23 Paź 2008, Czw 11:56, PID: 80678
Umnie to wyglądało tak:
Przyszedłem na 7:00 (z tego co pamiętam), było już kilka osób. Przyszedł jakiś facet o niezbyt przyjaznym spojrzeniu i zasiadł za biurkiem do którego ustawiła sie kolejka, stanąłem na końcu. Każdy po kolei wypełniał przy biurku ankiete stojąc, a biurko było niskie. Z coraz to mniejszą odległością pomiędzy mną a miejscem docelowym lęk stawał sie coraz większy. Gdy przede mną była już tylko jedna osoba myślałem że zwariuję, już miałem mgłę przed oczami, cały spocony byłem i gorąco mi było przy czym trząsłem się, lecz nie bardzo. Dał mi jakiś papier do wypełnienia, nie wiedziałem co robić, jak poradzić sobie z tym lękiem podczas gdy wszyscy którzy siedzieli wokól patrzeli się na mnie jak na intruza. Ci co za mną byli też pewnie patrzyli się niemiłosiernie. Starałem sie tak stać by nie było widać mej trzęsącej sie głowy a trząsła sie troche, troche bowiem przybrałem specjalną wymyśloną przeze mnie postawę obronną i stosowałem różne uniki lub tricki.
Dobiegały do mnie uśmieszki niektórych, pewnie z mojego powodu, zauważyli dziwne zachowanie pewnie. Wcześniej nikt sie nie śmiał więc pewnie ze mnie. Po mnie też nikt sie nie śmiał z nikogo.
Ledwo co widziałem tą kartkę przed sobą, ciągle sie myliłem wypełniając, facio tracił cierpliwość i zaczął marudzić. Pierwsza poszła do kosza bo nie trafiłem do pewnej rubryki i napisałem nad. Pismo miałem tak nie wyraźne że upominał mnie co chwile. Drugą ankietę zdołałem wypełnić do połowy, poczem stwierdził że on za mnie wypełni. Wyrzucił ją i wziął trzecią ankietę i uzupełniał pytając sie mnie o różne rzeczy, później tylko podpisałem.
Odchodząc widziałem wzrok innych, wpatrujących się na mnie jak na cel ataku. Idąc do celu- upatrzonego miejsca by usiąść myślałem że sie rozlecę ale doszedłem. Usiadłem w dobrym miejscu, kilka osób obok mnie siedziało ale dobre to było miejsce dosyć. Musiałem tylko kontrolować łeb by nie trząsł sie.
I siedziałem chyba z godzinę. Wezwali mnie do pokoju. Pytali sie mnie o różne rzeczy, czy byłem karany, czy umiem pływać itd. Następnie wyszedłem i usiadłem na swoim miejscu. Czekaliśmy chyba z dwie godziny na tych zboczeńców. Przyszli wreszcie. Dalej czekamy. Mineło pół godziny i wreszcie zaczęli wołać po 4 osoby. Mnie zawołali po godzinie wraz z trzema innymi.
Weszliśmy do pokoju w którym siedziała kobieta neutralnie raczej nastawiona, były w tym pokoju też drzwi prowadzące do następnego pokoju.
- Rozbierzcie sie do majtek.
