21 Sie 2012, Wto 12:34, PID: 313234
Cytat:zgadzam się.naprawde straszysz tym co piszesz. co ma myslenie do zakochania? czy uzywanie mozgu uniemozliwia zakochanie? to jest bardzo dziwne, co tutaj tworzysz: taka dziwaczna konstrukcje, gdzie po jednej stronie jest milosc, a po drugiej rozum; woda - ogien; pieklo - niebo i tak dalej; dwie wykluczajace sie rzeczy. co za bzdura
Poza tym,,, z zakochaniem jest tak, że warto mu się poddać, nie myśląc za wiele, chociaż raz w życiu. miło się to wspomina. Można wiele stracić, ale i wiele zyskać. Czasem warto w życiu zaryzykować i przezyc wielkie szczęście, choćby miało trwac miesiąc.
Poddanie się zakochaniu to najpiękniejsze chwile jakie mnie spotkały w życiu. I nie żałuję, mimo iż potem bywało różnie - czasem dośc tragicznie. Ale przeżyłam swoje już wiem.
Moment zakochania to nie jest dobry czas na zastanawianie się. Trzeba się zastanowić jak już się przeżyje coś pieknego
i chyba jedyne o czym trzeba pamiętać zawsze to antykoncepcja, coby nie było tego samotnego macierzyństwa o którym piszesz, Blank
jakbys nieswiadomie zakochala sie w seryjnym gwalcicielu i bys sie dowiedziala o jego 'hobby', to rozum bardzo szybko by tutaj zadzialal i bys sie ekspresowo odkochala. no ale jako rasowa neurotyczka, to zgaduje ze masz duza tolerancje dla 'patola' innego rodzaju.
zastanawia mnie jaki tam sobie dialog w glowie prowadzila ta kobieta z twojej rodziny. przypuszczam: 'facet jest egoista, no ale..' - '...nie moze mnie skrzywidzic, poniewaz bardzo go kocham!' albo: '...na pewno sie zmieni, bo sie kochamy!' czy : '...jego cechy przydadza sie, by lepiej zadbac o rodzine, a wiem, ze nigdy nie bedzie chcial mi zaszkodzic, poniewaz bardzo go kocham!' lub, cichutko, tak ze sama pewnie by siebie nie uslyszala: '...tak naprawde, to tesknie za toksem z domu..' albo jeszcze: '..." - czyli pustka, no bo przeciez jak sie kocha, to sie nie mysli i to samo w sobie jest piekne.. gdy wlasnie nie trzeba myslec i mozna cofnac sie rozwojowo do okresu plodowego, gdzie jest tylko milosc, zero myslenia i konsekwencji, no bo przeciez z brzucha matczynego za cholere sie nie wypadnie.
no dobra, jako ze ten zwiazek funkcjonuje dobrze, to przyjmuje do wiadomosci, ze w tym wypadku, to byla bardziej swiadoma decyzja..
i wiem, wiem, strasznie 'barwne' te moje pomysly, ale trudno sie powstrzymac, by nie uzyc tej sytuacji jako przykladu na neurotycznosc w rozumowaniu.
anyway,
zebym chociaz jakies swoje madrosci zyciowe sprzedawal, a ja po prostu powtarzam, to co z zalem mowia wasze starsze o 10-20 lat kolezanki.
czas na zauroczanie sie bezmozgowo jest w gimnazium, liceum, gdy nie mysli sie o niczym powaznym. no ale tak jak trzeba bylo zrezygnowac z wiary w swietego mikolaja, tak i trzeba z braku mozgu.
i tutaj prezerwatywy moga okazac sie niekoniecznie 'skuteczne', bo to nie zawsze byly wpadki. czasem dziecko pojawialo sie po kilku latach malzenstwa - wiec mozna by sie spodziewac, ze ci ludzie, naprawde przemysleli swoja decyzje (no moze problem polegal na tym, ze tak naprawde malo sie znali..)
ale teraz powiem cos na oslode (w koncu). zakochiwanie sie z udzialem mozgu (a wiec autentycznie, a nie wyobrazeniach i fantazjach) jest o wiele bardziej wartosciowe i pieknie niz zwykle 'neurotyczne zauroczenie', bo posiada ten sam skladnik: silne uczucie czy troche szalenstwa, ale jest wzbogacone o dojrzalosc - ktorej wszystkim tutaj (lacznie z soba) zycze.