08 Mar 2013, Pią 23:11, PID: 342345
nickt napisał(a):Żałujesz. To też jest ciekawe. Bo dla mnie raczej jasne jest, że dobrze robiłam rezygnując. Dlaczego? Bo uważam, że jeśli do czegoś trzeba się przełamywać to się tak naprawdę tego nie chce, nie jest się na to gotowym.Dla mnie jest to oczywiste, że jeśli do czegoś trzeba się przełamywać to się tego nie tyle nie chce, ale też mało nas to po prostu obchodzi, czy będziemy to mieć czy nie. Jakby była to dla nas kwestia życia i śmierci to gwarantuję, że z przełamaniem się nie byłoby najmniejszego problemu, być może nawet byśmy "momentu" przełamania nie poczuli.
Kiedy obserwuje innych ludzi, widzę jak naturalnie wchodzą w przeróżne konfiguracje z innymi ludźmi. Czy jeśli zostaniemy przy karierze - doskonale wiedzą, czego chcą. Pasjonują się tym, co robią. Tak pasja - słowo klucz. Miłość jest jak pasja, przyjaźń jak pasja, dziedzina naukowa etc. To się po prostu robi. A w naszym wypadku to takie szkolne próby wzbudzenia w sobie ochoty do "przedmiotu", przełamania jakiegoś opory w celu zmiany relacji. Odnoszę wrażenie, że w życiu fobika prawie wszystko jest "na siłę". Doklejane, bo samo się nic nie klei. Ten brak spontanicznego działania mnie martwi.
Ja mogę się (może) nauczyć kochać/przyjaźnić etc., ale to będzie wyuczone. Jeśli będzie.
Inni ludzie wchodzi w pewne rzeczy naturalnie, bo po prostu są do tego dobrze przystosowani. Składa się na to wiele cech zarówno psychicznych jak i fizycznych w ich organizmach. Są po prostu inni niż my i tyle. Co do kariery - jeśli u kogoś zainteresowanie karierą zawodową, nauką nie przychodzi samo z siebie, to nie ma sensu się do tego zmuszać. Inni zmuszać się nie potrzebują, mają to "na tacy" bo tacy po prostu są. Jeśli my będziemy na siłę próbować się do nich dostosować, to mówimy w ten sposób sobie że jesteśmy nic nie warci tacy jacy jesteśmy.
Widzę u wszystkich "zmieniających się" osób z fobią pewien schemat. Odnoszę nieodparte wrażenie, jakby przez wszystkie te osoby przemawiała pani nauczycielka ze szkoły, mówiąca "zmień się, jak będziesz taki to nic w życiu nie osiągniesz, jak ty chcesz sobie w życiu poradzić będąc taki jaki teraz jesteś, musisz się zmienić". Może się mylę, ale nie potrafię odeprzeć tego wrażenia. Mam wrażenie, że u tych osób występuje głęboka nieakceptacja siebie takich jakimi są, wpojona w czasach szkolnych i potwierdzana regularnie przez media. A skoro się siebie nie akceptuje to trzeba się zmienić. Co więcej, jeśli widzi się drugą osobę z podobnymi problemami, też się jej nie akceptuje i również jej nakazuje się zmianę. Chyba jednak nie jest to tylko i wyłącznie moje mylne wrażenie...