22 Sty 2018, Pon 15:36, PID: 727067
Od zawsze mało mówię. Chociaż dla mnie to "mało" to tyle ile mi wystarczy, a tylko dla tych gadatliwych jest za mało, więc to raczej kwestia punktu widzenia. Mnie małomówność nie przeszkadza. Ma swoje plusy, są jednak momenty, gdy bywa uciążliwa, ale to raczej przez ludzi, którzy błędnie ją interpretują.
W pracy i w innych sytuacjach z obcymi ludźmi, jeśli trzeba z kimś pogadać to szybko i konkretnie, aby załatwić sprawę i mieć to z głowy. Nie lubię gdy jacyś ludzie mnie zaczepiają i zbiera im się na pogawędki. Staram się jak najszybciej zakończyć rozmowę.
Co do znajomości to ta małomówność mi się tak rozrasta i potrafię się bardzo źle czuć z tym, że za dużo powiem. Taki dyskomfort. I w sumie mam problem z tym ile mogę powiedzieć. Chcę wszystko w sobie dusić, ponieważ gdzieś tam po drodze nazbierało się różnych doświadczeń, które skutecznie uciszają. Zdarzyło mi się słyszeć, że tworzę wielki dystans. Dla mnie jest to wygodne, bezpieczne i dobrze się z tym czuję, ponieważ wszystko powinno sobie płynąć własnym tempem, w tym również zawieranie znajomości. Taka potrzeba czasu.
W pracy i w innych sytuacjach z obcymi ludźmi, jeśli trzeba z kimś pogadać to szybko i konkretnie, aby załatwić sprawę i mieć to z głowy. Nie lubię gdy jacyś ludzie mnie zaczepiają i zbiera im się na pogawędki. Staram się jak najszybciej zakończyć rozmowę.
Co do znajomości to ta małomówność mi się tak rozrasta i potrafię się bardzo źle czuć z tym, że za dużo powiem. Taki dyskomfort. I w sumie mam problem z tym ile mogę powiedzieć. Chcę wszystko w sobie dusić, ponieważ gdzieś tam po drodze nazbierało się różnych doświadczeń, które skutecznie uciszają. Zdarzyło mi się słyszeć, że tworzę wielki dystans. Dla mnie jest to wygodne, bezpieczne i dobrze się z tym czuję, ponieważ wszystko powinno sobie płynąć własnym tempem, w tym również zawieranie znajomości. Taka potrzeba czasu.