22 Maj 2019, Śro 2:13, PID: 793058 
	
	
	
		Czuję się jakbym był zawieszony gdzieś w przestrzeni swojego umysłu, jest to dość przytłaczające. Ogranicza mnie to bardzo, nie pozwala normalnie funkcjonować. Jedyna rzecz którą potrafię póki co wykonywać to praca, cokolwiek innego odpada i w pewnym sensie też ona mnie ratuje, mogę odciąć umysł na te 8 godzin. 
Nie mam pomysłu na dalsze życie, nie mam żadnego konkretnego celu a jeśli już jakiś się pojawi to szybko jest weryfikowany i "sprowadzany na ziemię". Jestem sfrustrowany, ciągle myślę o tym by zmienić to i tamto, zrobić to i tamto a ostatecznie nic nie robię pogrążając się w swoich myślach. Nic nie daje mi radości, czytanie, granie w gry czy spacerowanie, wszystko wydaje się być smutnym obowiązkiem zabijającym mijający czas.
Jedynie na co mam ochotę to wziąć plecak, trochę prowiantu i iść przed siebie, zobaczyć co przyniesie życie ale myślę, że było by to głupie i nic nie zmieni, po prostu kolejna ucieczka od problemu który zawsze wróci w najmniej odpowiednim momencie i przywali z podwójną siłą.
Byłem u psychiatry, dostałem proszki przestałem je jeść po niecałym miesiącu. Nie chcę w ten sposób tego zmieniać, one pomogą zabić moje wnętrze, to co naprawdę czuję a ja lubię czuć, kocham emocje i żyję nimi, chcę nad tym zapanować ale nie w ten sposób bo to nie jest żadne rozwiązanie.
To by było na tyle
	
	
	
	
	
Nie mam pomysłu na dalsze życie, nie mam żadnego konkretnego celu a jeśli już jakiś się pojawi to szybko jest weryfikowany i "sprowadzany na ziemię". Jestem sfrustrowany, ciągle myślę o tym by zmienić to i tamto, zrobić to i tamto a ostatecznie nic nie robię pogrążając się w swoich myślach. Nic nie daje mi radości, czytanie, granie w gry czy spacerowanie, wszystko wydaje się być smutnym obowiązkiem zabijającym mijający czas.
Jedynie na co mam ochotę to wziąć plecak, trochę prowiantu i iść przed siebie, zobaczyć co przyniesie życie ale myślę, że było by to głupie i nic nie zmieni, po prostu kolejna ucieczka od problemu który zawsze wróci w najmniej odpowiednim momencie i przywali z podwójną siłą.
Byłem u psychiatry, dostałem proszki przestałem je jeść po niecałym miesiącu. Nie chcę w ten sposób tego zmieniać, one pomogą zabić moje wnętrze, to co naprawdę czuję a ja lubię czuć, kocham emocje i żyję nimi, chcę nad tym zapanować ale nie w ten sposób bo to nie jest żadne rozwiązanie.
To by było na tyle
	
 PhS
 


 nie chcę się nastawiać ale ostatnio byłem to dał leki, wiele nie mówił czułem się po wyjściu gorzej niż przed. Może ta terapia to nie taki zły pomysł ale nie wiem. Heh ostatnio nie jestem w stanie nic robić, od ponad 2 miesięcy próbuję kupić okulary korekcyjne i niestety nie daje rady. Przestałem się normalnie odżywiać, jem non stop syf ze sklepu a jedyna rzecz jaka mi się udaje to utrzymanie pracy, póki co jeszcze się nie zwolniłem ale kilka razy byłem już na skraju. Jest mi smutno, jestem na siebie zły, że nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić i ciągle tylko gdzieś błądzę jak zagubione dziecko. Nawet przez internet nie potrafię nawiązać z kimś rozmowy, to dobijające. Przychodzę z pracy, i jedyne co robię to śpię/gram/przegladam internet na tym zamyka się mój dobowy cykl. Próbuję to czasem zmienić i nawet się udaje ale potem znów to samo. Heh no nic widocznie trzeba się przyzwyczaić. Mimo wszystko mam nadzieję, że kiedyś z tego wyjdę i po prostu będę mógł przynajmniej w małym stopniu cieszyć się życiem.