29 Sty 2018, Pon 0:54, PID: 728087
Z tymi wadami to chodziło mi o negatywne nawyki albo przekonania na swój temat które są destrukcyjne dla ciebie albo otoczenia a ty to akceptujesz bo się przyzwyczaiłeś, albo bo ktoś robi za zawór bezpieczeństwa i cię ciągle odciąża. Ja uważam że w związku chodzi o wzajemne doskonalenie się. Mój były miał straszny problem z decyzyjnością i nie wiązało się to z wycofaniem społecznym, był ekstrawertykiem i duszą towarzystwa.
Ja zupełnie nie jestem typem kogoś kto chce przewodzić w związku. Najpierw subtelnie starałam się mu pomagać podjąć decyzje, bo wiecie strach że męska duma itd
Skończyło się tak że sama szukałam mu pracy, wspólnego mieszkania, plany na weekend i rozwiązywałam każdy problem łącznie z wyborem jego ciuchów, asystowaniem mu u fryzjera i płaceniem rachunków bo biedny misio nie może się zdecydować jaką pracę wybrać na stałe... on zadowolony. Może gdybym była dziewczynką która się bawiła lalkami to by mnie bawiło mieć teraz taką dużą wersję. Powodów do zerwania było więcej, ostatecznie po ciężkich bojach udało mi się od niego uwolnić.
Na do widzenia usłyszałam od jego matki, że facetem to się trzeba opiekować, bo to takie duże dziecko a tak w ogóle to ja się powinnam przeprowadzić a nie on. Załamka, zwłaszcza jak jeszcze jest się emocjonalnie przywiązanym.
Gdybym widziała, ze chce przejąć inicjatywę, to pewnie by to dłużej trwało ale też nie wiem czy zakończyłoby się sukcesem.
Ja zupełnie nie jestem typem kogoś kto chce przewodzić w związku. Najpierw subtelnie starałam się mu pomagać podjąć decyzje, bo wiecie strach że męska duma itd
Skończyło się tak że sama szukałam mu pracy, wspólnego mieszkania, plany na weekend i rozwiązywałam każdy problem łącznie z wyborem jego ciuchów, asystowaniem mu u fryzjera i płaceniem rachunków bo biedny misio nie może się zdecydować jaką pracę wybrać na stałe... on zadowolony. Może gdybym była dziewczynką która się bawiła lalkami to by mnie bawiło mieć teraz taką dużą wersję. Powodów do zerwania było więcej, ostatecznie po ciężkich bojach udało mi się od niego uwolnić.
Na do widzenia usłyszałam od jego matki, że facetem to się trzeba opiekować, bo to takie duże dziecko a tak w ogóle to ja się powinnam przeprowadzić a nie on. Załamka, zwłaszcza jak jeszcze jest się emocjonalnie przywiązanym.
Gdybym widziała, ze chce przejąć inicjatywę, to pewnie by to dłużej trwało ale też nie wiem czy zakończyłoby się sukcesem.