30 Lip 2012, Pon 0:02, PID: 310784
Pobyt w szpitalu przynajmniej u z perspektywy mojej psychikinależy do takich kontaktów formalnych z ludźmi czyli jestem gdzieś na chwilę , rozmowy dotyczą spraw oficjalnych czyli z lekarzami odnosnie badań i danego schorzenia a współpacjenci hmm tutaj raczej brak checi do rozmowy nie będzie niczym dziwnym bi można to usprawiedliwić po prostu samym pobytem szpitalu a ono wpędza ludzi w apatie.Też kilka lat temu byłam w szpitalu i nie było to trudne ze względu na fobie tam sa inne warunki każdy mysli tam o sprawach nadrzędnych nikt sie nie zastanawia tam dlaczego ktoś milczy.Co więcej myślę że w takim miejscu choroby jednoczą to taki uniwersalny temat i wydaje mi sie ze bezpieczny.Jednak zaciekawiło mnie stwierdzenie o tym że wytrenowałeś zachowania społeczne do tego stopnia ze nie stanowią na dzień dzisiejszy większego problemu..Ja w sumie podchodzę do tego w [podobny sposób że tylko praktyka i konfrontacja ze źródłem stresu moze uodpornić znieczulić trochę . Nie wiem czy będzie to miało wpływ na osłabniecie strachu tego nadrzędnego .Bo o ile można sie znieczulic na pewne sytuacje to mysle ze na samo pozbycie sie fobii i zrodla tego strachu potrzebna jest całkowita zmiana myślenia.O ile jestem w stanie uwierzyć że praca nad sobą można zmienić pewne zachowania w sobie powtarzając je tyle razy aby weszły w nawyk ..ale na to że to zmieni fobika w osobę otwartą juz nie do końca.Pewne reakcje które można nauczyć sie tłumić ale fobik chyba zostanie mentalnym fobikiem..Bardzo bym chciała wierzyć ze jest inaczej ale jestem realistką..w każdym razie jestem ciekawa w jaki sposób udało ci sie przełamać pewne schematy zachowań tylko powtórkami ich ? czy może doszło coś więcej?