PhobiaSocialis.pl

Pełna wersja: Jak czujesz się w tłumie?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Ja źle się czuje w dużych skupiskach ludzi zawsze wtedy czuje to swoiste napięcie emocjonalne objawiające się skrępowaniem, zażenowaniem. Im dłużej przebywam wśród ludzi tym bardziej czuje się zestresowany – odczuwam to głównie na twarzy. W jakimś stopniu pomaga mi żucie gumy, uspokaja mnie to w jakiś sposób przy okazji rozluźniają mi się mięśnie twarzy. Minus tego tylko taki, że, po iluś tam godzinach żucia zaczyna mnie boleć żuchwa. Dlatego nie stosuje tego zawsze. Innym sposobem jest po prostu pójście w taki miejsce gdzie nie ma ludzi. Stojąc na skrzyżowaniu i rozdając przechodniom gazetę muszę przynajmniej dwa razy w ciągu tych ośmiu godzin skorzystać z publicznej toalety w pobliskim Starostwie Powiatowym albo takim zwykłym,tojtoju żeby naładować akumulatory i odpocząć od tego ruchu ulicznego i tych wszystkich ludzi. Wystarczy, że posiedzę tam kilka minut i odczuwam ulgę, całe to napięcie spada.
ja t chyba nijak, tani anonimowy tłum z ktorym nei wchodze w interakcje zwisa mi i powiewa, jest to jest, nie ma - czasem przyjemniej, czasem wrecz przeciwnie.
Czy unikam takich miejsc gdzie jest dużo ludzi? Nie zawsze, to zależy od sytuacji i tego jak się w danym dniu czuje, nie zawsze da się tego uniknąć . Na pewno nie jestem stałym bywalcem kin, teatrów czy imprez masowych organizowanych przez miasto - wyjątkiem był zeszły rok, ale było to związane z moją pracą. Ostatnio przestałem robić zakupy w weekendy w dużych sieciach handlowych, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, wtedy czuje się jak ta sardynka w puszce.
Ja raczej nie zwracam uwagi na tłum, traktuje go bardziej jak wystrój czyli gdzieś tam sobie jest, ale nie trzeba się nim przejmować w żaden sposób.

Jeśli chodzi o markety i centra handlowe to takie przeciskanie się między ludźmi jest dość irytujące dlatego czasem wolę sobie darować wyjście niż się ściskać z innymi.
W tłumie czuję się źle. Muszę obserwować co ten tłum robi.
Dużo się rozglądam co dla niefobików może być przytłaczające.
Jak widzę co ludzie robią to jestem spokojniejszy
Tośka napisał(a):Mając wybór, wolę oczywiście spacerować w bardziej wyludnionych miejscach, mam swoje specjalne ścieżki, ale nie stronię od sklepów, głównych ulic i innych zatłoczonych miejsc.

Ja też, koro nie mam problemu z wyjściem na miasto to chyba nie jest jeszcze tak ze mną źle.
A ja się troszkę dziwię, że nie czujecie się w takich zatłoczonych miejscach samotni. No ale może to przypadłość takich starych fobików jak ja, stanowiąca długofalową konsekwencję izolacji od ludzi :Stan - Uśmiecha się - Mrugając: Ja również w miejscach typu dworzec czy supermarket nie czuję jako takiego lęku (bo i też chyba nigdy nie odczuwałam lęku w sytuacjach innych niż nieformalne spotkania towarzyskie), niemniej świadomość, że mam się znaleźć w takim miejscu sama, nikomu z tego tłumu niepotrzebna i przez nikogo nie zauważona napełnia mnie tak ogromnym smutkiem że jednak takich miejsc jak tylko mogę unikam.
Poczucie niedostosowania towarzyszy mi już od dawna.Czuje się wyalienowany, nieprzystosowany do życia wśród ludzi.Na pewno wpływ ma to, że większość czasu spędzam w domu.
cynamonowa - a widzisz, zapomniałem o tym, tak, też czasem jest mi bardzo, bardzo smutno, i czuję się okropnie samotny.
:Stan - Niezadowolony - Smuci się:
Tośka, gdyby to było możliwe z chęcią bym się z tobą zamienił.
a ja nie. co prawda sam nie wierze, ze cos sie u mnie zmieni, ale jednak wole chba to cierpienei z reszta ludzkich emocji, niz takie traktowanie wszystkich jako inny gatunek. rozumiem, niektorych ludzi, kazdy tak niektorych traktuje, ale liudzkosc jako całosc...

