20 Lis 2014, Czw 20:47, PID: 421908
Przepraszam że nie odpisałem nic wcześniej na wasze odpowiedzi. Co do tamtych dolegliwości nie występują teraz tak często, nie przeszkadza mi to już tak bardzo. Może dlatego że poszedłem do szkoły w której uczę się rzeczy które mnie interesują.
Teraz za mam inne problemy. Otóż mam chyba jakąś fobie, nerwice, która w ostatnim czasie się nasiliła. Boje się chodzić tam gdzie jest dużo ludzi, do szkoły, kościoła. Czuje na sobie wzrok ludzi, przejmuje się takimi rzeczami jak jak mam ułożone ręce, gdzie się patrze. Właśnie gdy ide chodnikiem i ktoś mija mnie z przeciwka to myślę nad tym czy ruszać rękami czy nie, czy sie bujać czy iść prosto, czy patrzeć na chodnik czy w przód, i wtedy najczęściej jeszcze się potknę o chodnik od tego stresu .
Miałem raz taką sytuację że musiałem czytać w kościele przy setce/ach ludzi (wtedy jeszcze myślałem tylko że po prostu stresuje sie bardziej niz inni), serce mi waliło, musiałem wyjść do ambony, cały czas myślałem o tym że się potknę, zaczepie i że wszyscy będą sie ze mnie śmiać, szedłem sztywno, nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem gdzie się patrzeć, gdy czytałem ścisnąłem ranty drewnianej ambony tak bardzo że potem miałem odciski na palcach. Na szczęście dałem rade i chociaż mój lęk był bardzo widoczny nie zrobiłem nic głupiego, nikt się nie śmiał i wtedy przyrzekłem sobie że już nigdy przed tyloma ludźmi nie wystąpie.
Często tak robie że albo szybko ruszam palcami u nóg, bawię się długopisem w taki nienaturalny sposób, albo ściskam coś z całej siły.
W sklepie czasem nie mam odwagi odpowiedzieć dziękuje, a chce być miły więc jak już sie odważe to odmrukne coś pod nosem że sam nie słysze a chciałbym mieć odwage tak mówić głośno do obcych.
Dzisiaj mieliśmy lekcje w dwie klasy i siedziałem z dziewczyną, której nie znałem, zamieniłem z nią 2 słowa, tak dla przełamania bariery. Czasem mam z tym problem a czasem nie zależy czy mam co powiedzieć. A potem przez całą lekcje nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, gdzie trzymać ręce, gdzie sie patrzeć, jak siedzieć. To musi być strasznie widoczne, że sie boje, nie wiem co ludzie o tym myślą. W szkole mam tak bardzo często, tu mi najbardziej przeszkadza. Od jakiegoś czasu mam też czasem tiki głową i miałem taką kroste na policzku i jak z kimś rozmawiałem to ręką tak jakby zakrywałem tą kroste, krosty już nie ma a nawyk został. Do dziewczyn szczególnie tych ładnych też się boje coś powiedzieć.
Ogólnie przeszkadza mi to wszędzie gdzie jest więcej ludzi(w szkole bardzo) albo jak rozmawiam z kimś ważnym lub obcym. Mam tak od jakiegoś roku, teraz to sie nasiliło. Kiedyś poprostu byłem nieśmiały w większej grupie, teraz swobodnie czuje sie tylko w śród najbliższej rodziny i przyjaciół. Kiedyś dawno temu na początku podstawówki było dokłanie odwrotnie, wszędzie byłem pierwszy, śmiały. I dlatego teraz jeszcze bardziej mi to przeszkadza. A co do witamin to brałem witaminy przez miesiąc takie wszystko po 100% zapotrzebowania i nie czułem żadnej różnicy.
Napisałem w tym wątku, ponieważ jest tu jeszcze mój wcześniejszy post pisany z innych przyczyn i może to ze sobą jakoś współgra, chociaż tak jak pisałem wcześniej, teraz małokiedy jestem taki otępiony, a głupawki też raczej nie mam. Nie mam jeszcze 18 lat, i nie chce żeby moja rodzina wiedziała że mam takie problemy więc wizyta u lekarza w najbliższym czasie nie wchodzi w gre. Mój kolega miał lęk przed szkołą czy jakoś tak, myślałem że też to mam ale teraz mam to wszędzie, pozatym on mdlał w szkole a ja wręcz przeciwnie czasem chciałbym zemdleć i iść gdzieś żeby ludzie się już na mnie nie patrzyli. Proszę poradźcie co to może być i jak sobie z tym poradzić.
