13 Gru 2014, Sob 1:59, PID: 424960
Fobiczny777 napisał(a):No jakbym miał powiedzieć z punktu widzenia czysto fizjologicznego, to SSRI są dla tych, którzy mają niedobór serotoninySęk w tym, że to mit (w pewnej części prawda, ale równie dużej nieprawda). "Poziom serotoniny" nie musi być ani niski u osób z depresją ani wyższy u osób bez tego zaburzenia. Gdyby to rozebrać na nico mniejsze kawałki to mogli byśmy się pokusić o stwierdzenie : u osób z depresją poziom serotoniny w takim a takim rejonie mózgu jest faktycznie niższy niż u reszty, ale za to w innych rejonach często jest wyższy. Z resztą ten nieszczęsny "poziom" ... nie mówimy czymś co sobie "pływa" po mózgu, ale o cholernie złożonej, wielowewktorowej maszynerii, która ma cholernie skomplikowany wpływ na samopoczucie i wile innych funcji mózgu i nie tylko. Sam neuroprzekaźnik to tylko jeden z elementów tej maszynerii. Ta sama serotonina która poprawia samopoczucie i wycisza lęki robi też dokładnie odwrotne rzeczy - zwiększa lęki i depresję (wszystko zależy od rejonu mózgu, receptorów itd.)
Podsumowując : wbrew obiegowym i pokutującym od lat bzdurom (powielanym niestety również bardzo często przez psychiatrów) serotonina nie jest żadnym "hormonem szczęścia" a jej "ogólny, niski poziom" nie jest przyczyną depresji.
Co za tym idzie cały sens stosowania SSRI staje pod znakiem zapytania. Co z tego że są (przynajmniej w założeniu) selektywne i celują w tylko jeden punkt (wyłączenie SERT-a i w konsekwencje kumulację serotoniny w szczelinach synaptycznych), skoro wiemy, że ów punkt nie jest wcale przyczyną zaburzenia (jest co najwyżej z tą przyczyną mniej lub bardziej skorelowany).