30 Sty 2010, Sob 19:56, PID: 194714 
	
	
	
		Kwalifikacja wojskowa - wiadomo co to jest. Czekanie kilkugodzinne w sali pełnej rozwydrzonej 18-letniej młodzieży. Wymuszone towarzystwo obcych osób jest mi obojętne, ale mogę tam spotkać osoby bezpośrednio zainteresowane mną. Choćby "starych znajomych z gimnazjum", którzy o ile już nie siedzą za kratami mogą być bardzo skorzy do umilenia sobie oczekiwania zabawą ze mną. Powiecie że przesadzam i pewnie dorośli - też bym tak chciał ale niestety jadąc rowerem pewnego dnia spotkałem ich idących chodnikiem - darli się za mną jak zwierzęta które chcą upolować ofiarę, gonili mnie sądząc że nawet na rowerze jestem zbyt słaby żeby nie dopuścić do kontaktu fizycznego (zawsze w bieganiu i ćwiczeniach siłowych byłem najsłabszy z klasy) - przeliczyli się tym razem. Ale jak spotkam ich na komisji, a raczej oni spotkają mnie to chyba dostanę torsji i jak nie zemdleję to wybiegnę stamtąd opuszczając badanie co zwali mi na głowę szereg problemów. Rodzice mają relanium na receptę, czy mogę je wziąć te kilka godzin? Może coś innego bez recepty?
	
	
	
	
	
 PhS
ł jednemu to potem pół roku z domu nie wyjdę bo stracę zęby, nos i telefon. Obcy raczej nie będą się dopierdalać (chociaż jeśli mówimy o 18-letniej młodzieży można mieć wątpliwości), ale jak spotkam element z którym chodziłem do szkoły, którego wprost przyciągam jak magnes to mogę zaliczyć rozebranie do golasa przy 200 osobach zanim jeszcze wejdę na badanie (były takie epizody, najczęściej w szatni wf-owskiej).
	
 = moja zmora).
	
			
  taka darmowa terapia - od razu z fobii na głęboką wodę  
 