30 Maj 2013, Czw 10:45, PID: 352798
Mój sukces to taki, że po raz pierwszy na wiosnę nie miałem nawrotu fobii społecznej (przynajmniej odkąd jest świadomość pewnych problemów czy tez raczej mechanizmów). W moim przypadku bywało różnie miałem lepsze, gorsze okresy częstsze nawroty fobii: zwłaszcza na wiosnę i jesień. A najbardziej popalić FS dawała właśnie na wiosnę. Rzecz jasna fobia nie znikła całkowicie, nadal odczuwałem drobny lęk w sytuacjach społecznych.
Już na jesień były pierwsze sygnały, że coś w tym temacie jest lepiej. Ale nie trąbiłem o sukcesie, bo zdarzały mi się czasami tzw. „chwile zapomnienia”, czyli powinienem odczuwać lęk w danej sytuacji, ale jakimś cudem się nie pojawiał. Dlatego dla pewności dana sytuacja musi się powtórzyć, żebym miał pewność, że jest lepiej.
Już na jesień były pierwsze sygnały, że coś w tym temacie jest lepiej. Ale nie trąbiłem o sukcesie, bo zdarzały mi się czasami tzw. „chwile zapomnienia”, czyli powinienem odczuwać lęk w danej sytuacji, ale jakimś cudem się nie pojawiał. Dlatego dla pewności dana sytuacja musi się powtórzyć, żebym miał pewność, że jest lepiej.