Każdy, w tym ja zrzucił to co miał na sobie. Po kolei sprawdzała różne pierdoły, wage, wzrok, ciśnienie (miałem ciśnienie 180, puls 160) itd. Trząsłem się strasznie ale jakoś przebrnąłem. Chłodno było, to też napędzało moje drżenie. Problemem było badanie wzroku. Stanąłem przed tablicą i miałem odczytywać z niej. Tak mi łeb latał że nie widziałem na niej nic. Z tych trzech jeden już wszedł do drugiego pokoju a ci dwaj śmiali sie ze mnie. Ja już nie wytrzymałem i usiadłem trzymając sie za łeb, próbowałem sie uspokoić. I siedziałem tak czekając na swoja kolej. W końcu przyszła na mnie kolej. Wszedłem do drugiego pokoju i zasiadłem naprzeciwko trzech facetów gapiących sie we mnie, czwarty siedział przy komputerze i pisał. Trząsłem sie jak opętany, łeb latał tak że nie wiedziałem co sie dzieje. Pytali sie o różne rzeczy. Powiedziałem w pewnym momencie że mam fobie społeczną. Zauważyłem że zaczęli jeszcze dziwniej sie na mnie patrzyć. Stres był duży. Powiedzieli że nie wezmą mnie (dali mi kategorię D ;]). Ulżyło mi troche. Ubrałem sie i wyszedłem na korytarz gdzie siedziała reszta. Uspokoiłem sie, chociaż dalej mną troche trzęsło w środku, czułem sie wykończony. Czekałem z godzinę jeszcze. Wezwali mnie bym podpisał coś w pokoju pewnym, podpisałem i wyszedłem. Czekałem następną godzinę. Wszedłem do innego znowu pokoju gdzie siedział jakiś facio i babka ubrani jak na żałobie patrząc sie na mnie jak na dziwadło. Usiadłem na przeciwko nich. Zaczeli coś pieprzyć, nie słuchałem ich nawet bo nie miałem już sił. Kazali mi podpisać się z datą na papierze jakimś, udało sie jakoś. Następnie dali mi książeczkę wojskową gdzie miałem sie też podpisać. Podpisałem sie oczywiśćie nie tam gdzie trzeba... Babka rykła aż mi zaszarpneło na lewo łbem, jakbym z liścia dostał. Zaczęła cośględzić ale wkońcu stwierdziła że mam sie spróbować jeszcze raz podpisać w prawidłowym miejscu. Udało sie. Coś tam jeszcze pomarudzili i odzeszłem. Gdy wstałem z krzesła zaśmiali sie i coś szeptali- nie poważni ludzie. Wyszedłem. Na korytarzu znajomy z widzenia koleś przywitał mnie głupim komentarzem, na co odparłem "s+ dziadu", częśc zaczęła sie śmiać ze mnie, wyszłem z budynku. Głodny i wyczerpany jakośprzeżyłem ale było cięzko.
Potrwało to wszystko do ~12:30, straszna męczarnia
EDIT
antyk, gratuluje
Przyszedłem na 7:00 (z tego co pamiętam), było już kilka osób. Przyszedł jakiś facet o niezbyt przyjaznym spojrzeniu i zasiadł za biurkiem do którego ustawiła sie kolejka, stanąłem na końcu. Każdy po kolei wypełniał przy biurku ankiete stojąc, a biurko było niskie. Z coraz to mniejszą odległością pomiędzy mną a miejscem docelowym lęk stawał sie coraz większy. Gdy przede mną była już tylko jedna osoba myślałem że zwariuję, już miałem mgłę przed oczami, cały spocony byłem i gorąco mi było przy czym trząsłem się, lecz nie bardzo. Dał mi jakiś papier do wypełnienia, nie wiedziałem co robić, jak poradzić sobie z tym lękiem podczas gdy wszyscy którzy siedzieli wokól patrzeli się na mnie jak na intruza. Ci co za mną byli też pewnie patrzyli się niemiłosiernie. Starałem sie tak stać by nie było widać mej trzęsącej sie głowy a trząsła sie troche, troche bowiem przybrałem specjalną wymyśloną przeze mnie postawę obronną i stosowałem różne uniki lub tricki.
Dobiegały do mnie uśmieszki niektórych, pewnie z mojego powodu, zauważyli dziwne zachowanie pewnie. Wcześniej nikt sie nie śmiał więc pewnie ze mnie. Po mnie też nikt sie nie śmiał z nikogo.
Ledwo co widziałem tą kartkę przed sobą, ciągle sie myliłem wypełniając, facio tracił cierpliwość i zaczął marudzić. Pierwsza poszła do kosza bo nie trafiłem do pewnej rubryki i napisałem nad. Pismo miałem tak nie wyraźne że upominał mnie co chwile. Drugą ankietę zdołałem wypełnić do połowy, poczem stwierdził że on za mnie wypełni. Wyrzucił ją i wziął trzecią ankietę i uzupełniał pytając sie mnie o różne rzeczy, później tylko podpisałem.
