12 Paź 2013, Sob 17:24, PID: 366983
A widzisz, czyli o to chodziło ci z tym wygodnictwem...
Nie no, właściwie ty nie, stap wpadł tu z jakimś urażonym optymizmem. Ja nawet jak zauważyłeś spodziewałem się większego po tobie tyle ze potem zacząłeś jednak o nadrabianiu i doganianiu...
No właśnie, o nadrabianiu straconego czasu to jednak pisałeś. Cóż, nadrobić w znaczeniu "dostać to samo, co maja inni"? Do tego też nie jestem przekonany, na pewno nie dane jest większości co bardziej popranych z nas to, co inni mają emocjonalnie, materialnie - to już zależy. Ale nadrabianie kojarzy mi się nieco inaczej...
A i samo doganianie jest dla mnie zbytnim uproszczeniem, zresztą, skoro zgadzamy się co do ochłapów, to po co pisać takie rzeczy, zę kogoś dogonimy?
Z ochłapami to problem jest chyba taki, zę nazywamy je po imieniu, zamiast skutecznie się oszukiwać...
No ale jeśli już gonimy, to kto jest "resztą"? Mietek żul? Kryśka bita przez męża? Pani Halinka z mięsnego z synem w technikum? Kasia - młoda mam z naprzeciwka ze słodkim bobasem, pracująca w jako doradca podatkowy i jej mąż inżynier? Janusz z tego 100 m mieszkania z nowym samochodem z salonu - wzięty adwokat? A może ten słynny architekt rozbijający sie po mieście nowym Astonem i jego dziewczyna, pani ordynator z wojewódzkiego i tego prywatnego gabinetu w centrum?
Rozumiem że odrzucamy skrajności - czy brakuje nam w istocie tak niewiele do normalnych ludzi?
Nie wiem, czy w ogóle dogonienie kogokolwiek jest możliwe dla większości. Cóż, na pewno nie w dobrym stylu, tylko potykając się o ochłapy...
Nie no, właściwie ty nie, stap wpadł tu z jakimś urażonym optymizmem. Ja nawet jak zauważyłeś spodziewałem się większego po tobie tyle ze potem zacząłeś jednak o nadrabianiu i doganianiu...
No właśnie, o nadrabianiu straconego czasu to jednak pisałeś. Cóż, nadrobić w znaczeniu "dostać to samo, co maja inni"? Do tego też nie jestem przekonany, na pewno nie dane jest większości co bardziej popranych z nas to, co inni mają emocjonalnie, materialnie - to już zależy. Ale nadrabianie kojarzy mi się nieco inaczej...
A i samo doganianie jest dla mnie zbytnim uproszczeniem, zresztą, skoro zgadzamy się co do ochłapów, to po co pisać takie rzeczy, zę kogoś dogonimy?
Z ochłapami to problem jest chyba taki, zę nazywamy je po imieniu, zamiast skutecznie się oszukiwać...
No ale jeśli już gonimy, to kto jest "resztą"? Mietek żul? Kryśka bita przez męża? Pani Halinka z mięsnego z synem w technikum? Kasia - młoda mam z naprzeciwka ze słodkim bobasem, pracująca w jako doradca podatkowy i jej mąż inżynier? Janusz z tego 100 m mieszkania z nowym samochodem z salonu - wzięty adwokat? A może ten słynny architekt rozbijający sie po mieście nowym Astonem i jego dziewczyna, pani ordynator z wojewódzkiego i tego prywatnego gabinetu w centrum?
Rozumiem że odrzucamy skrajności - czy brakuje nam w istocie tak niewiele do normalnych ludzi?
Nie wiem, czy w ogóle dogonienie kogokolwiek jest możliwe dla większości. Cóż, na pewno nie w dobrym stylu, tylko potykając się o ochłapy...