12 Sty 2010, Wto 1:54, PID: 193034
mam bardzo podobnie - w myślach tworzę alternatywne, lepsze, bardziej "perfekcyjne" wersję przyszłych wydarzeń. To trochę jak pisanie scenariusza więc myślałem że byłbym dobrym reżyserem/scenarzystą
Równie często, szczególnie gdy robię coś nie wymagającego uwagi (lub czasem gdy odpłynę...) wspominam dawne pozytywne chwile, przeżywam je na nowo, delektuję się tym. Ale wiem że to co było już nie wróci, więc staram się tego nie robić. Podobnie z układaniem scenariusza jakiejś sytuacji - naprawdę nie ma po co. Co ciekawe - zauważyłem że jeśli nie tworzę tego scenariusza to np. rozmowa idzie lepiej. Dlaczego? Bo nawet jeśli dobrze "przewidzałem" jakieś pytanie, czy to co powiedzieć (ułożyłem sobie odpowiedź) to i tak pojawia się po chwili mnóstwo wątpliwości, czy jest dobra, wartościuje ją i tworze inne. Chyba po prostu to co mówimy dobre jest tylko w chwili mówienia.
A z tego co mi pomaga na fantazjowanie polecam medytację. Szczerze nie będę się kłócił czy to zen, czy sren czy jeszcze inny odłam, bo w gruncie rzeczy - choć wiem że "specjaliści" i fanatycy i tak się nie zgodzą - każda medytacja ma część wspólną, koncentrację na oddechu prowadzącą od wyczyszczenia umysłu z nachalnych myśli. I to pomaga! Wiem że sama koncentracja na oddechu podchodzić może pod technikę relaksacyjną, ale w zen chodzi o ciągłe utrzymywanie umysłu "nie wiem". Ja to rozumiem tak, że trzeba żyć chwilą (brzmi banalnie...) i nie rozpamiętywać wszystkiego tylko ucinać pojawiającą się chęć np. wspominania przez "nie wiem". Być tu i teraz. Nie wiem dlaczego pojawiają się fobiczne myśli, ale wiem że są one złe. I powtarzające się myśli w stresującej sytuacji "jezu, wszyscy na mnie patrzą! co mam odpowiedzieć? pewnie myślą co za dziwak bo jakoś tak się dziwnie podśmiewują" ucinać po prostu "nie wiem". Jasne że nie przyniesie to rezultatu od razu, ale częstotliwa medytacja bardzo może pomóc fobikom, chociażby nie analizować wciąż siebie i każdej sytuacji.
Równie często, szczególnie gdy robię coś nie wymagającego uwagi (lub czasem gdy odpłynę...) wspominam dawne pozytywne chwile, przeżywam je na nowo, delektuję się tym. Ale wiem że to co było już nie wróci, więc staram się tego nie robić. Podobnie z układaniem scenariusza jakiejś sytuacji - naprawdę nie ma po co. Co ciekawe - zauważyłem że jeśli nie tworzę tego scenariusza to np. rozmowa idzie lepiej. Dlaczego? Bo nawet jeśli dobrze "przewidzałem" jakieś pytanie, czy to co powiedzieć (ułożyłem sobie odpowiedź) to i tak pojawia się po chwili mnóstwo wątpliwości, czy jest dobra, wartościuje ją i tworze inne. Chyba po prostu to co mówimy dobre jest tylko w chwili mówienia.
A z tego co mi pomaga na fantazjowanie polecam medytację. Szczerze nie będę się kłócił czy to zen, czy sren czy jeszcze inny odłam, bo w gruncie rzeczy - choć wiem że "specjaliści" i fanatycy i tak się nie zgodzą - każda medytacja ma część wspólną, koncentrację na oddechu prowadzącą od wyczyszczenia umysłu z nachalnych myśli. I to pomaga! Wiem że sama koncentracja na oddechu podchodzić może pod technikę relaksacyjną, ale w zen chodzi o ciągłe utrzymywanie umysłu "nie wiem". Ja to rozumiem tak, że trzeba żyć chwilą (brzmi banalnie...) i nie rozpamiętywać wszystkiego tylko ucinać pojawiającą się chęć np. wspominania przez "nie wiem". Być tu i teraz. Nie wiem dlaczego pojawiają się fobiczne myśli, ale wiem że są one złe. I powtarzające się myśli w stresującej sytuacji "jezu, wszyscy na mnie patrzą! co mam odpowiedzieć? pewnie myślą co za dziwak bo jakoś tak się dziwnie podśmiewują" ucinać po prostu "nie wiem". Jasne że nie przyniesie to rezultatu od razu, ale częstotliwa medytacja bardzo może pomóc fobikom, chociażby nie analizować wciąż siebie i każdej sytuacji.