04 Gru 2011, Nie 0:37, PID: 281813
Hej.
To mój pierwszy post na tym forum, więc zacznę od tego na co ja cierpię, chociaż po wielu miesiącach wewnętrznych przemyśleń stwierdzam, że to nie do końca choroba. Mam problemy z nawiązywaniem kontaktów, jestem nieśmiały a w dodatku mam fobię przed czerwienieniem się, którą uważam za główny powód mojej nieśmiałości. Nie będę opowiadał tu mojej historii, bo nie jest ona w tym momencie mojego życia ważna i jeśli mogę Wam cokolwiek doradzić to zostawcie to za sobą, odpuście, wyrzućcie ze swoich głów. Wiem, to może i jest niemożliwe, ale powiedzcie mi, czy nie lepiej rzucić to w cholerę właśnie w tej chwili? Prawie zawsze trafiam w życiu na miłych ludzi, rzadko spotykałem się z agresją skierowaną w moim kierunku, może dlatego że często przyjmowałem pozycję "wycofanego". Najgorsze zawsze jest to, że otoczenie jest gotowe mnie "przyjąć", ale ja wolę nie przyjmować tego "zaproszenia", uznając że wystawię się na pośmiewisko i nie mając nic do zaoferowania. Na szczęście coś zaczyna się zmieniać, nie wiem dlaczego, ale coraz częściej czuję presję swojego wnętrza do działania, do zmieniania się. Jakie są tego efekty? A dokładnie takie, że zaczynam mieć swoje zdanie i potrafię je wyrazić (kiedyś to kończyło się na wymawianiu ich w swoich myślach), potrafię pójść spotkać się z ludźmi, których bardzo mało znam a o których myślę, że mnie nie lubią (co okazało się błędne), potrafię spokojnie przebywać wśród dużej grupy ludzi (kiedyś wiązało się to z ogromnym stresem) itd. Może to bardzo małe postępy, ale jeszcze rok temu nie uwierzyłbym, że jestem w stanie to zrobić. Ale przechodząc do tego co chciałem Wam przekazać. Los naszego życia jest w naszych rękach i to od nas zależy czy wybierzemy tą bardzo ciężką i nieprzewidywalną drogę zmian czy też zaszyjemy się w bezpiecznym miejscu i poczekamy sobie cierpliwie na ... no właśnie na co? Nie bójmy się świata, nie bójmy się odrzucenia, bo ono może spotkać każdego, nawet tego wydawałoby się dla nas idealnego człowieka. Przestańmy szukać kolejnych powodów do narzekań, znajdźmy w końcu te dobre strony naszego życia (i nie mów że ich nie masz!). Na koniec cytat, który stał się dla mnie bardzo cenną wskazówką: "20% naszego życia zależy od tego co nas spotkało, a 80% od tego, jakie podjęliśmy po tym decyzje". Tak więc wybieram tą cięższą drogę, drogę zmian i jestem gotowy bronić tej koncepcji na życie dla takich osób jak my, mam nadzieję, że Wy też pójdziecie ze mną tą właśnie ścieżką. Jestem gotowy do dyskusji i obrony!
Pozdrawiam Was ciepło
To mój pierwszy post na tym forum, więc zacznę od tego na co ja cierpię, chociaż po wielu miesiącach wewnętrznych przemyśleń stwierdzam, że to nie do końca choroba. Mam problemy z nawiązywaniem kontaktów, jestem nieśmiały a w dodatku mam fobię przed czerwienieniem się, którą uważam za główny powód mojej nieśmiałości. Nie będę opowiadał tu mojej historii, bo nie jest ona w tym momencie mojego życia ważna i jeśli mogę Wam cokolwiek doradzić to zostawcie to za sobą, odpuście, wyrzućcie ze swoich głów. Wiem, to może i jest niemożliwe, ale powiedzcie mi, czy nie lepiej rzucić to w cholerę właśnie w tej chwili? Prawie zawsze trafiam w życiu na miłych ludzi, rzadko spotykałem się z agresją skierowaną w moim kierunku, może dlatego że często przyjmowałem pozycję "wycofanego". Najgorsze zawsze jest to, że otoczenie jest gotowe mnie "przyjąć", ale ja wolę nie przyjmować tego "zaproszenia", uznając że wystawię się na pośmiewisko i nie mając nic do zaoferowania. Na szczęście coś zaczyna się zmieniać, nie wiem dlaczego, ale coraz częściej czuję presję swojego wnętrza do działania, do zmieniania się. Jakie są tego efekty? A dokładnie takie, że zaczynam mieć swoje zdanie i potrafię je wyrazić (kiedyś to kończyło się na wymawianiu ich w swoich myślach), potrafię pójść spotkać się z ludźmi, których bardzo mało znam a o których myślę, że mnie nie lubią (co okazało się błędne), potrafię spokojnie przebywać wśród dużej grupy ludzi (kiedyś wiązało się to z ogromnym stresem) itd. Może to bardzo małe postępy, ale jeszcze rok temu nie uwierzyłbym, że jestem w stanie to zrobić. Ale przechodząc do tego co chciałem Wam przekazać. Los naszego życia jest w naszych rękach i to od nas zależy czy wybierzemy tą bardzo ciężką i nieprzewidywalną drogę zmian czy też zaszyjemy się w bezpiecznym miejscu i poczekamy sobie cierpliwie na ... no właśnie na co? Nie bójmy się świata, nie bójmy się odrzucenia, bo ono może spotkać każdego, nawet tego wydawałoby się dla nas idealnego człowieka. Przestańmy szukać kolejnych powodów do narzekań, znajdźmy w końcu te dobre strony naszego życia (i nie mów że ich nie masz!). Na koniec cytat, który stał się dla mnie bardzo cenną wskazówką: "20% naszego życia zależy od tego co nas spotkało, a 80% od tego, jakie podjęliśmy po tym decyzje". Tak więc wybieram tą cięższą drogę, drogę zmian i jestem gotowy bronić tej koncepcji na życie dla takich osób jak my, mam nadzieję, że Wy też pójdziecie ze mną tą właśnie ścieżką. Jestem gotowy do dyskusji i obrony!
Pozdrawiam Was ciepło