13 Mar 2013, Śro 1:05, PID: 342801
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13 Mar 2013, Śro 1:31 przez Zasió.)
Ale nie mieszaj tutaj flow ze stresem. Czy ludzie się stresują? Czy dopadają ich stresowe sytuacje? Deadline'y w pracy, rozmowy kwalifikacyjne, egzaminy, kłótnie z narzeczoną? Tak.
Tylko ze ten ich stres, to ejst stres izolowany, punktowy. Z takim stresem lepiej lub gorzej, jak inni ludzie, radził sobie każdy z nas. No, oczywiście tym "innym", a czasem i nam, pieprzy się wszystko, każdy dzień w pracy jest katorgą (albo z powodu małej odporności na stres, nieumiejętności olania wielu rzeczy, albo jednak z winy zbyt nieprzyjemnej dla większości, patrząc obiektywnie, atmosfery) i wtedy taki "zdrowy" też może wylądować w pokoju bez klamek, albo u doktora który przepisuje SSRI i inne fajne cukierki. Ale czy "ludzie bez fobii, idac do pracy na 8 godzin tez czuja ten "flow" i wszystko dzieje sie spontanicznie jak u dziecka? Czy studenci, ludzie zawierajacy znajomosci, wychowujacy dzieci -czyli po prostu zyjacy- robia to bez wysilku?"
TAK. Oni nie odczuwaja lęku przed ludźmi, nie streują sie tym, jacy są i jak zostaną odebrani, tylko ew. ocenieni (patrz - rozmowa kwalifikacyjna) w konkretnej sytuacji i za konkretny wycinek kompetencji. Oni często od małego dziecka byli nauczeni innego podejścia do wielu spraw, mieli inne priorytety, inaczej sie zachowywali. Żyją w innym środowisku, które kompensuje im stres dobrym seksem z dziewczyną, piwem i oglądaniem z kumplami jak Barsa dostaje po dup*e, albo masą innych rzeczy nieograniczających się do przebywania samotnie. Oni nie walczą o każdą znajomość, wiecznie o coś nei zabiegają, nie walczą ze wszystkim itp itd. Ta, czasem nienawidzą swojej nędznej roboty, ale zwykle "tylko" jej specjalnie nie lubią, co nei znaczy, zę każdy przeżywa z tego powodu załamanie albo głębokie zniechęcenie kazfego poranka. Oczywiscie to uśrednienie - podobnie jak rózne są poziomy fobii społecznej. Ale statystycznie ci ludzie zyją lepiej. Rzecz jasna nie wszyscy tak, jakby sobie wymarzyli albo chcieli, z wieloma przeciwnościami - ale jednak zwykel abrdziej na swój sposób. Zresztą - teraz to trochę zabrzmiało ta, jakby jednynym problemem fobików byłą fobia. A ci z fobią też mają jakieś problemy: na coś chorują, coś sie dzieje najczęściej co prawda nie w ich zwiazku, ale np. w rodzinie, nie mają pracy i pieniędzy...
Zresztą sprowadzenie wszystkiego do pojęcia stresu to straszne spłycenie, bo o coś więcej niz stres chodziło. Choć żeby eni było - wypowiedź nickta brzmi trochę zbyt optymistycznie, ale ma on też wiele, wiele racji.
A YT? Fajnie sie tego słucha. Człowiek - alegoria utopii, której pewnie nigdy nie osiągnę, choć tacy ludzie zawsze mi w jakiś sposób imponowali cholera wie na ile przez wpojony perfekcjonizm, na ile przez samotność i wzorowanie się na w połowie nierealnych postaciach z TV albo książek). I iedno zdnaie "tak ważne jest kto ans otacza, kto nas popchnie" Tak tak, wydźwiek całego wykładu ejst zupełnei inny i mnei zaraz ktoś zaraz uwiadomi. Nie trzeba. Ale kto ans otacza - to też chyba ważne.
I jeszcze jedno "komfort jest nieosiągalny, to droga donikąd". "A dobry wojownik musi pokonać siebie" Acha, zgadza się. Ale istnieje jakaś podstawa, jakieś warunki początkowe, by wzbudzić w sobie odwagę. I by zostać wojownikiem - nie każdy nim zostawał, prawda?
