01 Wrz 2012, Sob 21:51, PID: 314634
Czytając Wasze posty widzę wiele podobieństw do tego co przeszłam w dzieciństwie. Dziś mam 21 lat, jestem DDA, ojciec pije, matka udaje, że nic nie widzi - do dziś przez ponad trzydzieści już lat. Nasz dom był jak pole minowe, musiałam uważać co mówię, co robię, nie istniało coś takiego jak zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Szybko przestałam się zwierzać rodzicom, ponieważ, każde moje marzenia, czy plany od razu były tłamszone ironicznym śmiechem i docinkami "Ty?! Jeszcze cie życie do tyłka nakopie, do Honolulu pojedziesz, daj spokój." itd, itd. Matka przez picie ojca z roku na rok stawała się coraz bardziej oziębła i obojętna na wszystko. Omijała trudne i nie pasujące jej tematy, wobec czego przed nią także przestałam się otwierać. Nigdy nie stawali w mojej obronie, za każdą porażkę obwiniali. Wstydziłam i brzydziłam się ojca, ale najwięcej żalu mam do matki i jej udawania, że problemu nie ma.
Przez nich wyrosłam na osobę z niską samooceną, niepewną własnych decyzji, nie mogę uwolnić się od nich mimo że pragnę tego jak niczego innego. Kiedyś szukałam na siłę mężczyzny, który mnie pokocha i uwolni od nich. Poleciałam za pierwszym, który powiedział że kocha, zaszłam w ciążę w wieku 17lat. Trzy lata męczyłam się w toksycznym związku, pełnym przemocy psychicznej i fizycznej, ale dostawałam histerii na myśl o samotności. Było to dla mnie normalne, taki wzorzec wyniosłam z domu. Myślałam, że trzeba być ze sobą pomimo wszystko. Kiedy w końcu zmądrzałam i zostawiłam go, moje podejście do związków diametralnie zmieniło się. Teraz do każdego faceta podchodzę z przysłowiowymi "kolcami".
Strach przed ludźmi, ich oceną, zakładanie z góry, że każdy chce mi zrobić krzywdę... Z pewnością wiele przykrości i nie odpowiedzialnych wyborów nie miałoby miejsca w moim życiu, gdyby nie rodzice.
Przez nich wyrosłam na osobę z niską samooceną, niepewną własnych decyzji, nie mogę uwolnić się od nich mimo że pragnę tego jak niczego innego. Kiedyś szukałam na siłę mężczyzny, który mnie pokocha i uwolni od nich. Poleciałam za pierwszym, który powiedział że kocha, zaszłam w ciążę w wieku 17lat. Trzy lata męczyłam się w toksycznym związku, pełnym przemocy psychicznej i fizycznej, ale dostawałam histerii na myśl o samotności. Było to dla mnie normalne, taki wzorzec wyniosłam z domu. Myślałam, że trzeba być ze sobą pomimo wszystko. Kiedy w końcu zmądrzałam i zostawiłam go, moje podejście do związków diametralnie zmieniło się. Teraz do każdego faceta podchodzę z przysłowiowymi "kolcami".
Strach przed ludźmi, ich oceną, zakładanie z góry, że każdy chce mi zrobić krzywdę... Z pewnością wiele przykrości i nie odpowiedzialnych wyborów nie miałoby miejsca w moim życiu, gdyby nie rodzice.