10 Gru 2007, Pon 13:40, PID: 7425 
	
	
	
		Jak często spotykacie się z ludźmi w celach towarzyskich? Ja nie spotykam się prawie wcale z nikim. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, że tak jest. Ludzie nie lubili mnie i myślałam że tak musi być, choć było mi oczywiście przykro. Myślę, że jestem osobą która odstaje od innych i to od razu widać. Chociaż teraz czasem są chwile że wszystko idzie dobrze, nawet nieźle udaje mi się porozumiec z innymi, to jednak cały czas nie potrafię zapomnieć o tym co było wcześniej. Nie wierzę w to, że ktoś mógłby mnie lubić naprawdę. I może dalej by mi to nie przeszkadzało, aż do czasu kiedy poznałam pewne osoby inne oczywiście ode mnie, otwarte, miłe. Jeszcze nikogo tak nie lubiłam chyba, ale wiem że nie mam szans walczyć o jakąś relację z nimi, bo po co im taki ktoś jak ja. Nie mam prawa nawet zawracać im głowy. Męczy mnie to strasznie, ze taka jestem, że coś tracę cały czas, szansę na jakąś znajomość. Ale nie potrafię się zmienić. 
Ostatnio się zaczęłam zastanawiać nad tym co mi jest naprawdę potrzebne, czy potrzebne mi są płytkie znajomości z wieloma ludźmi. I doszłam do wniosku, że przebywanie z ludźmi często nie daje mi wcale radości, a wręcz odwrotnie. Dziwne to. Chyba że kogoś naprawdę lubię, to obecność tej osoby mnie cieszy.
	
	
	
	
Ostatnio się zaczęłam zastanawiać nad tym co mi jest naprawdę potrzebne, czy potrzebne mi są płytkie znajomości z wieloma ludźmi. I doszłam do wniosku, że przebywanie z ludźmi często nie daje mi wcale radości, a wręcz odwrotnie. Dziwne to. Chyba że kogoś naprawdę lubię, to obecność tej osoby mnie cieszy.
 PhS

	
	
 
 Kurde mam taką znajomą, z nią to mógłbym na prawdę długo gadać (conajmniej 80% mówię ja 
). Z moją terapeutką też dużo rozmawiam (na inne tematy), a chciałbym i więcej (to samo: min. 80%).
	
 Akurat dzisiaj się widzieliśmy i trochę żeśmy wypili 8) Pracuję, ale z dala od ludzi (nie licząc mojego ojca, pewnej pani i jednego kolesia, którzy pracują w tym schronisku), a więc pracę mam wymarzoną 
 Po pracy wracam od razu do domu przed komputer, nigdzie nie wychodzę, a więc nie muszę się z nikim zadawać. I tak szczerze pisząc, jest mi z tym dobrze, przyzwyczaiłem się do takiego życia 8) 
, chce z nimi kontatków ale nie umiem ich nawiązywać, czasem jednak warto się cenić).
	
 To naprawdę duże błogosławieństwo dla nieśmiałych i dla fobików... bo gdzieś tam czasem lubię wymienić poglądy
	
 go z mojego domu. Nie moglem wytrzymac jago ciaglego towarzystwa.