25 Lis 2008, Wto 19:50, PID: 93943
Kasumi napisał(a):lochfyne napisał(a):Każdy każdego przeprosił. Okazali mi pełne zrozumienie, czuje się jakbym zaczął żyć od nowa.Ładnie, pieknie, tylko zastanawia mnie jedno, czy to wszystko nie jest tylko chwilowym pojednaniem. Przeprosili cię itd., ale czy masz pewność, że "jutro" wszystko nie zacznie się od nowa? Twoim problemem był ojciec...czy to możliwe aby zmienił swoje postępowanie po jednej rozmowie? Ludzie się tak łatwo nie zmieniają mimo wszystko, no ale nie znam twojej rodziny wiec nie wiem na ile mam rację a na ile nie.
Problemem było to jak ojciec zachowywał się w moim dzieciństwie względem mnie i matki, nie to jak zachowuje się teraz. Najpierw przestraszył się tego że będzie miał dziecko. Mama w ciąży oraz po moim urodzeniu przez jakiś czas musiała radzić sobie sama. A nei mogła tez liczyć na swoich rodziców. Dawa sobie radę, zarabiała dużo i zapewniała mi potrzeby. Potem po namowach rodziny jednak ojciec zdecydował się z nią ożenić. Nie było to jednak udane małżeństwo, dużo się kłócili, ojciec z problemami zaczął uciekać w alkohol i takie właśnie mam traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa. To najprawdopdoobniej przyczynilo sie do pogłębienia fobii ktora i tak pewnie troszke oddziedziczyłem w genach, bo rodzice mówią że kiedyś też mieli podobne objawy. Przez to wszystko byłem od dziecka typowym fobikiem społecznym, bez pewności siebie, wystraszonym, zestresowanym przemęczonym. Co odbilo się na moim zyciu.
Mój ojciec jakieś dziesieć lat temu przestał pić. Odciął się od towrzystwa i umie powiedziec nie, nadal były kłótnie ale już mniej i nie takie cięzkie. Teraz jest już sporo lepiej, choć na pewno do idealu brakuje.
Ja od jakiegoś czasu już z rodzicami nie mieszkam, więc ich reakcje na mnei nie są powodem mojej fobi. Ja przyczynę widzę tylko i wyłącznie w dzieciństwie. Od szkoły sredniej nie czułem by oni co kolwiek źle robili.
To ja wewnetrznie potrzebowalem powiedziec o swojej fobii, o wszsytkich traumatycznych przezyciach z dziecinstwa, ktore mogly miec na nia wplyw. Tyczylo sie to glownie ojca.
Po rozmowie, widac bylo ze wszystko zrozumial jednak mimo ze oczy mial czerwone staral sie nie okazywac emocji. W nocy jednak mama mowila ze dlugo nie mogl usnac i bardzo plakal. Nastepnego dnia jak wychodzilem z domu, jakos tak nagle podszedl do mnie rozplakal sie mi w rekaw. Przeprosil za wszystko, mowil ze jego ojciec tez mu nie okazywal uczuc, nie nauczyl wielu rzeczy i wie ze byl zlym ojcem. Na prawde czulem ze bylo to szczere, takiego szlochu nie da sie udac. Ja powiedzialem ze go rozumiem, ze mu wybaczam i ze chce zebysmy starali sie odbudowac nasze relacje. Mimo iz pewnych rzeczy mu nie za pomne to chce bysmy sie obaj postarali by bylo miedzy nami lepiej.
Juz robilismy jedna rzecz wspolnie, pierwsza od wielu lat jaka pamietam. Mysle ze w moim przypadku wszystko sie jakos ulozy. Zycie jest skomplikowane, wiele mnie rzeczy zabolalo, ale nei moglem mu nie wybaczyc. Byl mlody, znalazl sie w ciezkiej sytuacji, nowej dla siebie. zachowal jak sie zachowal. Mysle ze zdaje sobie swietnie sprawe ze swoich bledow. Jestem dobrej mysli. Musi byc lepiej miedzy nami....