14 Mar 2016, Pon 20:19, PID: 523594 
	
	
	
		Witam
Jestem nowy na tym forum, nie mogąc sobie już dłużej radzić sam, postanowiłem trochę tutaj popisać a nawet się wyżalić. Zrobić cokolwiek by z tym
 walczyć. Mianowicie byłem w miarę udanym związku przez 4 lata i to były najpiękniejsze lata w moim życiu, moja fobia była aktualna ale to zawsze można było wytłumaczyć "lekką nieśmiałością". Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i zostałem sam, do tej pory po ponad roku czasu nie doszedłem całkiem do siebie. Ale wracając do sedna sprawy, na studiach mam dobrą koleżankę, która pomagała mi gdy było naprawdę ciężko. (Sama z siebie to robiła). Kiedyś na imprezie zaczęliśmy się całować, oczywiście jasne, że nie byłem trzeżwy. I tak było kilkakrotnie oczywiście. Problem jest w tym, że jesteśmy razem w grupie na uczelni i tam nie mogę swobodnie na osobności z nią porozmawiać, unikam jej, a tak bardzo chciałbym z nią móc pogadać ale w grupie się nie rozgadam. Co innego na osobności. I tak ciągnie się to unikanie i tylko cześć-cześć, zauważyłem, że straciła już trochę jakby mną zainteresowanie. Jest ktoś tutaj kto ma podobny problem do mojego?
	
	
	
	
	
Jestem nowy na tym forum, nie mogąc sobie już dłużej radzić sam, postanowiłem trochę tutaj popisać a nawet się wyżalić. Zrobić cokolwiek by z tym
 walczyć. Mianowicie byłem w miarę udanym związku przez 4 lata i to były najpiękniejsze lata w moim życiu, moja fobia była aktualna ale to zawsze można było wytłumaczyć "lekką nieśmiałością". Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i zostałem sam, do tej pory po ponad roku czasu nie doszedłem całkiem do siebie. Ale wracając do sedna sprawy, na studiach mam dobrą koleżankę, która pomagała mi gdy było naprawdę ciężko. (Sama z siebie to robiła). Kiedyś na imprezie zaczęliśmy się całować, oczywiście jasne, że nie byłem trzeżwy. I tak było kilkakrotnie oczywiście. Problem jest w tym, że jesteśmy razem w grupie na uczelni i tam nie mogę swobodnie na osobności z nią porozmawiać, unikam jej, a tak bardzo chciałbym z nią móc pogadać ale w grupie się nie rozgadam. Co innego na osobności. I tak ciągnie się to unikanie i tylko cześć-cześć, zauważyłem, że straciła już trochę jakby mną zainteresowanie. Jest ktoś tutaj kto ma podobny problem do mojego?
	
 PhS
 się kleiło. I tak czekam i czekam... Nie wiem nawet na co? po cichu licze, że na wiosnę gdzieś ją wyciągne na bulwary, tylko do tego czasu mam wrażenie, że czar pryśnie i poprostu się wszystko skończy