11 Lut 2016, Czw 18:11, PID: 514842
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11 Lut 2016, Czw 18:14 przez Alikene.)
Nie, no ja wychodzę, chociażby na uczelnię czy gdzieś dla siebie, wtedy gdy poczuję, że niewychodzenie zaczyna mi przeszkadzać, ciążyć. Faktycznie takie zamykanie się w czterech ścianach prowadzi do depresji, do roztrząsania negatywnych myśli. Lepiej zawsze mieć się czym zająć, by odcinać się od myśli. Ja nie uważam, że nic nie robię, bo jednak dążę do wykształcenia, do samorozwoju. To, że różnię się od rówieśników w wielu sprawach nie znaczy, że świat mnie przeżuje i wypluje. Zamknięte w sobie osoby mogą mieć nawet więcej do przekazania niż ci, którzy podążają za tłumem, pędzą, imprezują, biorą udział w walce szczurów. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nie ma co skreślać samego siebie, chociaż no wiadomo, że każdy z nas chciałby, żeby coś się u niego zmieniło na lepsze. Po prostu często nie pasujemy, bo chcemy wartościowych znajomości, a nie powierzchownych. Nie godzimy się na bylejakość, potrzebujemy głębszej przestrzeni niż niektórzy pozbawieni refleksji ludzie. I w tym jest nasz problem, ale to zarazem zaleta, że jednak umiemy patrzeć głębiej.