27 Sie 2009, Czw 9:57, PID: 172285 
	
	
	
		Ludzie pomóżcie!! Jak tak dalej pójdzie to oszaleje. Jestem w związku niecały rok, ponadto przeszłam fobię społeczną leczoną długo, aktualnie nie jestem pod okiem psychologa ani psychiatry, miesiąc temu odstawiłam leki, jetsem obobą chorobliwie nadwrażliwą. To tyle co uważam istotne dla tematu. No i jestem w tym zwiazku co jakiś czas mam wątpliwości czy go kocham. Chce z nim być, ale boje się że go nie kocham. Nie tęsknie, nie czuje nic na dzień dzisiejszy to jest dla mnie potwierdzeniem braku uczuć. Pojawia się taki stan co kilka miesiecy (około 3) mija i znowu jestem szczesliwa. Jednak te okresy około 2 tygodniowe wykańczają mnie. Nie umiem sobie dać rady w żaden spoób, trzesą mi się ręce tylko dlatego, ze nie znajduje dowodu na moje uczucie. Chce go kochać, chce z nim być i chce mu dać wsyztsko co najlepsze ale na dzień dzisiejszy nie potrafie. Z nadzieją tylko czekam na ten dzień kiedy to minie, nie umiem nic robić taka jestem zestresowana. Co ja mam z sobą zrobić? Może od razu oddam się do psychiatryka jak w tak prostych sprawach nie daje sobie rady 
	
	
	
	
	
	
 PhS
	
 )
. Bo pewnie bedzie sie to pojawiało skoro sie pojawia całę życie a czas umieć sobie z tym radzić. Podejrezwam, ze to jest związane z biologią czyli moim cyklem, albo jest to moja reakcja na wyrządzone mi krzywdy, ale potrzebuje kilka moich "ataków" 
  
	
 O oo losie
	
 ja nie radzilem sobie w pracy i zbyt emocjonalnie podchodzilem do zwiazku i sie skonczylo sam skonczylem mialem furie troche zaufania i szczerosci kocha to zrozumie