sam się zastanawiam czy to wina facjaty, zachowania czy czegoś innego.