15 Kwi 2012, Nie 14:58, PID: 298561
hmm, dobre pytanie, co robię poza praca.
i musze sie przyznać szczerze - nic. jeśli chodzi o pomysł jak można kogos poznać to mam pustkę w głowie, nie potrafie nic wymyślić. im wiecej myślę, tym bardziej sie frustruję, że nie ma żadnej możliwości. prubuje trochę na różnych forach czy kilku stronach, ale kończy się to źle, nie mam cierpliwości, po próbach i odrzuceniach mam ochotę rozszarpać te dziewczyny, za to że sa dla mnie tak chłodne.
gdybym kogos znał, to łatwiej byłoby się znaleźć gdziekolwiek, bo iść do klubu czy na impreze sam nie potrafię. gdybym mógł pójść z kimś, to może poznawałbym koleżanki i kolegów koleżanek, którzy maja znajomych itd itd. błędne koło, bo nikogo nie znam. nie mam nawet jak zaczać. nie umiem iść na imprezę. nie wiem co bym tam robił. pewnie pusto się gapił i stał pod ściana samotnie, z nikim zaczać rozmowę. dziewczyny sa niechętne aby porozmawiać z kimś obcym. jedna mi nawet powiedziała, że jeśli podchodze do obcej osoby i mówię że chce pogadać to muszę być chyba chory psychicznie. tak nie buduje się znajomości. i pewnie ma rację.
żyję w małej klatce, małej miejscowości, bez kontaktów, mały zamknięty swiat. nijak wyjścia ani pomocnej dłoni żeby z tej studni się wygrzebać. tu nie ma klubu zainteresowań, kursów czy jakichś spotkań. wszyscy raczej patrza na kogoś samotnego jak na kosmitę, dziwaka albo wariata. i trzymaja się swoich znajomych jak w zaklętym kręgu nikogo nie wpuszczajac z zewnatrz.
i w ogole to dziękuję za zainteresowanie, Luna. przecież jestem tylko kolejnym co się pcha do koryta, nikim wiecej. nie dla wszystkich starczy. może każda kobieta chce się czuc wyjatkowa. nie będzie poświecała czasu komuś zwykłemu jak ja.
i musze sie przyznać szczerze - nic. jeśli chodzi o pomysł jak można kogos poznać to mam pustkę w głowie, nie potrafie nic wymyślić. im wiecej myślę, tym bardziej sie frustruję, że nie ma żadnej możliwości. prubuje trochę na różnych forach czy kilku stronach, ale kończy się to źle, nie mam cierpliwości, po próbach i odrzuceniach mam ochotę rozszarpać te dziewczyny, za to że sa dla mnie tak chłodne.
gdybym kogos znał, to łatwiej byłoby się znaleźć gdziekolwiek, bo iść do klubu czy na impreze sam nie potrafię. gdybym mógł pójść z kimś, to może poznawałbym koleżanki i kolegów koleżanek, którzy maja znajomych itd itd. błędne koło, bo nikogo nie znam. nie mam nawet jak zaczać. nie umiem iść na imprezę. nie wiem co bym tam robił. pewnie pusto się gapił i stał pod ściana samotnie, z nikim zaczać rozmowę. dziewczyny sa niechętne aby porozmawiać z kimś obcym. jedna mi nawet powiedziała, że jeśli podchodze do obcej osoby i mówię że chce pogadać to muszę być chyba chory psychicznie. tak nie buduje się znajomości. i pewnie ma rację.
żyję w małej klatce, małej miejscowości, bez kontaktów, mały zamknięty swiat. nijak wyjścia ani pomocnej dłoni żeby z tej studni się wygrzebać. tu nie ma klubu zainteresowań, kursów czy jakichś spotkań. wszyscy raczej patrza na kogoś samotnego jak na kosmitę, dziwaka albo wariata. i trzymaja się swoich znajomych jak w zaklętym kręgu nikogo nie wpuszczajac z zewnatrz.
i w ogole to dziękuję za zainteresowanie, Luna. przecież jestem tylko kolejnym co się pcha do koryta, nikim wiecej. nie dla wszystkich starczy. może każda kobieta chce się czuc wyjatkowa. nie będzie poświecała czasu komuś zwykłemu jak ja.