21 Paź 2013, Pon 14:42, PID: 367874
BlankAvatar napisał(a):well, nawet jeśli monitorować przez całe życie, to trudno potem uogólniać, że skoro ten pan miał taki bilans przyjemności i cierpienia, to inni będą mieć podobnieDalej się czepiasz.
Przecież dobrze wiesz, że badania prowadzi się na większej liczbie i dopiero na tej podstawie wyciąga się jakieś wnioski.
Cytat:a przyczepić to się mógłbym do stawiania hipotez (których nie da się zweryfikować) i wyciąganie z nich wniosków (Twoi beloved psychoanalitycy tak mają ).Hipoteza, ze życie się"nie opłaca" nie bardzo na dzień dzisiejszy jest do [empirycznego] zweryfikowania. Ale zaproponowałem ogólnikowo w jaki sposób można by to spróbować empirycznie "zmierzyć" gdyby środki techniczne na to pozwalały. Już dziś możliwe jest np. ciągłe monitorowanie pracy serca, wszczepia się do mózgu stymulatory, cuda-wianki, prowadzone są eksperymenty z podawaniem substancji bezpośrednio do mózgu itd. a nauka przecież idzie do przodu. Co za tym idzie założenie ze w przyszłości możliwy będzie pomiar niektórych parametrów dot. pracy mózgu w czasie rzeczywistym, jest uważam całkiem prawdopodobne. Podobnie rozwój nauki zapewne przyczyni się do lepszego zrozumienia na czym polega percepcja "szczęścia"/"cierpienia. Jasne, że to co zaproponowałem to czysto teoretyczne "pływanie po warszawsku, dupą po piasku", ale istnieje spore prawdopodobieństwo, że w przyszłości (wraz z rozwojem nauki) możliwe będą próby empirycznego zbadania "poziomu szczęścia" i tego czy w tym kontekście życie się "opłaca".
Znowu próbujesz się czepiać, ale nie bardzo masz czego. Hipoteza "życie się nie opłaca" jest tylko moim subiektywnym założeniem (co do którego nie mam żadnej pewności) i napisałem co mogło by przybliżyć nas do jej empirycznego zweryfikowania. Nie można jej falsyfikować na dziś dzień (co za tym idzie nie można jej nazwać poważną/naukową hipotezą) i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Ale nastukałem tyle tych głupich literek, po to żeby pokazać, jak być może w przyszłości, będzie to można naukowo (empirycznie) sprawdzić (czy raczej przynajmniej przybliżyć do prawdy). Pierdy psychoanalityków opierają się w zasadzie na czystym aprioryzmie i założeniach, za przeproszeniem z d*py wziętych. Są to w zasadzie konstrukty czysto abstrakcyjne i problemy z ich falsyfikacją nie polegają na ograniczeniach natury technicznej, ale na tym, że choćbyśmy dysponowali niewiadomo jak złożoną aparaturą, po prostu nijak nie da się empirycznie dowieść ich prawdziwości/fałszywości (na tej samej zasadzie jak nie da się "udowodnić" istnienia/nieistnienia Bozi/Garbatych Aniołków).