01 Paź 2011, Sob 13:53, PID: 273580
masterblaster napisał(a):Mama mogła by powiedzieć do dziecka: Jest mi wstyd i gniewam się na ciebie. Nie potrafię akceptować takiego zachowania.Tak, dla 4, 5 latka bardzo "czytelny" komunikat (szczególnie ostatnie zdanie). Poza tym wszystko wygląda cacy kiedy dobierzemy sobie sytuacje płaskie, papierowe, założymy sobie że są w pełni przewidywalne. Rusz wyobraźnią.
Cytat:Rozkazywanie i komenderowanie, cóż by innego.To wyobraź sobie taką scenkę w której rodzic MUSI zareagować gwałtownie bo zwyczajnie nie ma czasu na pogadanki.
Np. dzieciaka zainteresowało coś po drugiej stronie ulicy (zwierzak, motor, zabawka, cokolwiek) i jest tym na tyle bezgranicznie przejęty że nic do niego nie dociera i w każdej chwili może przebiec przez ruchliwą ulicę. Wtedy każdy normalny rodzic albo go złapie, przytrzyma mocno za rękę albo głośno krzyknie. Wykorzysta swoją fizyczną przewagę.
Cytat:Zauważcie, że w każdej z powyższych sytuacji zasadniczo to opiekun ma jakiś problem a nie dziecko. Coś jest nie do przyjęcia dla opiekuna, dlatego ma on problem. Ale słysząc taki rozkaz dziecko nie dowie się o zaistniałym dla opiekuna problemie ponieważ wypowiedź jest skierowana wyłącznie na dziecko.Znowu jakieś to takie spłaszczone, dwuwymiarowe. Dziecko dopiero uczy się logicznego myślenia, poznaje jakieś tam moralne standardy (choćby pojęcia takie jak dobro i zło, które bynajmniej nie są jak niektórzy chcieli by wierzyć czymś zaszczepionym od urodzenia w człowieku). Dziecko nie wszystko jest w stanie od razu zrozumieć (a nawet jeśli zrozumie to nie zawsze postąpi zgodnie z komunikatem bo zwyczajnie z rozumkiem wygrają emocje). Dostaje czytelny komunikat : przyczyna - skutek (tłumaczyć można i przed i po ale, w niektórych sytuacjach nie nie da się nie zareagować stanowczo).
W społeczeństwie wszystko jest do pewnego stopnia arbitralne i narzucone z góry. Pewne reguły należy przestrzegać, niektórych rzeczy nie wolno robić "bo tak". Oczywiście możemy to ubierać w ładne słówka - dobro, empatia,szacunek, humanizm, sprawiedliwość ble ble ... , ale czym tak na prawdę jesteśmy ? Potrafimy co prawda pojąć dużo więcej niż inne zwierzęta, ale nieco głębiej pod czaszką mamy podobne do nich "prymitywne" ośrodki napędzane takimi samymi prymitywnymi emocjami. Cała ta nasza ludzka nadbudówka ulepiona z zasad, rozumu, wzajemnego zrozumienia itd. to tylko jedna strona medalu. Druga to "zwierzęca" cześć naszej natury, to ze pewne rzeczy tak jak zwierzęta musimy poczuć i przyswoić sobie na emocjach. To że pewne rzeczy (jak np. hierarchia w "stadzie", fizyczna/psychiczna przewaga jednych nad drugimi ) są na tyle naturalne że próba całkowitego się ich wyrzeczenia to jakiś koszmarny, utopijny pomysł. Nawet jeśli udało by się wychować kogoś pod kloszem wedle idealistycznych schematów to i tak prędzej czy później zetknął by się ze światem zewnętrznym, z kolegami w szkole, na podwórku, z nauczycielem, pracodawcą ... poczuł by nagle krzyk, strach, rozkwaszony nos, chamstwo, brak zrozumienia i cały ten syf który siedzi w ludziach.
Uważam że najważniejsze jest zachowanie odpowiednich proporcji. Wszelkie nagrody, kary, upomnienia, rozkazy, muszą być adekwatne do zaistniałej sytuacji. Muszą być spójne i konsekwentne. Wtedy nie ma mowy o patologii.