12 Maj 2011, Czw 21:14, PID: 254013
no ja o tym wiem. tylko ze z uplywem lat ja siebie akceptuje juz bardziej, w kazdym razie jest lepiej niz bylo. i chyba mimo wszystko jest pomalutku coraz lepiej. i chyba nie do konca w tym tkwi problem. on tkwi tez w duzej mierze w moim podejsciu do zycia. ono jest ciagle naznaczone jakims buntem, taki kompletny offroad, od lat. troche dostalam po tylku, w rozny sposob, ale chyba tak naprawde kazdy jakos dostaje. fakt jest taki ze rzygam mentalnością sporej części ludzi, mam swoją hierarchie, swoje wartości, wkurza mnie pustota świata w okół, wierze w ''normalność'', nie lubie tej propagandy która nie wiadomo kto i po co sieje, tej mieszanki hedonizmu z chyba zwykłą głupotą tak naprawdę, mysle ze ludzie nie doceniają najwazniejszych, najpiekniejszych rzeczy w zyciu próbując udowodnic wszystkim wokół jacy to są ''cool''. Spotkalam mase fajnych, wartosciowych ludzi przez ostatnich kilka lat, ale tez i takich cynicznych którym nie wiem o co chodzi tak naprawdę. parę razy sie ostro zawiodlam i stąd pewnie jeszcze wiekszy bunt i moja agresja...