19 Cze 2017, Pon 20:31, PID: 705069
Mój pierwszy "prawdziwy" pocałunek miał miejsce całkiem niedawno.
Znajomy namówił mnie na piwko w pubie. O dziwo, czułam się dobrze, nie było ludzi, tylko z dwie - trzy osoby. Rozmawialiśmy, było całkiem nieźle. :-) Wyszliśmy przed pub na papierosa. Razem z nami wyszedł jeszcze jakiś mężczyzna. Zagadał do mnie. Miał na imię Grzegorz. Był przystojny, wysoki, nieźle zbudowany, ciemne włosy, biała koszulka, starszy ode mnie o jakieś 10 - jak nie więcej - lat. Rozmawialiśmy, prowadziłam z nim normalną rozmowę (fakt, nietrzeźwa, ale i w takim stanie mam często problem odzywać się do ludzi). Mój znajomy musiał wrócić do pubu, oddzwonić czy Bóg wie co. Grzegorz stwierdził, że jestem fajną dziewczyną, że mu się podobam. I to był ten moment. Spojrzał mi głęboko w oczy, przybliżył się do mnie swoim ciałem i zbliżył usta do moich ust. Sparaliżowało mnie. Po prostu, to nie było coś oczywistego dla mnie. Nie jestem nastolatką, która chodzi na randki, a tym bardziej się na nich całuje. Podobało mi się to bardzo. Nie było to zwykłe muśnięcie warg, spotkaliśmy się językami. To co wyprawiał w mojej buzi było niesamowite. Poczułam motylki w brzuchu. Był delikatny, subtelny, idealny. Skąd wiem? Bo niestety parę lat wcześniej dałam się namówić na randkę z moim rówieśnikiem. Rozmowa się nie kleiła, więc wsadził mi język do buzi. Było okropnie - za dużo siły, za dużo śliny, za głęboko język... Jednym słowem - miałam dość całowania na najbliższe lata. Jednak to, co przeżyłam dzięki Grzegorzowi.. Nigdy tego nie zapomnę. :-) :-@
Znajomy namówił mnie na piwko w pubie. O dziwo, czułam się dobrze, nie było ludzi, tylko z dwie - trzy osoby. Rozmawialiśmy, było całkiem nieźle. :-) Wyszliśmy przed pub na papierosa. Razem z nami wyszedł jeszcze jakiś mężczyzna. Zagadał do mnie. Miał na imię Grzegorz. Był przystojny, wysoki, nieźle zbudowany, ciemne włosy, biała koszulka, starszy ode mnie o jakieś 10 - jak nie więcej - lat. Rozmawialiśmy, prowadziłam z nim normalną rozmowę (fakt, nietrzeźwa, ale i w takim stanie mam często problem odzywać się do ludzi). Mój znajomy musiał wrócić do pubu, oddzwonić czy Bóg wie co. Grzegorz stwierdził, że jestem fajną dziewczyną, że mu się podobam. I to był ten moment. Spojrzał mi głęboko w oczy, przybliżył się do mnie swoim ciałem i zbliżył usta do moich ust. Sparaliżowało mnie. Po prostu, to nie było coś oczywistego dla mnie. Nie jestem nastolatką, która chodzi na randki, a tym bardziej się na nich całuje. Podobało mi się to bardzo. Nie było to zwykłe muśnięcie warg, spotkaliśmy się językami. To co wyprawiał w mojej buzi było niesamowite. Poczułam motylki w brzuchu. Był delikatny, subtelny, idealny. Skąd wiem? Bo niestety parę lat wcześniej dałam się namówić na randkę z moim rówieśnikiem. Rozmowa się nie kleiła, więc wsadził mi język do buzi. Było okropnie - za dużo siły, za dużo śliny, za głęboko język... Jednym słowem - miałam dość całowania na najbliższe lata. Jednak to, co przeżyłam dzięki Grzegorzowi.. Nigdy tego nie zapomnę. :-) :-@