ta przeraxliwa tesknota za innym czlowiekiem, za kims bliskim, za byciem potrzebnym jest jedynym co mi zostalo
Nie lubię tłumów ! Boję się złodziei, brzydzę się brudem i smrodem ludzi. To jest najgorsze. Ale czasami lepszy tłum bo mało mnie wtedy widać, ludzie się tak nie patrzą niż jak jest gdzieś mniej osób.
Czy wam też się zdarza częste przełykanie śliny, kiedy jesteście wśród ludzi.Bo mnie tak, robię to częściej niż w domu.
Jakoś nigdy nie miałem problemu z tłumem. Skupisko ludzi z którym nie mam nic do czynienia. Paradoksalnie w tłumie czuję się okej, tak anonimowo.
Nie lubię tłumów. Kiedyś się bardziej bałam, ale jest lepiej. Nie czuję już chęci ucieczki z tłumu jako takiego. No może czasem, ale to bardziej chodzi o jakieś nieznane miejsce, w którym jestem, a nie ludzi. Nie cierpię się jednak stykać z innymi ludźmi, lub gdy zwyczajnie stoją za blisko brrr okropność.
Unikam miejsc gdzie jest dużo ludzi. Nie cierpie festynów, koncertów oraz zatłoczonych ulic. Wmawiam sobie że nic się nie dzieje. To tylko ludzie.. niewiem co mi jest.
Yuuto napisał(a):Unikam miejsc gdzie jest dużo ludzi. Nie cierpie festynów, koncertów oraz zatłoczonych ulic. Wmawiam sobie że nic się nie dzieje. To tylko ludzie.. niewiem co mi jest.

Ja też nie chodze na koncerty czy imprezy masowe nawet na te organizowane w moim mieście.Na groby bliskich zawsze ide dzień wcześniej, nigdy pierwszego listopada.Zakupy w marketach też staram sie nievrobić w weekend wtedy kiedy najwięcej ludzi ale z tym to różnie bywa.
nie lubię wychodzić na miasto.
anonimowy tłum nie robi mi nic. jestem sama anonimowa więc wygodniej niż np jak jest mniej ludzi których kojarzę,znam.
teraz np nie wybiorę się na imprezę która kiedyś sprawiała mi przyjemność. po prostu nie i już. mimo że wiem że mogło by być fajnie? (to naprawde jest już wkurzające... )
A ja za godzine wybieram się na impreze z okazji dni mojego miasta.Ale mi się nie chce , nie wiem jak wytrzymam 5 h stania w tym tłumie.Oczywiście idę tam nie dla przyjemności tylko po to żeby dorobić pare groszy.
Czasami w tłumie czuję się nawet dobrze, bo wiem, że nikt na mnie nie będzie zwracał uwagi. Fajnie być zupełnie anonimową.
Nie lubię też, idąc chodnikiem wzdłuż ulicy mijać kierowców ktorzy np. w danyn momencie stoją na światłach. Mimo, że nie zwracam na nich uwagi to czuje wzrok na sobie, że mnie oceniają albo śmieją się z mojego wyglądu lub tego poważnego wyrazu twarzy.Czuje to napięcie, zdenerwowanie, zaczynam się pocić .Pewnie większość z nich nie zwróciLa na mnie uwagi i jest to tylko moje negatywne myślenie.
Dodałbym jeszcze jedno - wzrok ludzi, którzy czekają na autobus, kiedy się idzie chodnikiem. Wszyscy patrzą w moją stronę, bo zza moich pleców ma wyjechać autobus. Dlatego idąc gdzieś chodnikiem w dłuższą trasę, staram się przechodzić na drugą stronę, żeby ludzie stojący na przystanku byli do mnie ustawieni tyłem, albo bokiem.
uniknąć koncertu, może jeszcze rockowego? nie, ja nie mogę tego przepuścić! a na festynach jest jakaś taka fajna atmosfera luzu i świętowania.. dochodzę do wniosku że w tłumie to mi nawet dobrze.. (no chyba że trzeba zagadać do obcych albo rozmawiać z kimś przy obcych - mój problem na tym polega, nie opowiem niektórych historii z życia w tłumie nawet jeśli głośno gra muzyka a ludzie wokół są skupieni na własnych sprawach).

oczywiście nie lubię ciasnoty i kontaktu dotykowego ale poza tłokiem w pociągu czy autobusie dawno nie widziałam takich miejsc
Na ogół wolę miejsca pozbawione ludzi, ale kiedy już znajdę się w jakimś miejscu z ludźmi, to na nich zerkam. Zerkania na samców alfa jednak unikam. Swojego czasu zerkałem na jednego takiego w lubelskim trolejbusie, bo mnie zaintrygował zestawieniem okularów, łysej głowy i umięśnienia. Osobnik ten rozmawiał z kolegą, nie spodziewałem się inicjatywy z jego strony, a tu proszę: nie dość, że wyszedł z inicjatywą, to jeszcze od razu chciał zacząć od ostrego sado maso. Przestałem zerkać.

Po namyśle stwierdzam, że moje zerkanie wynika z nieumiejętności patrzenia się w jedno miejsce, szczególnie gdy stoję albo siedzę. Mam wrażenie, że zaczynam wtedy przymulać i że inni to widzą. Żywo więc rozglądam się po otoczeniu, co istotnie może u niektórych wywołać wrażenie, że szukam kogoś, kto da mi wp.l.
Nie swojo się też czuje kiedy ide przez park i mijam ludzi którzy siedzą na ławkach .
Stron: 1 2