28 Mar 2014, Pią 0:16, PID: 386672
Moja dzisiejsza komisja wojskowa była dość lajtowa. Dla ciekawych - wchodziliśmy kolejno do 3 pokoi, w pierwszym trzeba było podać swoje dane osobowe, szkoły do których się chodziło, dane rodzeństwa, zainteresowania. W drugim była komisja lekarska na którą przypadało zmierzenie obwodu klatki piersiowej, wzrostu, spytali o wagę i czy na coś choruję, test na daltonizm i badanie wzroku (zakrycie oka i czytanie z tablicy). A w trzecim to już wydali mi książeczkę wojskową, coś tam pogadali czy chcę wiązać przyszłość z wojskiem itp. To był chyba najgorszy etap, bo za cholerę nie mogłem wytrzymać patrzenia się w oczy temu gościowi, bo mi strasznie łzawiły jakbym w słońce patrzył :-)
Tak więc jedyne poważne zagrożenie na tej komisji to strata czasu, bo trzeba się przygotować, że to potrwa ze 2 godziny. Ja miałem jeszcze takiego farta, że w poczekalni ze mną prawie wszyscy to byli dresiarze z czego połowa była łysa. Tak się trochę nieswojo czułem :-)
Tak więc jedyne poważne zagrożenie na tej komisji to strata czasu, bo trzeba się przygotować, że to potrwa ze 2 godziny. Ja miałem jeszcze takiego farta, że w poczekalni ze mną prawie wszyscy to byli dresiarze z czego połowa była łysa. Tak się trochę nieswojo czułem :-)