03 Paź 2011, Pon 20:20, PID: 273889
stap!inesekend napisał(a):Naprawdę są tak znacząco silniejsze? To w takim razie skąd tu tyle fobików, hmm?Silniejsze bez wątpienia, wystarczy rozejrzeć się dookoła albo odgrzebać co nieco z pamięci. Przede wszystkim dzieci reagują dużo bardziej żywiołowo niż dorośli. Okazywanie strachu czy smutku tak samo z resztą radości, emocje u dzieci manifestują się wielokrotnie silniej niż u dorosłych . "Fobik" ma problem - oczywiście można to uprościć do "emocjonalnej nadwrażliwości", ale o ile u dzieci emocje "spuszczone z łańcucha" są na wszystkie możliwe strony o tyle u "fobika" przede wszystkim w kierunku strachu.
masterblaster napisał(a):Trash, szczerze mówiąc to nie jestem pewien czy z nas dwóch to ja jestem większym 'idealistą'. Piszesz że "nieważne co doprowadziło" do danej sytuacji. Jeśli mamy brać pod uwagę tylko wybrane fakty wyjęte z kontekstu, to tak można sobie dowodzić cokolwiek. Nie bardzo rozumiem czemu sugerujesz, że emocje są zjawiskiem sprzecznym z racjonalnym rozumowaniem. O ile mi wiadomo nic nie stoi na przeszkodzie aby 'inteligencję emocjonalną' rozwijać razem z 'inteligencją racjonalną'. Z tego, że obszar emocji nie jest tym samym co obszar rozumu nie wynika, że są one ze sobą sprzeczne. Myślę, że te dwa obszary się znakomicie dopełniają idąc w parze ze sobą.Nie chodzi mi o sprzeczność, jakiś bezpośredni antagonizm między 'rozumem' a 'emocjami' tylko o to właśnie że w parze ze sobą nie idą (przynajmniej nie zawsze). Pojęcie inteligencji emocjonalnej to dla mnie tylko kolejna naciągana koncepcja (z resztą sporo krytyki na to spadło, tak samo jak na facia na którego się tam powołujesz). Racjonalne myślenie to coś co możemy zapisać w postaci słów, to coś co jest w zasięgu naszej świadomości, możemy sobie to spłycać takimi pojęciami jak "inteligencja" czy wydzielać z tego pomniejsze "zbiory" schematycznie to opisać czy rozrysować. Emocje sięgają dużo głębiej, to co odczuwamy to tylko jakaś tam ich manifestacja. Ludzie rozmarzeni w rożnych tam psychologicznych wynalazkach (zarówno ich twórcy jak i konsumenci) nie chcą zauważać złożoności niektórych procesów (np. tego że to co tkwi w emocjach to wypadkowa chemii, genów, hormonów, "architektury" mózgu) i tego że na wiele z tych czynników praktycznie nie mamy wpływu (tak samo jak nie potrafimy ich w pełni zrozumieć). To wszystko łącznie z czynnikami zewnętrznymi się zazębia tworząc układankę nie do ogarnięcia.
Dogadujemy się chyba jak Murzynek z Eskimosem. Nie twierdzę że metody wychowawcze jakiegoś tam facia są od A do Z głupie, tak samo jak nie jestem jakimś Adolfem który zakłada że najlepszym wychowaniem jest "musztra". Po prostu uważam że wychowanie w 100% bez nakazów, "rozkazów" i zakazów to fikcja. Dla mnie idealistą (bądź fanatykiem) jest ten kto pewne "stuprocentowe" utopie chce wcielać w życie.
Cytat:największą trudność (z reguły) sprawia ludziom wyjście poza utarte przez pokolenia i głęboko zakorzenione w świadomości schematy myślenia (nawet jeśli są powszechne i ciągną się przez pokolenia moim zdaniem nie uprawnia do twierdzenia, że są 'naturalne' i dobre).Za to największą łatwość sprawia co niektórym kontestowanie wszystkiego co zakorzenione od pokoleń. Można nawet na tym zarobić ... (jak na wszystkim)