20 Sie 2012, Pon 22:36, PID: 313169
Cytat:tak mnie naszła refleksja, że mam duży problem ze wszystkim co negatywne. To znaczy - wszystko u mnie jest na NIE. Rozsądek muszę nazwać lekką nieufnością, a działanie któro z góry jest skazane na sukces ale jest trudne nazywam mniejszym złem.no ciekawe. zreszta, to jest wszystko dosc relatywne - zalezne od sytuacji. na przykladzie baru: inaczej mialaby sie twoja ufnosc, gdyby to byl klub, ktory ma opinie dobrego, gdzie spotykaja sie spokojni ludzie, a inaczej - w mejscowce dresiarzy. w drugim przypadku, nastawienie paranoiczne = kazdy chce dac mi po mordzie, nie wydaje sie byc takie zaskakujace.
I szczerze mówiąc - tak, pójście do dentysty też jest dla mnie mniejszym złem
w moim życiu nie ma dobra, zawsze jest mniejsze zło...
Cytat:a jeśli chodzi o przykład z egoistą to zgadzam się, że po co niepotrzebnie ryzykować, twierdzę tylko że istnieje możliwość, że egoista będzie mógł stworzyć związekjako ze sam wierze w swoje wyzdrowienie, to wierze, ze i wiekszosc ludzi mozna wyleczyc. jednak budzi moj sprzeciw, gdy ktos twierdzi, ze mozna kogos uzdrowic w sposob magiczny -tutaj- za pomoca milosci. byc moze sam fakt zakochania, bedzie dla egoisty katalizatorem -albo lepiej- punktem zwrotnym, ktory spowoduje chec zmiany pogladow, przewartosciowania tego co istotne i w rezultacie zmusi do -raczej dosc mozolnej- pracy nad zmiana osobowosci. ale bez zadnych cudownych ozdrowien niestety.
zreszta, tutaj nie bylo mowy o zadnym ozdrowieniu nawet. twoj egoista (moge tak nazywac twojego partnera? ) wyznaje nastepujacy system wartosci: 'jestem egoista (ale poza rodzina).'
ok, fajnie.
ale mozna by sie zastanowic jakie sa 'kryteria' tego, ze dana osoba uznawana jest za rodzine. przeciez nie bylas od zawsze w tym nawiasie. poznaliscie sie i dopiero po jakims czasie zostalas dopuszczona blizej. skoro byly jakies warunki, ktore musiala wasza relacja spelnic, zebys zostala uznana za kogos wystarczajaco bliskiego, to musza byc tez kryteria, ktore spowoduja, ze zostaniesz wzieta poza nawias. tutaj oczywiscie upraszczam i nie twierdze, ze twoj facet ma spisana na kartce dokladna instrukcje kiedy sie odkocha. jednak cos takiego istnieje w glowie u kazdego.
no wiec, gdzie lezy ta granica, ktorej przekroczenie spowoduje zmiane postawy wobec ciebie na egoistyczna? ile tego kurka od milosci trzeba 'przykrecic'?
takie pytania rodza sie w glowie i nie powiesz mi, ze przez 12 lat nigdy nie musialas sie z nimi konfrontowac. w waszym przypadku -jak mniemam- wszystko sie uklada. tylko -no wlasnie- po co pakowac sie w taka relacje i miec realny powod do obaw?