09 Sty 2014, Czw 17:39, PID: 375956 
	
	
	maximus napisał(a):Szacun! Też tak chciałbym. Chociaż tak intelektualnie to wiem, że masz rację i myślę podobnie. Tylko, że w rzeczywistości to nie zmienia tego, że cały czas jest pustka i ból, z którymi czasem nie mogę sobie poradzić.Zdaję sobie sprawę, że proste to nie jest. Ja tak mam bez "nauczenia się" tego, więc widocznie zależy w dużej mierze od charakteru, ale myślę, że można trochę na to wpłynąć. To znaczy na przykład im więcej dzieje się w obecnym życiu, tym łatwiej nie myśleć o przeszłości i nie gdybać. I nie chodzi mi o jakieś wielkie, przełomowe wydarzenia, nawet nie o żaden przesadny kontakt z ludźmi, tylko np. hmm napiszę ze swojej perspektywy, bo się zamotam. Jeśli poświęcam dużo czasu na pasje, żyję nimi, mam prawie cały czas zajętą tym głowę i cieszę się z tego, to nie czuję, że coś straciłam przez fobię, bo czegoś nie zrobiłam. Wręcz przeciwnie czasem dochodzę do wniosku, że dzięki temu miałam jeszcze więcej czasu, żeby zajmować się w spokoju tym co lubię
. Wiem, że nie ma co przeginać w żadną stronę i kontakt z ludźmi się przydaje, ale na wszystko można spojrzeć z innej perspektywy. Dla mnie zawsze ważne były zwierzęta, książki, rysowanie etc. i tym żyłam. Przez to nie rozpamiętywałam ciągle tego, że w szkole było beznadziejnie, a fobia mnie paraliżowała, bo zwyczajnie miałam fajniejsze rzeczy do rozmyślania. Tak jest i teraz 
.
	
 PhS
 reszcie - to nic pięknego ani zdrowego. Tylko troche lepsze oblicze patologii.
	
. Mam chłopaka i nawet kontakt od czasu do czasu z ze dwiema koleżankami (co dla mnie i tak jest dużo), ale nawet jak i tego nie było to tak samo na to patrzyłam. Według mnie są ciekawsze rzeczy do roboty niż chodzenie na imprezy i nie ogarnia mnie przez to rozpacz, że na nich nie byłam. Nie każdy musi być rozrywkowy i nie wiem czemu jest taki pogląd, że jak się nie ma sterty znajomych, nie chodzi w różne miejsca i nie jest rozrywkowym to już znaczy, że zawalone życie. A nawet jeśli ktoś miałby tylko swoją pasję, ale by go uszczęśliwiała to ja tu patologii nie widzę 
. Rozumiem jednak ten punkt widzenia i nie dziwię się.