11 Lut 2008, Pon 18:05, PID: 12232 
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lut 2008, Pon 18:07 przez Funia.)
	
	
	
		Wiedzą rodzice, koledzy z klasy(nieoficjalnie i nie potrafiliby pewnie nazwać tego po i imieniu, ale po prostu nie dało się tego nie wiedzieć) Nauczyciele w szkole.
A zrozumienie? E... rodzice, a zwłaszcza ojciec (ma podobne objawy) w ogóle tego nie rozumie. Dla niego jest to okropnie dziwne, że nie pójdę np na dyskotekę, czy do miasta. Szydzi ze mnie, że nie potrafię czegoś zrobić...
Koledzy z klasy wydawało by sie, że może troche rozumieli...może...
Nauczyciele? może... nie wiem...
O, właśnie, ale wy tu rozumiecie ;] O i mój psycholog.
	
	
	
	
A zrozumienie? E... rodzice, a zwłaszcza ojciec (ma podobne objawy) w ogóle tego nie rozumie. Dla niego jest to okropnie dziwne, że nie pójdę np na dyskotekę, czy do miasta. Szydzi ze mnie, że nie potrafię czegoś zrobić...
Koledzy z klasy wydawało by sie, że może troche rozumieli...może...
Nauczyciele? może... nie wiem...
O, właśnie, ale wy tu rozumiecie ;] O i mój psycholog.
 PhS
 . Tez uwazam, ze sie zmienilam. Uswiadomilam sobie co mi jest, umiem to nazwac i opisac, a to powoduje, ze czesciej o tym mysle. Powinnas porozmawiac o tym ze swoim chlopakiem, jak on to widzi i moze co mu w Tobie zaczelo przeszkadzac. Ja na takie pytanie uslyszalam prosta odpowiedz: usmiechu. I moze tu tkwi sedno sprawy, za duzo myslimy umartwiamy sie, stresujemy, a za malo radosci i usmiechu w ciagu dna.
	
 



 . Zawsze przyjemniej przebywac w otoczeniu ludzi milych i wesolych niz drazliwych i naburmuszonych.