(10 Sie 2025, Nie 9:13)bridge napisał(a): Nadal nie wiem jak on to robił, ale jakoś się da bez typowo ekstrawertycznych aktywności.
Bo aktywności nie mają nic do tego, czy się odzywasz, czy nie. Kompletnie nic. Warto to sobie uświadomić. Gdy człowiek w danym otoczeniu cały czas się nie odzywa, bo uważa, że nie ma nic do powiedzenia (samo takie myślenie to jest objaw fobii, wycofania itd.), to czy gdy nagle - wedle jego standardów - wydarzy się coś w jego życiu, to zacznie o tym opowiadać? No nie zacznie, bo to tak nie działa, "to było raz i przypadek", "kogo to obchodzi" i "zawsze siedzę cicho, więc nie będę nagle mówił".
(10 Sie 2025, Nie 13:14)Mor napisał(a): Gdy człowiek w danym otoczeniu cały czas się nie odzywa, bo uważa, że nie ma nic do powiedzenia (samo takie myślenie to jest objaw fobii, wycofania itd.), to czy gdy nagle - wedle jego standardów - wydarzy się coś w jego życiu, to zacznie o tym opowiadać? No nie zacznie, bo to tak nie działa, "to było raz i przypadek", "kogo to obchodzi" i "zawsze siedzę cicho, więc nie będę nagle mówił".
Ja w takich sytuacjach akurat jestem raczej tak spięty, że wszystkie "kreatywne" myśli ulatniają się z mojego umysłu i serio nie wiem o czym mogę mówić. Zastanawiałem się czy nie filtruję sobie w ułamkach sekund co może być ciekawe i odrzucam niektóre myśli, ale raczej nie, raczej brak mi pomysłu.
W pracy sobie radzę jak jest rozmowa o rozwiązywaniu zadań, ale jak się pojawiają tematy prywatne to milknę i nie wiem o czym mówić. Sprawia mi przyjemność uczestnictwo i interesują mnie takie rozmowy, ale z drugiej strony nie wiem co mam powiedzieć w nich. Nieraz się zastanawiam czy nie jest to jakieś spektrum autyzmu.
Kiedyś miałem takie fałszywe poczucie, że jestem małomówny i to coś złego, ale z czasem zdałem sobie sprawę, że to nie ja gadam za mało, tylko inni gadają za dużo. Ja mówię dokładnie tyle ile potrzebuję.
(10 Sie 2025, Nie 14:30)bridge napisał(a): Ja w takich sytuacjach akurat jestem raczej tak spięty, że wszystkie "kreatywne" myśli ulatniają się z mojego umysłu i serio nie wiem o czym mogę mówić. Zastanawiałem się czy nie filtruję sobie w ułamkach sekund co może być ciekawe i odrzucam niektóre myśli, ale raczej nie, raczej brak mi pomysłu.
Oczywiście też tak mam. Takie zamulenie jest raczej powszechne w fobii/wycofaniu/długoletnim unikaniu. Jeśli mózg nie miał okazji do swobodnych rozmów, to się z automatu blokuje, już na poziomie myśli, które kieruje w inne (patologiczne) rejony typu "nie zrobić, nie powiedzieć czegoś głupiego", a w takich warunkach nie da się normalnie funkcjonować. W efekcie im dłużej takie wycofanie trwa, tym większe spustoszenie w mózgu, który zaczyna się dostosowywać do sytuacji, że najlepiej się nie odzywać i emocji nie okazywać.
W pracy niedawno słyszałem rozmowę o tym, jak komuś kot zwymiotował obok poduszki. To są te "aktywności", które trzeba mieć, żeby rozmawiać.
Kwestia tego, czy gdy już pojawia się myśl, że chce się coś powiedzieć, o coś kogoś spytać, wtrącić coś do rozmowy, to się ją wypowiada, czy pojawia się blokada i przepada. To podstawowa różnica między nieśmiałością a zwykłą małomównością, która nie jest zła i nie przeszkadza w nawiązywaniu relacji ani w ogóle w życiu.
(10 Sie 2025, Nie 14:30)bridge napisał(a): Nieraz się zastanawiam czy nie jest to jakieś spektrum autyzmu.
Też się ostatnio czasem zastanawiam, ale sama nieśmiałość, pustka w głowie, wolniejsze przetwarzanie informacji to wydaje się za mało.