24 Lut 2015, Wto 7:44, PID: 435080
Ja z kolei poszedłem na egzamin magisterski pod wpływem 5 mg (10 tabletek 0,5 mg) Afobamu, 80 mg propranololu i dwusetki wódki. A przecież i w noc przed egzaminem brałem jakieś 4 mg Afogamu (8 tabletek), po to by w ogóle zasnąć. Wiec razem miałem we krwi ok 10 mg alprazolamu - 18 tabletek (!) Czułem, ze jeśli się nie nawale wystarczająco, to nie dam rady wyjść z domu. Dla pewności pociągnąłem jeszcze dwusetkę, chciałem jedynie trochę, a skończyło się na całej - potem kupiłem gumę owocowa ( wiem - patologia). Wszystko poszło nad wyraz gładko, żadnego stresu i totalne rozluźnienie. I jedynie czasami opadają mnie wątpliwości, czy na pewno nie zrobiłem z siebie idioty. Człowiek spity/naćpany/na silnych lekach myśli, ze jest fajnie, ze zachowuje się normalnie, ale otoczenie odbiera to często zupełnie inaczej Dodam jeszcze, ze po powrocie z tego egzaminu do domu, gdy już zeszło ze mnie napięcie, i organizm już nie potrzebował tego hamowania ośrodkowego układu nerwowego, po prostu runąłem w ubraniu na łózko i spałem nieprzerwanie przez 24 godziny. W sumie to normalnego człowieka taka mieszanka mogłaby zabić. Czy było warto? No cóż, rodzina bardzo cieszy się, ze mam papierek, ale gdyby matka widziała, w jakim bylem stanie po powrocie z egzaminu, to pewnie wolałaby, żebym nie był tym magistrem.