A samo wystąpienie oczywiście średnio się ma do strachu, jakim jest fobia, ale to w rzeczy samej nei jest najważniejsze...
Tylko ze ten ich stres, to ejst stres izolowany, punktowy. Z takim stresem lepiej lub gorzej, jak inni ludzie, radził sobie każdy z nas. No, oczywiście tym "innym", a czasem i nam, pieprzy się wszystko, każdy dzień w pracy jest katorgą (albo z powodu małej odporności na stres, nieumiejętności olania wielu rzeczy, albo jednak z winy zbyt nieprzyjemnej dla większości, patrząc obiektywnie, atmosfery) i wtedy taki "zdrowy" też może wylądować w pokoju bez klamek, albo u doktora który przepisuje SSRI i inne fajne cukierki. Ale czy "ludzie bez fobii, idac do pracy na 8 godzin tez czuja ten "flow" i wszystko dzieje sie spontanicznie jak u dziecka? Czy studenci, ludzie zawierajacy znajomosci, wychowujacy dzieci -czyli po prostu zyjacy- robia to bez wysilku?"
TAK. Oni nie odczuwaja lęku przed ludźmi, nie streują sie tym, jacy są i jak zostaną odebrani, tylko ew. ocenieni (patrz - rozmowa kwalifikacyjna) w konkretnej sytuacji i za konkretny wycinek kompetencji. Oni często od małego dziecka byli nauczeni innego podejścia do wielu spraw, mieli inne priorytety, inaczej sie zachowywali. Żyją w innym środowisku, które kompensuje im stres dobrym seksem z dziewczyną, piwem i oglądaniem z kumplami jak Barsa dostaje po dup*e, albo masą innych rzeczy nieograniczających się do przebywania samotnie. Oni nie walczą o każdą znajomość, wiecznie o coś nei zabiegają, nie walczą ze wszystkim itp itd. Ta, czasem nienawidzą swojej nędznej roboty, ale zwykle "tylko" jej specjalnie nie lubią, co nei znaczy, zę każdy przeżywa z tego powodu załamanie albo głębokie zniechęcenie kazfego poranka. Oczywiscie to uśrednienie - podobnie jak rózne są poziomy fobii społecznej. Ale statystycznie ci ludzie zyją lepiej. Rzecz jasna nie wszyscy tak, jakby sobie wymarzyli albo chcieli, z wieloma przeciwnościami - ale jednak zwykel abrdziej na swój sposób. Zresztą - teraz to trochę zabrzmiało ta, jakby jednynym problemem fobików byłą fobia. A ci z fobią też mają jakieś problemy: na coś chorują, coś sie dzieje najczęściej co prawda nie w ich zwiazku, ale np. w rodzinie, nie mają pracy i pieniędzy...
Zresztą sprowadzenie wszystkiego do pojęcia stresu to straszne spłycenie, bo o coś więcej niz stres chodziło. Choć żeby eni było - wypowiedź nickta brzmi trochę zbyt optymistycznie, ale ma on też wiele, wiele racji.
A YT? Fajnie sie tego słucha. Człowiek - alegoria utopii, której pewnie nigdy nie osiągnę, choć tacy ludzie zawsze mi w jakiś sposób imponowali cholera wie na ile przez wpojony perfekcjonizm, na ile przez samotność i wzorowanie się na w połowie nierealnych postaciach z TV albo książek). I iedno zdnaie "tak ważne jest kto ans otacza, kto nas popchnie" Tak tak, wydźwiek całego wykładu ejst zupełnei inny i mnei zaraz ktoś zaraz uwiadomi. Nie trzeba. Ale kto ans otacza - to też chyba ważne.
I jeszcze jedno "komfort jest nieosiągalny, to droga donikąd". "A dobry wojownik musi pokonać siebie" Acha, zgadza się. Ale istnieje jakaś podstawa, jakieś warunki początkowe, by wzbudzić w sobie odwagę. I by zostać wojownikiem - nie każdy nim zostawał, prawda?
A samo wystąpienie oczywiście średnio się ma do strachu, jakim jest fobia, ale to w rzeczy samej nei jest najważniejsze...