Odchodząc widziałem wzrok innych, wpatrujących się na mnie jak na cel ataku. Idąc do celu- upatrzonego miejsca by usiąść myślałem że sie rozlecę ale doszedłem. Usiadłem w dobrym miejscu, kilka osób obok mnie siedziało ale dobre to było miejsce dosyć. Musiałem tylko kontrolować łeb by nie trząsł sie.
I siedziałem chyba z godzinę. Wezwali mnie do pokoju. Pytali sie mnie o różne rzeczy, czy byłem karany, czy umiem pływać itd. Następnie wyszedłem i usiadłem na swoim miejscu. Czekaliśmy chyba z dwie godziny na tych zboczeńców. Przyszli wreszcie. Dalej czekamy. Mineło pół godziny i wreszcie zaczęli wołać po 4 osoby. Mnie zawołali po godzinie wraz z trzema innymi.
Weszliśmy do pokoju w którym siedziała kobieta neutralnie raczej nastawiona, były w tym pokoju też drzwi prowadzące do następnego pokoju.
- Rozbierzcie sie do majtek.
Każdy, w tym ja zrzucił to co miał na sobie. Po kolei sprawdzała różne pierdoły, wage, wzrok, ciśnienie (miałem ciśnienie 180, puls 160) itd. Trząsłem się strasznie ale jakoś przebrnąłem. Chłodno było, to też napędzało moje drżenie. Problemem było badanie wzroku. Stanąłem przed tablicą i miałem odczytywać z niej. Tak mi łeb latał że nie widziałem na niej nic. Z tych trzech jeden już wszedł do drugiego pokoju a ci dwaj śmiali sie ze mnie. Ja już nie wytrzymałem i usiadłem trzymając sie za łeb, próbowałem sie uspokoić. I siedziałem tak czekając na swoja kolej. W końcu przyszła na mnie kolej. Wszedłem do drugiego pokoju i zasiadłem naprzeciwko trzech facetów gapiących sie we mnie, czwarty siedział przy komputerze i pisał. Trząsłem sie jak opętany, łeb latał tak że nie wiedziałem co sie dzieje. Pytali sie o różne rzeczy. Powiedziałem w pewnym momencie że mam fobie społeczną. Zauważyłem że zaczęli jeszcze dziwniej sie na mnie patrzyć. Stres był duży. Powiedzieli że nie wezmą mnie (dali mi kategorię D ;]). Ulżyło mi troche. Ubrałem sie i wyszedłem na korytarz gdzie siedziała reszta. Uspokoiłem sie, chociaż dalej mną troche trzęsło w środku, czułem sie wykończony. Czekałem z godzinę jeszcze. Wezwali mnie bym podpisał coś w pokoju pewnym, podpisałem i wyszedłem. Czekałem następną godzinę. Wszedłem do innego znowu pokoju gdzie siedział jakiś facio i babka ubrani jak na żałobie patrząc sie na mnie jak na dziwadło. Usiadłem na przeciwko nich. Zaczeli coś pieprzyć, nie słuchałem ich nawet bo nie miałem już sił. Kazali mi podpisać się z datą na papierze jakimś, udało sie jakoś. Następnie dali mi książeczkę wojskową gdzie miałem sie też podpisać. Podpisałem sie oczywiśćie nie tam gdzie trzeba... Babka rykła aż mi zaszarpneło na lewo łbem, jakbym z liścia dostał. Zaczęła cośględzić ale wkońcu stwierdziła że mam sie spróbować jeszcze raz podpisać w prawidłowym miejscu. Udało sie. Coś tam jeszcze pomarudzili i odzeszłem. Gdy wstałem z krzesła zaśmiali sie i coś szeptali- nie poważni ludzie. Wyszedłem. Na korytarzu znajomy z widzenia koleś przywitał mnie głupim komentarzem, na co odparłem "s+ dziadu", częśc zaczęła sie śmiać ze mnie, wyszłem z budynku. Głodny i wyczerpany jakośprzeżyłem ale było cięzko.
Potrwało to wszystko do ~12:30, straszna męczarnia
EDIT
antyk, gratuluje