04 Cze 2013, Wto 17:40, PID: 353368
Hm, ok pisałam ze swojego punktu widzenia. Im lepiej się czuję, tym po prostu bardziej mi żal ludzi, którzy bez sensu się męczą tak jak ja się męczyłam. A kiedy czułam się naprawdę bardzo źle, to w sumie nie wiem czy w ogóle byłabym w stanie myśleć o kimś innym niż o mnie.
Nie wiem czy w moim najgorszym okresie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi powiedział, że śmiech mi pomoże, trudno mi to teraz stwierdzić, trafiłam na to sama, a jak trafisz na coś sam, to zależy Ci, żeby okazało się, że to, w co uwierzyłeś jest prawdziwe.
A nie uważasz, że jest tak, że jeśli ktoś usłyszy o tym, że ktoś inny się wyleczył, to daje mu to nadzieję, że on też może normalnie żyć?
No pewnie, że może pojawić się złość u jednej czy drugiej strony, zdrową osobę może frustrować, że inni się tak wykańczają, chorzy z kolei mogą zazdrościć... Każdy musi przejść i wyjść z fobii sam, dla nikogo na pewno to nie jest łatwe, a raczej parafrazując to, co napisałeś, wydaje się niemożliwe, mi też się takie wydawało. Właśnie to, że to co się ze mną działo było takie bezsensowne paradoksalnie dało mi siłę. Kiedy zaczęłam się śmiać i okazało się, że mi to pomaga, stwierdziłam, że jeśli wyjdę z fobii i w czasie wychodzenia z 'czarnej dziury' będę ponad moim cierpieniem, to potem nie będzie już dla mnie rzeczy niemożliwych. A jednocześnie było to dla mnie bardzo ważne, żeby ta informacja, że można sobie pomóc dotarła do innych cierpiących na coś tak absurdalnego jak fobia społeczna.
Nie jestem w stanie przewidzieć jak zareagują ludzie na to, co ja piszę, czy będą mieli doła, czy akurat ich to zmotywuje do działania.
W każdym razie nie wydaje mi się, żeby to, że ktoś sobie nie radzi z fobią miało denerwować byłego fobika. Myślę, że mając świadomość jak trudne jest wyjście z fobii, powinien być w stosunku do fobików bardziej wyrozumiały, niż ktoś, kto przez to nie przechodził i nie ma wyobrażenia o tym jak męczące jest funkcjonowanie z FS.
Czy Ty w związku z tym co piszesz uważasz, że jeśli ktoś rzeczywiście poradził sobie z fobią, to nie powinien wracać na forum, tylko korzystać z uroków życia a cierpiących na fobię pozostawić samych sobie?
Nie wiem czy w moim najgorszym okresie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi powiedział, że śmiech mi pomoże, trudno mi to teraz stwierdzić, trafiłam na to sama, a jak trafisz na coś sam, to zależy Ci, żeby okazało się, że to, w co uwierzyłeś jest prawdziwe.
A nie uważasz, że jest tak, że jeśli ktoś usłyszy o tym, że ktoś inny się wyleczył, to daje mu to nadzieję, że on też może normalnie żyć?
No pewnie, że może pojawić się złość u jednej czy drugiej strony, zdrową osobę może frustrować, że inni się tak wykańczają, chorzy z kolei mogą zazdrościć... Każdy musi przejść i wyjść z fobii sam, dla nikogo na pewno to nie jest łatwe, a raczej parafrazując to, co napisałeś, wydaje się niemożliwe, mi też się takie wydawało. Właśnie to, że to co się ze mną działo było takie bezsensowne paradoksalnie dało mi siłę. Kiedy zaczęłam się śmiać i okazało się, że mi to pomaga, stwierdziłam, że jeśli wyjdę z fobii i w czasie wychodzenia z 'czarnej dziury' będę ponad moim cierpieniem, to potem nie będzie już dla mnie rzeczy niemożliwych. A jednocześnie było to dla mnie bardzo ważne, żeby ta informacja, że można sobie pomóc dotarła do innych cierpiących na coś tak absurdalnego jak fobia społeczna.
Nie jestem w stanie przewidzieć jak zareagują ludzie na to, co ja piszę, czy będą mieli doła, czy akurat ich to zmotywuje do działania.
W każdym razie nie wydaje mi się, żeby to, że ktoś sobie nie radzi z fobią miało denerwować byłego fobika. Myślę, że mając świadomość jak trudne jest wyjście z fobii, powinien być w stosunku do fobików bardziej wyrozumiały, niż ktoś, kto przez to nie przechodził i nie ma wyobrażenia o tym jak męczące jest funkcjonowanie z FS.
Czy Ty w związku z tym co piszesz uważasz, że jeśli ktoś rzeczywiście poradził sobie z fobią, to nie powinien wracać na forum, tylko korzystać z uroków życia a cierpiących na fobię pozostawić samych sobie?