Pozdrawiam
Teraz za mam inne problemy. Otóż mam chyba jakąś fobie, nerwice, która w ostatnim czasie się nasiliła. Boje się chodzić tam gdzie jest dużo ludzi, do szkoły, kościoła. Czuje na sobie wzrok ludzi, przejmuje się takimi rzeczami jak jak mam ułożone ręce, gdzie się patrze. Właśnie gdy ide chodnikiem i ktoś mija mnie z przeciwka to myślę nad tym czy ruszać rękami czy nie, czy sie bujać czy iść prosto, czy patrzeć na chodnik czy w przód, i wtedy najczęściej jeszcze się potknę o chodnik od tego stresu .
Miałem raz taką sytuację że musiałem czytać w kościele przy setce/ach ludzi (wtedy jeszcze myślałem tylko że po prostu stresuje sie bardziej niz inni), serce mi waliło, musiałem wyjść do ambony, cały czas myślałem o tym że się potknę, zaczepie i że wszyscy będą sie ze mnie śmiać, szedłem sztywno, nie wiedziałem co robić. Nie wiedziałem gdzie się patrzeć, gdy czytałem ścisnąłem ranty drewnianej ambony tak bardzo że potem miałem odciski na palcach. Na szczęście dałem rade i chociaż mój lęk był bardzo widoczny nie zrobiłem nic głupiego, nikt się nie śmiał i wtedy przyrzekłem sobie że już nigdy przed tyloma ludźmi nie wystąpie.
Często tak robie że albo szybko ruszam palcami u nóg, bawię się długopisem w taki nienaturalny sposób, albo ściskam coś z całej siły.
W sklepie czasem nie mam odwagi odpowiedzieć dziękuje, a chce być miły więc jak już sie odważe to odmrukne coś pod nosem że sam nie słysze a chciałbym mieć odwage tak mówić głośno do obcych.
Dzisiaj mieliśmy lekcje w dwie klasy i siedziałem z dziewczyną, której nie znałem, zamieniłem z nią 2 słowa, tak dla przełamania bariery. Czasem mam z tym problem a czasem nie zależy czy mam co powiedzieć. A potem przez całą lekcje nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, gdzie trzymać ręce, gdzie sie patrzeć, jak siedzieć. To musi być strasznie widoczne, że sie boje, nie wiem co ludzie o tym myślą. W szkole mam tak bardzo często, tu mi najbardziej przeszkadza. Od jakiegoś czasu mam też czasem tiki głową i miałem taką kroste na policzku i jak z kimś rozmawiałem to ręką tak jakby zakrywałem tą kroste, krosty już nie ma a nawyk został. Do dziewczyn szczególnie tych ładnych też się boje coś powiedzieć.
Ogólnie przeszkadza mi to wszędzie gdzie jest więcej ludzi(w szkole bardzo) albo jak rozmawiam z kimś ważnym lub obcym. Mam tak od jakiegoś roku, teraz to sie nasiliło. Kiedyś poprostu byłem nieśmiały w większej grupie, teraz swobodnie czuje sie tylko w śród najbliższej rodziny i przyjaciół. Kiedyś dawno temu na początku podstawówki było dokłanie odwrotnie, wszędzie byłem pierwszy, śmiały. I dlatego teraz jeszcze bardziej mi to przeszkadza. A co do witamin to brałem witaminy przez miesiąc takie wszystko po 100% zapotrzebowania i nie czułem żadnej różnicy.
Napisałem w tym wątku, ponieważ jest tu jeszcze mój wcześniejszy post pisany z innych przyczyn i może to ze sobą jakoś współgra, chociaż tak jak pisałem wcześniej, teraz małokiedy jestem taki otępiony, a głupawki też raczej nie mam. Nie mam jeszcze 18 lat, i nie chce żeby moja rodzina wiedziała że mam takie problemy więc wizyta u lekarza w najbliższym czasie nie wchodzi w gre. Mój kolega miał lęk przed szkołą czy jakoś tak, myślałem że też to mam ale teraz mam to wszędzie, pozatym on mdlał w szkole a ja wręcz przeciwnie czasem chciałbym zemdleć i iść gdzieś żeby ludzie się już na mnie nie patrzyli. Proszę poradźcie co to może być i jak sobie z tym poradzić.
Pozdrawiam