21 Paź 2013, Pon 13:20, PID: 367870
Cytat:Pod warunkiem, zę nie dostanie toksycznej matki fobika albo matki kochającej jak forumowiczka Alicja...
Nie chciałam pisać tego wprost, bo jednak cenię sobie prywatność, ale cóż- napiszę. Ja się nie zabezpieczam, bo 90% to za mało. 99% to też za mało. Ja nie uprawiam seksu. Zatem nie ryzykuję- moje dziecko nie ma szans powstać nawet teoretycznie.
Jeśli kiedyś uda mi się doprowadzić moje ciało do porządku, a przynajmniej do normalności, to może dopuszczę ewentualność seksu z Mężem, ale - po podwiązaniu jajowodów. Myślę, że prawdziwe i głębokie przekonania poznaje się po radykalnych środkach. (Np. dziewczyna twierdząca że "nie chce mieć dzieci" ale nie chcąca się podwiązać z innych przyczyn niż obawa o własne komplikacje zdrowotne tak naprawdę nie jest pewna w 100% że tak do końca nie chce rozmnażania- nie odważy się na nieodwracalność, nie odważy się na zamknięcie sobie furtki).
U mnie fobia jest problemem wtórnym. Pierwotnym, który go wywarł, jest tragizm ciała. Jestem brzydka i łysieję (to ani nie żart ani nie hiperbola). Ciąża jeszcze bardziej osłabiłaby mi włosy i oczy (-3 oraz duży astygmatyzm). A jakie byłoby moje dziecko? Piękne? Gęstowłose?
Wcale nie twierdzę, że nie jestem egoistką, jestem! I lubię to. Natomiast nikomu nie życzę życia w takim ciele w jakim ja znoszę udręki- miałabym kopiować dla jakiejś niewinnej Duszy to obleśne więzienie?!!!
No właśnie. Zresztą teraz te całe problemy związkowo-dzieciowe wydają mi się taaaaakie odległe... choćbym chciała, prawda jest taka, że mnie nikt by nie chciał . Musiałabym najpierw uzbierać na skorzystanie z banku spermy albo upić kolegę, i to srogo.