21 Sie 2012, Wto 15:50, PID: 313277
Cytat:"coz, jesli pisze za ostro, to nieprzejemne 'zakochiwanie sie bezmozgowo' zmienmy na 'niedojrzale'. a zgryzliwosc to juz moj bagaz, z ktorym tez bede musial sobie poradzic. przepraszam jesli cos co napisalem dotknelo cie bolesnie. "
nie, nie mnie to dotyka, ale jest błedem i ogólnie barierą w komunikacji, ktrej chyba chcesz się nauczyć?
Cytat:co do apelu o to by 'kazdy pozwolil sobie na mlodziencze zauroczenie' (rozumiem, ze zwracasz sie do kazdego, czyli do 30-latkow rowniez, a nie tylko uzytkownikow w wieku 15-tu lat, jesli uwazasz ze wkladam ci jakies slowa w usta, to precyzuj co masz na mysli) nadal uwazam za pozbawiony sensu, albo nawet szkodliwy. dzieciece zakochanie wynika jedynie z niedojrzalosci, tych ktorzy sie zakochuja, a nie, ze to jakis szczegolnie piekne i istotne przezycie, ktore jest do czegos niezbedne. no chyba, ze do uczenia sie na bledach.uczenie się na błędach jest ważne. W ogóle w życiu młodego człowieka popełnainie błędów jest ważne.
Cóż, nie mam zamiaru zmieniac Twojego zdania, a swoje zachowuję - każdemu bym życzyła poddania się zakochaniu i pięknych, niezapomnianych chwil
Cytat:tak jak wspomnialem, ta niedojrzala (czy neurotyczna) milosc rozni sie od tej dojrzalej chocby poziomem samoswiadomosci. mimo iz uczucie zalewa (czy pozbawia zdrowych zmyslow - jak dowodza badania) to dojrzalszy czlowiek, wiedzac o tym, probuje konfrontowac swoje uczucia z rzeczywistoscia.
Ty utożsamiasz miłość z zakochaniem, a ja nie. Miłośc jest potem, to przywiązanie i świadome bycie ze sobą, ja przez zakochanie rozumiem zauroczenie i chemiczne reakcje w mózgu, bla bla, wiesz o co chodzi. Rozgraniczam to dlatego, że zauroczenie zawsze mija. A to co jest potem - to może być miłośc, albo może nie być nic
mam tendencje do nadmiernej kontroli siebie i jest to jeden z moich problemów, które podaję terapii. Uważam, że są sytuacje, gdzie można nieco wyciszyć myślenie i przełączyć się na czucie - po prostu.
POdczas zakochania ma się chwilę na toi, żeby poznać osobę. Wiadomo, że nie pozna się wszystkich jej cech (wiele negatywnyuch pozostanie ukrytych). Mamy czas na to żeby zobaczyć, czy ten człowiek jest dobry czy zły dla nas. Jak się czujemy w kontakcie z nim. Jeżeli wszystko jest w porządku to nie widzę powodu by nie poddać się zauroczeniu, nie pójśc "na całość" i nie spróbować być razem.
Kiedy człowiek się zauroczy w kimś i będzie czekał pół roku żeby tą osobę poznać zanim spróbuje z nią żyć i się cieszyć to zauroczenie osłabnie, bo taką już ma naturę. I nici z przeżycia czegos fascynującego.
Jasne, że trzeba znalezc równowagę między rozsądkiem a emocjami.
ale ciągle mam wrażenie, że za dużo tego rozsądku pakujesz w zauroczenie. Odbierasz sobie szansę na spontaniczność i uniesienie, zastanawiając się nad absolutnie każdym krokiem. Czasem trzeba tylko czuć, a nie myśleć.