15 Gru 2011, Czw 19:25, PID: 283900
Sama walka już czyni cię wygranym. Nie wydaje mi się, abyś się poddał (choćby dlatego, że nam to napisałeś). Życie nie jest sprawiedliwie, to fakt. Na początku pisałeś, że możesz wszystko, nie musisz zważać na problemy innych, masz cel. To był dobry początek, ale źle go teraz interpretujesz (lub w tamtym czasie). Myśląc o nieszczęściach (również nie dotyczących ciebie) "nastrajasz" się na nie i doświadczasz czegoś przykrego. Opis twojego życia to płynięcie z prądem, za cel obrałeś sobie standardowe, ogólnie przyjęte normy. To nie jest twój cel. Niczyim celem nie jest coś takiego. Masz, lub kiedykolwiek przejawiałeś jakieś zainteresowania? Rozwijałeś je? Wiązałeś z nimi przyszłość?
Być może masz racje, że to życie dla samego życia (wnioskując tylko z tego opisu, bo nic więcej o tobie nie wiem), ale to oznacza tylko tyle, aby zacząć od nowa. Nie pasuje ci to - pierwszy powód. Na twój problem zapewne większość poleci ci psychologa, ja też, bo warto spróbować. Jeśli samemu jest ciężko sobie z czymś poradzić to pomoc może mieć nieopisane skutki. Nie ma sensu siedzieć i dać sobie spokój. Jeśli zależy ci na tym to już dobrze. Nawet jeśli nie widzi się od razu rozwiązania jakiejś sytuacji to nie znaczy, że jej nie ma. Nie wiem czy lubisz takie 'klimaty', ale mogę polecić na koniec książki typu "Transfering". Ja czytałam je niepewnie, ale po zagłębieniu się widzę, że ma to sens i faktycznie życiem kieruję ja, nikt inny. Może i człowiek ma gdzieś zapisany scenariusz życia, ale nie jest to zbyt szczegółowe, można go więc przeżyć na tyle sposobów ile jesteś w stanie sobie wyobrazić. No nic, mam nadzieję, że na takiej bezczynności nie pozostaniesz. Na forum znajdziesz osoby z podobnymi problemami, zachęcam do udzielania się w innych tematach - może coś pomocnego znajdziesz, a może to ty komuś pomożesz Pozdrawiam.
Być może masz racje, że to życie dla samego życia (wnioskując tylko z tego opisu, bo nic więcej o tobie nie wiem), ale to oznacza tylko tyle, aby zacząć od nowa. Nie pasuje ci to - pierwszy powód. Na twój problem zapewne większość poleci ci psychologa, ja też, bo warto spróbować. Jeśli samemu jest ciężko sobie z czymś poradzić to pomoc może mieć nieopisane skutki. Nie ma sensu siedzieć i dać sobie spokój. Jeśli zależy ci na tym to już dobrze. Nawet jeśli nie widzi się od razu rozwiązania jakiejś sytuacji to nie znaczy, że jej nie ma. Nie wiem czy lubisz takie 'klimaty', ale mogę polecić na koniec książki typu "Transfering". Ja czytałam je niepewnie, ale po zagłębieniu się widzę, że ma to sens i faktycznie życiem kieruję ja, nikt inny. Może i człowiek ma gdzieś zapisany scenariusz życia, ale nie jest to zbyt szczegółowe, można go więc przeżyć na tyle sposobów ile jesteś w stanie sobie wyobrazić. No nic, mam nadzieję, że na takiej bezczynności nie pozostaniesz. Na forum znajdziesz osoby z podobnymi problemami, zachęcam do udzielania się w innych tematach - może coś pomocnego znajdziesz, a może to ty komuś pomożesz Pozdrawiam.