18 Maj 2016, Śro 20:22, PID: 542728
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18 Maj 2016, Śro 21:02 przez lavande.)
Jestem typową osobą unikającą. Gdy tylko pojawia się jakaś nowa sytuacja, uciekam. Unikam spotkań, gdy np. wiem, że ma na nich być osoba, której nie znam. Unikam podjęcia pracy...
Ten cholerny strach mnie po prostu paraliżuje, przy jakiejkolwiek krytyce mam łzy w oczach. Stresują mnie tzw. autorytety - szef, dyrektor. Przy takich osobach jestem chora z nerwów, sparaliżowana.
Dziś odmówiłam podjęcia stażu, bo potencjalny szef jest osobą bardzo nieprzyjemną, skłonną do krytykowania, tratującą źle nawet klientów.
A ja miałam dzień w dzień z nim przebywać. Chociaż stanowisko bardzo mnie interesowało to znowu uciekłam.
Nie potrafię już wytrzymać z tym cholerstwem, a teraz będę miała brak ubezpieczenia, więc ewentualny psychiatra tylko prywatnie. Natomiast na to brak środków...
Czasem mam tak bardzo siebie dość. Nienawidzę tego, jaka jestem. To niszczy moje życie. Wstyd mi przed mężem, rodziną.
Ten cholerny strach mnie po prostu paraliżuje, przy jakiejkolwiek krytyce mam łzy w oczach. Stresują mnie tzw. autorytety - szef, dyrektor. Przy takich osobach jestem chora z nerwów, sparaliżowana.
Dziś odmówiłam podjęcia stażu, bo potencjalny szef jest osobą bardzo nieprzyjemną, skłonną do krytykowania, tratującą źle nawet klientów.
A ja miałam dzień w dzień z nim przebywać. Chociaż stanowisko bardzo mnie interesowało to znowu uciekłam.
Nie potrafię już wytrzymać z tym cholerstwem, a teraz będę miała brak ubezpieczenia, więc ewentualny psychiatra tylko prywatnie. Natomiast na to brak środków...
Czasem mam tak bardzo siebie dość. Nienawidzę tego, jaka jestem. To niszczy moje życie. Wstyd mi przed mężem, rodziną.