17 Sie 2013, Sob 11:23, PID: 360364
Dziękuję za odpowiedzi.Powiem wam,że tutaj nie chodzi o wiek,bo moim zdaniem wiek to tylko liczba,a zasadnicza różnica to mogłaby być między 20-latką a 50-latkiem,ale nie w takiej sytuacji,tym bardziej,że ja jestem bardzo dojrzała emocjonalnie i na pewno nie czuję się i nie zachowuję jak nastolatka,czuję się na więcej lat.
Myślę,że on aktualnie z nikim się nie spotyka.Wiem,że kiedyś miał narzeczoną (wiem to,bo jego mama mówiła to mojej mamie),ale to już było dawno,rok albo nawet dwa lata temu,zerwał z nią zaręczyny,bo podobno okłamywała go w jakiejś bardzo ważnej sprawie.
Poza tym ja na pewno nie wyolbrzymiam tego wszystkiego,flirt z jego strony był bardzo wyraźny,on raczej nie należy do nieśmiałych,ja też pokazywałam mu,że mi się podoba.On też moim zdaniem nie jest taki,żeby miał kilka dziewczyn na raz,bo co prawda,często wychodzi z dużą paczką znajomych,zarówno chłopaków jak i dziewczyn,ale tylko znajomych,nie widziałam,żeby z jakąś dziewczyną flirtował,a przynajmniej nigdy nie robił tego na moich oczach.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć,ja wiem,że on nigdy nie był mój,ale mógł być.To fobia nie pozwoliła mi się do niego wtedy odezwać i to fobia sprawia,że do niego nie zagadam.Kiedy go widzę to jedyne o czym marzę to przytulić się do niego,no ale nie mogę przecież.Wszystkie te znaki,które mi dawał sprawiały,że chciało mi się żyć,że byłam szczęśliwa,a teraz po tej całej sytuacji z psem (a może to nawet nie chodziło o psa,ale nie wiem co by chodziło) zaczął mnie traktować jak powietrze.Ale tak sobie teraz myślę,że ja do tej pory byłam przy nim wyluzowana i w ogóle,a od tamtej sytuacji z psem to jak go widzę to serce mi wali jak oszalałe i jestem strasznie spięta,nie potrafię się rozluźnić.Może to w tym problem?
Myślę,że on aktualnie z nikim się nie spotyka.Wiem,że kiedyś miał narzeczoną (wiem to,bo jego mama mówiła to mojej mamie),ale to już było dawno,rok albo nawet dwa lata temu,zerwał z nią zaręczyny,bo podobno okłamywała go w jakiejś bardzo ważnej sprawie.
Poza tym ja na pewno nie wyolbrzymiam tego wszystkiego,flirt z jego strony był bardzo wyraźny,on raczej nie należy do nieśmiałych,ja też pokazywałam mu,że mi się podoba.On też moim zdaniem nie jest taki,żeby miał kilka dziewczyn na raz,bo co prawda,często wychodzi z dużą paczką znajomych,zarówno chłopaków jak i dziewczyn,ale tylko znajomych,nie widziałam,żeby z jakąś dziewczyną flirtował,a przynajmniej nigdy nie robił tego na moich oczach.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć,ja wiem,że on nigdy nie był mój,ale mógł być.To fobia nie pozwoliła mi się do niego wtedy odezwać i to fobia sprawia,że do niego nie zagadam.Kiedy go widzę to jedyne o czym marzę to przytulić się do niego,no ale nie mogę przecież.Wszystkie te znaki,które mi dawał sprawiały,że chciało mi się żyć,że byłam szczęśliwa,a teraz po tej całej sytuacji z psem (a może to nawet nie chodziło o psa,ale nie wiem co by chodziło) zaczął mnie traktować jak powietrze.Ale tak sobie teraz myślę,że ja do tej pory byłam przy nim wyluzowana i w ogóle,a od tamtej sytuacji z psem to jak go widzę to serce mi wali jak oszalałe i jestem strasznie spięta,nie potrafię się rozluźnić.Może to w tym problem?